Rozdział: 16

35 6 6
                                    

Obejrzałam każdy kąt pokoju, w którym przebywałam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Obejrzałam każdy kąt pokoju, w którym przebywałam. Wydawał się być normalnym miejscem. Mimo zmęczenia i głodu ani się nie położyłam, ani nie zjadłam przyniesionego mi jedzenia. Chciałam się spotkać z osobą, która wysłała do mnie list, ale nikt nie odpowiadał na moje pytania. Minęły dwie godziny, gdy przyszła po mnie ta sama kobieta i nic nie mówiąc wyprowadziła mnie z pokoju. Minęłam wiele korytarzy i drzwi, ludzi ubranych na biało...

Kobieta otworzyła drzwi i przepuściła mnie, chodź sama nie weszła. Znajdowałam się w gabinecie. Zamiast ścian były tu szyby, na środku stało biurko, a obok niego kanapa. Po drugiej stronie stał mężczyzna w czarnym garniturze. Był odwrócony do mnie plecami. Nie wiem czemu, nie bałam się wcale, chodź może powinnam.

- Witaj Edith...- to był ciepły głos. Zawiodłabym się, gdyby jego właściciel chciał mnie zabić.- Jestem dyrektorem tej placówki, nazywam się Matthew.- to z nim mój ojciec się nienawidzi, poczułam narastającą złość. Odwrócił się w końcu.

Był... Dość przystojnym mężczyzną z ciemnymi włosami i niebieskimi oczami, ale w tym wydaniu wyglądał na kogoś naprawdę potężnego, mogącego mieć co tylko chce.

- A więc czego ode mnie chcesz? W końcu zaszantażowałeś mnie...- powiedziałam w końcu.

- Usiądź, a wszystko ci powiem.- wskazał na fotel.

- Postoję.- oznajmiłam.

- A więc ja usiądę.- i zajął miejsce przy biurku.- Znam twoją opinię o Agencji... Poniekąd jest ona uzasadniona, chodź w niewielkim procencie...

- Niewielkim procencie?!- oburzyłam się.

- Nie przerywaj mi. Powiem ci co mam powiedzieć, a potem możesz mnie pytać o cokolwiek chcesz.- nie drgnęłam.- Musiałem cię tutaj zwabić. Gdybym nie wspomniał o Tobiasie, pewnie byś tu nie przyjechała. Nie wysiliłabyś się na ucieczkę, bo po co miała byś się z własnej woli nas słuchać? Uparta Nieustraszoność...- uśmiechnął się.- Nie powinienem tego robić, ale obiecałem coś komuś. Obiecałem coś zupełnie przeciwnego też innej osobie, więc chyba mogę wybierać, którą stronę chcę trzymać? Otóż czekałem na moment, w którym już będziesz dorosła... Za dwa tygodnie przystępujesz do wyboru frakcji, prawda? To już oznacza pełną dorosłość. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie powinienem się w to mieszać, ale w końcu chodzi o coś ważnego, prawda? W Agencji cenimy sobie prawdę i uczciwość, podobnie jak Prawi. Ta rzecz powinna być rozprzestrzeniona na cały świat... ale cóż, co możemy zrobić? Poniekąd złamię jedną z danych obietnic, ale nie wyjawię jej samej, bo... ty mnie o nią zapytasz.- podniosłam brew.- Miałem porozmawiać o tym z twoim ojcem, jedyne co zrobił to nawyzywał mnie przez telefon i powiedział, bym nawet nie próbował. To przykre. Jego kłamstwo jest tak pielęgnowane, że można by stwierdzić, że jest prawdą... Nasza rozmowa nie zajmie długo, gdyż twój ojciec dowiedział się już o twojej ucieczce i właśnie tu jedzie. Zajmie mu to trochę, ale... zdążysz dowiedzieć się prawdy. Wiedz, że to co teraz zrobię, zrobię dla ciebie.

•New Beginning• Where stories live. Discover now