- Jeśli nie chciałeś sphagetti z puszki, to trzeba było samemu coś przygotować. - odpowiedział Scott, nadal walcząc z otwieraczem - W przeciwieństwie do innych, nie musiałeś siedzieć na nadgodzinach w pracy. 

- A tak w ogóle to gdzie jest Erin? - Rachel zgrabnie zmieniła temat. Wszyscy wiedzieliśmy, że Scott robi się drażliwy w temacie jedzenia. Z resztą ostatnio naprawdę dużo pracował w kuchni, cały czas chce udowodnić, że zasługuje na stanowisko, które dostał w restauracji. 

- Tu jestem. - wszyscy jednocześnie obróciliśmy się i naszym oczom ukazała się Erin owinięta samym ręcznikiem. - Byłam wykąpać się w wodzie, a co tęskniliście? - jak zwykle uśmiechnięta, skocznym krokiem zaczęła podążać w stronę namiotu. Klepnęła po drodze wypięty tyłek Scotta, który szukał czegoś w torbie. 

- Na co ty sobie pozwalasz co? - chłopak wyprostował się z wymalowanym na twarzy głupkowatym uśmiechem.  - Uważaj, bo ci zaraz ten ręcznik spadnie. - Głowa Marshalla błyskawicznie podniosła się znad plecaka rzucając w stronę szatyna piorunujące spojrzenie. 

- A może wszyscy skoczymy się wykąpać? - zaproponowałam. 

***

Nie wiedziałam, czy kąpiel była tam zabroniona, ale wszędzie wokół panowała kompletna cisza, więc i tak nic nam raczej nie groziło. 

Razem z Erin, Aidem i Scottem za chwilę byliśmy już w wodzie. 

- Na co czekacie? - krzyknęła Erin w stronę brzegu. 

- No nie wiem czy chcę tam wchodzić. - Zaczął Marshall ściągając z siebie jednocześnie t-shirt. W całej okazałości można już było podziwiać wszystkie jego tatuaże. Jak na prawdziwego rockmana przystało. Efekt psuły tylko włosy związane w uroczego kucyka. - To miejsce raczej nie wygląda na kąpielisko. Zaraz ktoś może tu przyjść i wlepić nam jakiś mandat. 

- Przestań zachowywać się jak panienka! - krzyknął Aiden, na co obie z Erin odwróciłyśmy głowy i spojrzałyśmy na niego groźnie. 

- A co jak się utopię? Albo jak któreś z was zmieni się w syrenę albo jakieś inne chujostwo? - snuł dalsze teorie niepewnym wzrokiem obdarzając wodę. - Zobaczycie. Jest zimna woda, złapię zapalenie płuc i tyle mnie będziecie widzieli. - ruszył się jednak i powoli się zanurzając, szedł w naszą stronę. Podczas drogi wydawał z siebie całą gamę pisków świadczących o zimnie wody. 

- A ty Rache? Wchodzisz? - spytała Erin płynąc bliżej brzegu.

- Nieee. Na razie sobie odpuszczę. Poleżę tu i poczytam coś. 

Erin spojrzała na mnie pytająco,na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Ni stąd, ni zowąd zaczęło być między nami dziwnie, więc nie chciałam w żaden sposób na nią naciskać. Jeśli chciała leżeć tylko na plaży to droga wolna.

- Nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłem. - mruczał Marsh coraz bardziej się do nas zbliżając. Ręce unosił wysoko ponad głowę, stąpał na paluszkach i maksymalnie wciągał brzuch. 

- Spokojnie, za chwilę się przyzwyczaisz. - Erin podpłynęła bliżej do niego. - Tylko wszystko na spokojnie. Nie śpiesz się i spokojnie idź dalej - dziewczyna stanęła prosto i mokrymi rękami złapała Marsha za ramię. 

- Ała! Masz lodowate ręce. - krzyknął wzdrygając się.

- Luzik, poprowadzę cię. Tylko spokojnie.... - zaczęła znów powolnym głosem, po czym zamachnęła się i popchnęła długowłosego z całej siły przed siebie. Biedny Marshall nie zdążył nawet pisnąć, a już cały znalazł się pod wodą. 

Nic już nie ogarniamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz