Rozdział: 22

32 5 7
                                    

Ostatnie dwa dni były naprawdę trudne

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Ostatnie dwa dni były naprawdę trudne. Nie wychodziłam z mieszkania Emmy. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że u niej jestem. Mój ojciec dobijał się, groził, walił w drzwi.... a ja żeby go nie słuchać zamykałam się w łazience. Przed zrobieniem głupstwa powstrzymywali go jego przyjaciele. Słysząc jego tłumaczenia, miałam ochotę wyskoczyć przez okno. Jeszcze tego samego dnia przyszli moi przyjaciele i Tony... Gdy go zobaczyłam rozpłakałam się i rzuciłam w ramiona. Gdy byliśmy już razem, opowiedziałam im o wszystkim. O a mojej matce, o agencji i o wszystkim o czym się dowiedziałam. Wszyscy byli w szoku i podobnie jak ja obrócili się przeciwko mojemu ojcu. 

- Byłaś z tym typkiem z Prawości?- spytał Harry. 

- Kiedy chciałam uciec z miasta, ten przyłapał mnie na tym i zagroził. Musiałam go wziąć, żeby nie puścił pary z ust, a gdy zaczęła się ta cała awantura... Chciałam uciec nie ważne z kim, nie ważne gdzie. Byle daleko... 

- To musiało być straszne.- westchnął Ed. 

- No i było. On jest beznadziejny.- mruknęłam. Spojrzałam na swoje dłonie, które przez cały czas trzymał Tony. 

Sami, by odwrócić moje myśli od problemu, opowiadali mi o tym co działo się w szkole. Ktoś znowu się pobił, ktoś zaszedł w ciążę a pupilki Dowell'a bez swojego pana, nie mogły się odnaleźć. 

Upiliśmy się razem, mimo że następnego dnia była szkoła. Ja oczywiście nie poszłam do niej tylko piłam dalej, sama w samotności. Muszę dostać się do mieszkania po resztę rzeczy. Nie zamierzam w nim zostać. Dobrze, że Emma ma mieszkania, bo inaczej nie miałabym gdzie się podziać. 

Chwiejnym krokiem zebrałam wszystkie butelki ze stołu i wrzuciłam je do kosza, a część położyłam obok niego, bo się nie mieściły. Kiedy miałam iść pod prysznic, usłyszałam pukanie do drzwi. Mogłam udawać, że tego nie słyszę, ale ciekawość była większa. Podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez małą dziurkę. 

- Wiem, że tam jesteś.- oznajmiła Tris. Zacisnęłam zęby.- Otwórz, chce pogadać. Jestem tu sama... Nie rób mi tego. Tylko dwie minuty...- wypuściłam głośno powietrze i otworzyłam drzwi. 

- Masz minutę.- oznajmiłam. 

- Porozmawiaj z nim, proszę.- powiedziała marszcząc się tak, jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem.- On... On zrobił się nie do życia. Całymi dniami jest w mieszkaniu i pije tylko... Nie wiemy co mamy robić, on cierpi.- prychnęłam.- Jest skończonym sukinsynem, to prawda ale to nadal twój ojciec...

- Nie obchodzi mnie to.- warknęłam. 

- Nie jesteś taka...- pokręciła głową. 

- Gówno wiesz jaka jestem. Nie będę ufać komuś, kto tak mnie okłamał. Tobie też nie ufam... Wszyscy WSZYSCY mnie oszukiwaliście.- wybuchłam.- Pozwoliłaś bym nienawidziła twojej własnej siostry, żebym wypowiadała się tak o kimś, kto mnie kochał i to prawdziwie, jako jedyny! Serum pamięci... Jak... Jak mogliście...- krzyczałam jak opętana. Nie byłam smutna, byłam wściekła.- Nie mów mi o sprawiedliwym postępowaniu, bo to... to co zrobiliście to jest zwykłe świństwo...

- Edi...- w oczach kobiety stanęły łzy. 

- Nie... Straciliście Edi. Wychowaliście mnie tak bym myślała, jak chcecie... A teraz... nie chce z tobą rozmawiać.- cofnęłam się, ale wpadłam na stojak. Zakręciło mi się w głowie, ale nie potknęłam się.- NIE DOTYKAJ MNIE!- zawołałam, widząc że Tris schyliła się do mnie.- Wszyscy jesteście siebie warci.- cofnęłam się jeszcze i zamknęłam jej drzwi przed nosem. Opadłam bez sił na podłogę i zaniosłam się szlochem.

***

-Nie wiem, czy mi się uda.- mruknęła Emma. 

- Proszę cię, to są moje rzeczy... Weź ze sobą Christinę, albo Shaunę... Ktoś ci pomoże. Moja noga nigdy nie postanie w jego domu. Weź wszystko, co wpadnie ci do oczu i mogłoby być moje.- powiedziałam.- Nim się nie przejmuj, nic ci nie zrobi.- kiwnęła głową i wyszła. Usiadłam na tarasie, podciągając nogi pod brodę. Zachód słońca był taki piękny... Tony nie mówiąc nic, przysiadł się do mnie i objął mnie. Wtuliłam się w niego. Miałam tylko jego... Jego jedynego i nikogo więcej. 

- Jutro jest test predyspozycji.- wzdrygnęłam się. Tak, to prawda. Denerwuje się, bo nie wiem co tam będzie.

- Tak.- powiedziałam cicho. 

- Poradzisz sobie... A za trzy dni twoje urodziny.- otworzyłam szerzej oczy. No tak... Zapomniałam. To już. To już teraz skończę 17 lat... Teraz będę musiała podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu.- Jesteśmy z tobą.- kiwnęłam głową. 

- Wiem... Stęskniłam się.- pochyliłam się do niego i złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. 

- Ja też... Denerwowałem się, nie wiedziałem, gdzie jesteś, ale ufałem ci. Wiedząc że sama podjęłaś taką decyzję, musiała to być dobra decyzja.- uśmiechnęłam się. Czułam jak moja mięśnie twarzy zastygły. Tak dawno się nie uśmiechałam... 

***

Odzyskałam swoje rzeczy. Nie zakończyło się to tylko na awanturze. Cztery przybiegł za Emmą pod same nasze drzwi. Krzyczał na nią... Nie wytrzymałam. Wybiegłam na korytarz i zaczęłam wrzeszczeć. Możliwe, że słyszała mnie cała Nieustraszoność. 

- ZOSTAW JĄ!- zawołałam. Podbiegłam do niego i wyszarpałam walizkę z jego rąk.- Odpuść Cztery... Zapomnij, że miałeś jakąś córkę. 

Przegięłam? Możliwe, że tak, ale było we mnie tyle goryczy... Tyle żalu. Moje serce zostało rozerwane na kawałeczki i to przez najważniejszą osobę w moim życiu. 

***

Emma obudziła mnie wcześnie rano. Moje śniadanie ograniczyło się do kromki chleba i łyku herbaty. Mój żołądek wywijał się w różne strony i było mi nie dobrze. 

Przestań, to tylko test predyspozycji...

Pierwszy raz od mojego powrotu wyszłam na miasto. Teraz wydawało mi się takie inne... Obce. Przy szkole stały tłumy. Dobrze, że będą wyczytywać nas nazwiskami. Przytuliłam Emmę i Lynn. 

- Edith Eaton!- przeczytała kobieta. Podeszłam do drzwi i stanęłam przed nimi. Gdy spojrzałam w bok, przy następnych drzwiach stał Ethan. Zacisnęłam zęby.

Nie rób scen. 

Weszłam do środka i wykonałam wszystkie polecenia. Usiadłam w fotelu, starałam się odprężyć, podwinęłam rękaw. Poczułam tylko delikatne ukłucie, a potem tylko ciemność...

***

Wyszłam z gabinetu nie odzywając się do nikogo. Szłam przed siebie, nie wiedząc gdzie dokładnie był mój cel. Po prostu chciałam być gdzieś sama, bo... mogłam się tego spodziewać. 

Jestem Niezgodną. 

•New Beginning• Donde viven las historias. Descúbrelo ahora