Rozdział 18

459 39 13
                                    

- Czyżby wszytko wróciło do normy?- zapytałam uśmiechniętych wspołlokatorów.
- Tak!- krzyknął szczęśliwy Holmes, przyznam że wyglądało to komicznie. Latał wręcz po mieszkaniu nasz mały detektyw i ucałował nawet Pani Hudson.
- Nowa sprawa! W końcu czas rozwiązać tajemnicę morderstwa. Ach John czujesz to co ja?- spytał go łapiąc za ramiona.
- Nie?- spytał rozbawiony doktor.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ostatnio za dużo się działo, dobrze że chociaż na chwilę wróciło wszystko do normy... no cóż prawie wszystko. Sherlock spojrzał na mnie.
- Ty idziesz z nami- uśmiechnął się.
- Ja? po co?
- Jesteś agentką rządu, czas wrócić do pracy.- poszłam z tymi geniuszami od siedmiu boleści, chociaż nie za bardzo chciałam. Może wydam się potworem, ale kiedy myślę o Mycrofcie to czuje pustkę, a może nawet złość na jego osobę. Nie wiem co się ze mną dzieję ostatnio. Mój przyjaciel siedzi związany, a ja? Nie mogę go znaleźć i nawet prawdopodobnie nie zależy mi na jego życiu. Nie, nie to na pewno chwilowe. Potrząsnełam głową by odgonić od siebie ciemne myśli.
- Co mamy? - zapytałam Olivera.
- Michael Stivens, ktoś go zastrzelił, doświadczony snajper.
- Cudnie... coś niezwykłego?
- Dla ciebie tak - podał mi jakieś zdjęcie - Ktoś to zostawił przy ofierze.- odszedł a ja nadal patrzyłam na niego zaskoczona. Bałam się zobaczyć co to jest, wiedziałam  kto to zostawił. Spojrzałam na zdjęcie i otworzyłam usta ze zdziwienia. Na fotografii byłam ja, tyle że miałam dłuższe włosy i Sebastian, byliśmy roześmiani i szczęśliwi. Poczułam ogromny ból głowy przez co musiałam usiąść.
- Wszystko okej?- usłyszałam Watsona.
- Tak... macie coś?
- Wiemy gdzie jest Mycroft.

NiepamięćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz