Rozdział: 23

33 5 9
                                    

Cztery odpuścił

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Cztery odpuścił. Czułam się trochę dziwnie. Może wziął sobie moje słowa do serca? Może faktycznie przegięłam? Ale... Nie potrafię pojąć jednego- dlaczego mi to zrobił. Gdybym wiedziała od początku... Nie wpłynęło by to bardziej na moje życie. Boli mnie to, że gdyby nie Matthew, nic bym nie wiedziała. Być może kłamałby do samego końca. Musiałam przemyśleć wiele spraw. Chodząc po korytarzach Nieustraszoności, widziałam  ją. Widziałam jej twarz. Zastanawiałam się nawet, czy aby czasem nie wariuję. Nie czułam już w sobie goryczy, ani gniewu... po prostu czułam się sama. 

- Zrobiłem to, co uważałem za słuszne.- usłyszałam rozmowę jego i Zeke'a. Schowałam się za rogiem.- Ale, wiesz co. Kate też mnie zraniła. Może byłaby tu z nami? Czasami zdarzają się cuda. Może wszystko było by dobrze, może moja córka dalej by mnie kochała, ale zasłużyłem sobie. Zachowałem się samolubnie. Kate była tak ważną częścią mnie, że gdy odeszła, raniąc mnie ja chciałem zranić wszystkich innych. Nie jestem dobrym człowiekiem.- zacisnęłam zęby.- Pamiętam jak miała tutaj pokój jedna z jej podopiecznych. Szedłem tym korytarzem, gdy nagle usłyszałem pisk, a gdy wybiegłem zza roku, Kate leżała we krwi na podłodze. Jeden z transferów ją zaatakował. Bardziej chodziło o tę dziewczynę, ale Kate ją obroniła. Była naprawdę silną osobą. Po opatrzeniu rany wyszła do wszystkich i wymierzyła karę temu chłopakowi. Wywarła na mnie wtedy ogromne wrażenie.- słuchałam tego w napięciu. Pierwszy raz w życiu, mój ojciec rozmawiał tak otwarcie o mojej matce.- Mogliśmy być szczęśliwi... Jest jeszcze wiele rzeczy, o których Edi nie ma pojęcia, ale po tym co się stało... Nie wiem co mam robić. Ona dojrzewa, jest nastolatką, przeżywa bunt...- zmarszczyłam brwi. A więc uzasadnieniem na moje zachowanie jest dojrzewanie!

- Nie odwracaj kota ogonem. Nie wierzę, że to zrobiliśmy. To co tobą kierowało nie było dobre. Nie pomyśleliśmy o tym i stało się. To było przede wszystkim nie w porządku względem Kate. Ona tak bardzo ją kochała...

- ... Że zostawiła nas oboje...

- Cztery.- głos Zeke'a zrobił się ostrzejszy. 

- Wiem, wiem. Ale nie mogę się dalej z tym pogodzić. Zawaliłem tej dziewczynie świat, ma prawo mnie nienawidzić, nas nienawidzić... Gdybym mógł cofnąć czas. 

- Za późno Cztery. 

Matthew. Muszę do niego napisać. 

***

Przebrałam się w czarną sukienkę, którą przygotowała mi Emma. Dobrze wiedziałam, że kombinują coś ze względu na moje urodziny, ale nie wiedziałam co. Nie lubię niespodzianek. Co prawda nie miałam ochoty na imprezę, ani świętowanie. Może i jestem nastolatką, ale... właśnie dlatego tak ciężko mi to zrozumieć i pewnie dlatego tak mnie to boli. Te jedno zdarzenie, zmieniło mi cały pogląd na naszą frakcję, na ludzi którzy tam byli, którzy byli mi bliscy... Dokonano złamania bariery zaufania i moralności. 

Ale teraz, dość. Są moje urodziny. Jedna pełna noc i jeden pełny dzień do ceremonii. Muszę się wybawić, przed ciężką pracą. 

Pojechałyśmy razem z Emmą i Lynn na drugi koniec miasta. Z tego co kojarzyłam, były to tereny Serdeczności. Na środku pola stała oświetlona altana. Uśmiechnęłam się, bo z daleka zauważyłam, że udekorowana była balonami. Kiedy podeszliśmy bliżej... tam byli wszyscy moi przyjaciele. Harry, Ed, Tony, Uriah, Kate, Sam... oczywiście Emma i Lynn... nawet Andrew i Rosalie! Tak dawno ich nie widziałam... reszty nie mogłam się doliczyć. 

•New Beginning• Where stories live. Discover now