Rozdział 37

351 31 3
                                    

Czekałam w samochodzie razem z bratem na Jima, który wyszedł do jakiegoś klienta. Siedzieliśmy już tu z dwie godziny.
- Jeju Seba, wejdźmy tam po niego- zaczęłam marudzić.
- Nie możemy przeszkadzać- powiedział zaniepokojony Sebastian. Bez dłuższego czekania wyszłam z smaochodu. Ruszyłam po schodach do środka.
- Ej, co ty wyprawiasz?- wybiegł z samochodu mój drogi brat.
- Idę po niego mam złe przeczucia- powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
- Idę z tobą- poczochrał mnie po włosach.
- Zabieraj te łapy! Niszczysz mi fryzurę!- warknełam na niego na co on się zaśmiał. Otworzył drzwi i mnie przepuścił. Dobrze, że chociaż ma jeszcze trochę  swojej kultury.
Stanęłam i rozejrzałam się po dużym budynku.
- Gdzie mamy iść?- spytałam na co on mnie wyprzedził i ruszył tylko sobie znanym kierunku. - Oczywiście siostrzyczko wiem gdzie i...- wpadłam na jego plecy, gdy wypowiadałam zdanie, które miało pokazać że miło by było jak się odezwał. Nagle się do mnie odwrócił i złapał mnie za ramiona.
- Musimy wyjść- powiedział na co się zdziwiłam.
- Ale...- nie dokończyłam bo za plecami Sebastiana zobaczyłam coś czego w życiu się nie spodziewałam.
- On...- nie dokończyłam bo ruszyłam od razu do wyjścia.
-  Erica, to napewno nie tak- złapał mnie za rękę na co od razu się wyrwałam.
- Oczywiście sama się na niego rzuciła i zmusiła by ją całował. Wiesz co? Idź do niego! Ja chcę zostać sama!- wyszłam z budynku nie patrząc nawet za siebie. Dziękowałam Bogu, że wzięłam ze sobą torebkę a nie zostawiłam w aucie. Wybrałam numer Sherlocka.
- Nie mogę rozmawiać- usłyszałam od razu.
- Okej, to kiedy indziej pogadamy- rzuciłam.
- Coś się stało?- nie potrafiłam wypowiedzieć nawet słowa więc jak najszybciej się rozłączyłam. Myślałam nad tym gdzie mogę iść by nie spotkać moich dwóch towarzyszy, myślałam nad Mycroftem, ale nie chciałam prosić go o pomoc, po tym jak mnie zamknął. Weszłam do szpitala by po chwili znaleźć się na dachu. Nie sądziłam by mnie ktoś szukał akurat tu. Nagle i niespodziewanie wybuchnęłam płaczem. Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego wszyscy mnie zawodzą? Nie myśląc racjonalnie weszłam na krawędź dachu i spojrzałam na ludzi, którzy mieli zapewne normalne i poukładane życie. Nie mam już sił na to wszystko, już nie. Kiedy już miałam zrobić krok by spaść usłyszałam głos.
- Witaj, Moja Droga.

****
Witajcie!!! Teskniliście? Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy?Właśnie planuje Epilog i będzie część druga!!🖤🖤

NiepamięćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz