2.

2.1K 96 123
                                    

Taehyung

Spaliśmy kolejne minuty, może godziny. Jedyne co się dla nas wtedy liczyło, to to, że jest nam dobrze. Razem.

Nagle poczułem jakby ktoś mnie szturchał. Byłem jednak zbyt zmęczony i zaspany, by móc zareagować.

-Jungkook...

-Taehyung, wstawaj. Jest już piętnasta.

-Co?! - wstałem z łóżka.

-To co usłyszałeś.

-A co z naszym śniadaniem?

-Słoneczko, jakim śniadaniem? O piętnastej? Teraz to możemy zjeść obiad.

-To czemu go jeszcze nie jemy?

-Bo spałeś, głuptasie.

-Ooo, jakie to słodkie. Tylko uważaj, bo cukrzycy dostanę przez twoją troskę o mnie.

-Idź się ubrać, jak się ubierzesz to pójdziemy do jakiejś restauracji na dobre jedzenie.

-A masz już jakiś pomysł, co zamówić?

-Jeszcze nie, ale ciągle myślę.

-To ty pomyśl, a ja pójdę się ubrać.

-Ok.

Wziąłem potrzebne mi rzeczy z szafki i poszedłem do łazienki przechodząc przez korytarz, dzielący ją od sypialni, w której spaliśmy.

Było dzisiaj bardzo ciepło, więc ubrałem zwiewną koszulę w palmy morskiego koloru, do tego krótkie jeansowe spodenki, bielizna i skarpetki.

Wychodząc z łazienki na korytarzu zastałem Kooka, który na mnie czekał. W międzyczasie spakował wszystkie rzeczy potrzebne do wyjścia do restauracji.

-To co, idziemy? - spytałem.

-Tak, chodź. - pociągnął moją rękę i mnie do siebie przyciągnął.

Poszliśmy w kierunku przedsionka, by ubrać buty. W moim przypadku białe Adidasy.

Wychodząc z domu, po raz któryś już z kolei ujrzałem ten piękny krajobraz, jaki mieliśmy możliwość oglądać przez ostatnie cztery dni.

Jak się okazało, restauracja wcale nie była oddalona na dużą odległość od miejsca naszego tymczasowego pobytu.

Restauracja ta nazywała się 빵, czyli chlebek. Sama nazwa nie dała mi zbyt dużo do zrozumienia. Ciekawość jednak zżerała mnie od środka, by dowiedzieć się co tam dają do jedzenia.

Wchodząc do środka ujrzeć można ładne, białe ścianę z elementami dekoracyjnymi w kolorze granatowym i ciemnym niebieskim. 
Na ścianach wisiały obrazy, z krajobrazem morza Koreańskiego, a stoły były w kolorze jasnego drewna. Przystrojone były biało-niebieskimi obrusami. Jeden obrus, na jedno miejsce. Wyglądało to bardzo przyzwoicie.

Na środku stołu stała jedna, duża, niebieska świeca o zapachu jakiegoś kwiatu, którego nie znam. Przydałby się znawca kwiatów, czyli Jimin. Ten zawsze zaskakiwał Yoona swoją wiedzą o znaczeniu każdego kwiata, a gdy on źle coś wybrał, to strzelał focha.

-Dzień dobry, oto nasza karta dań. Proszę ją przejrzeć, gdy będziecie państwo chcieli coś zamówić, to proszę nas zawołać.

Oprócz menu dostaliśmy także zastawę oraz sztućce. Sztućce były ładnie ozdobione wstążka, która trzymała je ze sobą, aby się nie rozdzieliły.

Karta dań była ogromna. Wybór z resztą też.

Zdecydowaliśmy się wziąć klasyczny Ramen na ostro, ponieważ nie przepadam za morskim jedzeniem. Mam po nim problemy gastrologiczne.

Ten sam miły pan widząc, se odłożyliśmy otrzymane od niego menu na stół podszedł do nas i zapytał co zamawiamy.

Nie minęło nawet dwadzieścia minut, a nasz Ramen był gotowy. Podany był on na głębokim talerzu w niebieskie wzorki.

Danie przez nas zamówione było strzałem w dziesiątkę. Był to najwspanialszy Ramen (zaraz po tym babci) jaki kiedykolwiek jadłem. Nigdzie w Daegu nie ma tam dobrego dania jak to.

Nie musieliśmy spędzić dużo czasu na jedzeniu z by je skończyć. Było zbyt dobre, by zastanawiać się nad jego konsumpcją.

Po naszym obiedzie postanowiłem wraz z Kookiem pójść nad klify, by obejrzeć ten piękny krajobraz gdy słońce zaczyna już zachodzić.

Była godzina około siedemnasta, gdy doszliśmy na uzgodnione miejsce. Krajobraz był z dnia na dzień piękniejszy, mimo tego, że nic się w nim nie zmieniło.

Siedzieliśmy na uboczu klifu wtulając się w siebie jak na tych wszystkich pięknych i romantycznych filmach, gdzie zakochane pary zazwyczaj mają swój pierwszy pocałunek właśnie w takich miejscach. Tak też było u nas.

-Boże! Nie chciałem, przepraszam! - usłyszałem.

-Jungkook... To było takie... Cudowne.

Jungkook odchylając swoją głowę przez przypadek musnął moje usta, które w mig zmieniły się w kwadratowy uśmiech, za który większość ludzi mnie podziwiała.

-Jak to.. nic się nie stało, ja na prawdę nie chciałem, Taeś.

-Ale ja chciałem. I kropka, może być?

-Czy ty właśnie stwierdziłeś, że ci się to podobało?

-A nie słyszałeś? - zaśmialiśmy się oboje.

Bez wachania wtuliłem się w niego, przysunąłem się do jego twarzy i zassałem się w jego rozkosznych ustach. Tak bardzo spragniony tego uczucia od lat, wreszcie je ugasiłem. Ugasiłem to pragnienie.

==+++==

Taki trochę dłuższy rozdział. Trochę więcej akcji pod koniec, ale według mnie nadal nie jest na zadowalającym poziomie, jak dla mnie. Będę starał się to poprawić.

Dziękuję za taki odzew pod ostatnim rozdziałem, i za tyle nowych obserwujących. To naprawdę miłe z waszej strony, mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej!

Dobranoc, miłego dnia!

✔ nope » taekookWhere stories live. Discover now