Nie wiem, kiedy zorientowałam się, że Scott stanął w drzwiach i mnie obserwował. Powoli usiadłam na łóżku i pokazałam mu miejsce obok siebie. Zawahał się. Po chwili jednak dołączył do mnie.
Przez chwilę oboje milczeliśmy, a ja pozwalałam ciszy wpłynąć w moje żyły.
- Scott... - Chciałam się wytłumaczyć. Chciałam znaleźć jakieś wyjaśnienie, dlaczego pozwoliłam mu odejść. Jednak nie potrafiłam. Czekałam na falę zasłużonej krytyki z jego strony.
Zamiast tego Scott ujął moje dłonie i zmusił, żebym spojrzała na niego.- To była jego decyzja. Gdybyśmy wiedzieli... Gdybyśmy potrafili przewidzieć, do czego jest zdolny, moglibyśmy mu pomóc - przygryzłam wargę, starając się stłumić wdzierające się w ciszę szlochanie. - Ale nie mogliśmy.
Widziałam, że Scott próbuje przekonać samego siebie. Zadałam jedyne pytanie, które chodziło mi teraz po głowie.- Czy czujesz się winny?
Scott skrzywił się, jakbym wymierzyła mu policzek. I może nawet faktycznie tak było.- Tak.
To nie była odpowiedź, której powinien był mi udzielić. To tak, jakby pomylił biel z czerwienią, niewinność z morderstwem.
I może nawet faktycznie
tak było.- A ty? Czujesz się winna?
Przytaknęłam. Gardło bolało mnie już od duszenia w sobie krzyku. Każdy poszczególny nerw w moim ciele został porażony poczuciem niesprawiedliwości. Tłumiłam kieszonkową otchłań, ale w zamian byłam przez nią pożerana żywcem.
Scott przyciągnął mnie do siebie i zamknął w objęciach. Bił od niego rodzaj otuchy, który nie pozwalał mi rozpaść się na miliony kawałeczków. Nawet nie mogłam sobie wyobrazić, jak on musiał się w tej chwili czuć.- Nie mogę przestać sobie wyobrażać, co by było, gdybym przyjechał później.
Nie zrozumiałam, co miał na myśli. Spojrzałam na niego pytająco, oczekując na wyjaśnienie. - Mama wpuściła mnie na chwilę. Zanim ktokolwiek jeszcze zdążył mu pomóc. - Scott przymknął oczy. - Pomogłem mu tak, jak tylko mogłem. Ale nawet przez chwilę nie wierzyłem...o
Boże
Nawet on nie wierzył, że Stiles przeżyje.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę, bo żadne z nas nie chciało odejść.
Zaczęłam się modlić.
Wszystko jeszcze mogło się zdarzyć. Nikt nie powiedział, że Stiles będzie żył. Nikt nie określił nawet, na jakich warunkach będzie żył, j e ś l i w o g ó l e.- Scott?
- Hm?
- Wierzysz w Boga?Jego pierś poruszyła się, kiedy westchnął.
- Wierzyłem - powiedział. - Zanim to wszystko się zaczęło, zanim patrzyłem na smierć niewinnych ludzi. Chyba nawet zanim mój ojciec odszedł. Później nie potrafiłem już łączyć nieograniczonej dobroci jakiegoś stwórcy; nie z tym światem. - Zamyślił się przez chwilę. Zmęczenie dawało nam się już porządnie we znaki, zaczęło nam być zimno a mój umysł dryfował jak w wodzie.
- A ty, Lydio?
- Wierzę. - Mój głos zabrzmiał bardziej stanowczo, niż powinien. Nie byłam pewna, czy wierzę we wszystko. Ale wierzyłam w c o ś.
Scott skinął głową.Położyliśmy się obok siebie. Czekałam na sen, który miał mnie zbawić.
YOU ARE READING
Honest || Stiles Stilinski
FanfictionI wish you could be honest with me. "Przyglądam mu się przez chwilę, mimowolnie zaciskając zęby w napięciu. Czuję się, jakbym eksplodował od środka. Jakby ktoś strzelał do mnie w dalszym ciągu, teraz już nie tylko w klatkę piersiową. Chyba dostałem...