5 L

358 19 0
                                    

Nie mogę się skupić... Naprawdę się staram, ale wszystko jest po prostu zbyt... głośne, zbyt przytłaczające, pozbawione konturów. Trener coś mówi, naprawdę chciałabym posłuchać, ale... Nie słyszę go. Słyszę za to kogoś innego. Nie wiem, czy coś mówi, nie mam pojęcia, czy stara się coś przekazać, ale na pewno tam  j e s t. Wszystko pływa, po prostu pływa, a ja wciąż stoję w miejscu.

Robi mi się niedobrze, ale jednocześnie nie jestem w stanie się poruszyć. Boję się, że jeśli to zrobię, stracę równowagę.

Zaciskam powieki, ale słońce tylko wdziera się pod nie. W klasie jest już zupełnie, całkowicie cicho,

gdyby nie ten zegar.

Chwila... Skąd w klasie wzięło się słońce? To nieważne, nieważne, nieważne... Chcę wziąć oddech, ale coś chyba blokuje mi płuca...

A ostatnie, co widzę, to Stiles ruszający w moim kierunku.


  Jest ciemno, a ja jestem pozbawiona kierunku, poczucia równowagi, czy w ogóle

istnienia.

 Teraz lepiej wyczuwam czyjąś obecność. Próbuję go zobaczyć, ale wszędzie widzę tylko ciemność. Nie sądziłam, że tak ciężko jest dostrzec coś  w nicości. 

Dopóki nie patrzę w dół.

    - Jackson...? - brakuje mi tchu, mimo że wcale nie muszę oddychać. Jackson, tam leży Jackson. Z każdą sekundą jestem coraz bliżej niego, ale...

coś jest nie tak.

Wiem to na pewno. Po prostu tam leży, nie odpowiada mi. Nie rusza się. Nie muszę podchodzić bliżej. Już wiem, co zobaczę, więc odwracam wzrok. Po chwili orientuję się, że zaciskam oczy a dłońmi zasłaniam twarz. I mimo, że nie patrzę, wciąż go widzę.

Powoli odwracam się, wciąż nie otwierając oczu. Nie ma tu przecież różnicy, wszędzie jest tylko ta ciemność.

Wszechogarniająca.

I stawiam kroki naprzód, ponownie starając się zostawić przeszłość za sobą. Noga za nogą, jakbym przy kostkach miała łańcuchy. Idzie mi chyba coraz lepiej, nie wiem zresztą. Nie otwieram oczu. 

Dopóki nie potykam się o coś.

Upadek nie boli. Ląduję w miękkiej przestrzeni powietrza. 

Odruchowo otwieram oczy, chociaż tak bardzo nie chcę patrzeć. Wiem, co zobaczę. A mimo to wciąż cofam się z przerażeniem, widząc ciało Aidena. 

Czubek mojego buta pozostawił wgniecenie w jego policzku. Desperacko wciągam powietrze, starając się zagłuszyć narastające

szeptyszeptyszeptyszepty

ale to nie pomaga, więc chyba po prostu

krzyczę.

Honest || Stiles StilinskiDove le storie prendono vita. Scoprilo ora