Ale... Co się dzieje?!

47 0 0
                                    

Zaczęłam się po woli chyba budzić. O co chodzi? Gdzie ja byłam? Aby się tego dowiedzieć, musiałam się rozejrzeć, wokół mojego otoczenia. Doskonale znałam to miejsce. To był van moich rodziców. Gdzie my jechaliśmy? Dopiero po chwili, do mnie to dotarło. Udało mi się na tyle cicho obudzić, że rodzice nie zauważyli tego. I dobrze. Za to ja słyszałam jak emocjonalnie o czymś rozmawiają. Postanowiłam wykorzystać, swoją okazje, że nie zostałam zauważona i podsłuchać o czym to tak zawzięcie dyskutują.
- Mówię ci Ricardo, nie podoba mi się totalnie ten pomysł z tym aby Lucia leciała gdziekolwiek. Nawet choćby na tydzień. A co dopiero na prawie zawsze. I to jeszcze tak daleko.
No tak! Mogłam się tego spodziewać, że tematem rozmów będę ciągle ja. Odkąd wyszliśmy z domu, mama o niczym innym nie nadawała. W sumie to było już tak od miesiąca ale dzisiaj to się podwójnie skumulowało. Tata, jak nic nie mógł już tego znieść. Mimo tego nie wtrąciłam się. Nadal pozostałam niezauważona. I nadal podsłuchiwałam. 
- Grace, oj Grace. Jestem przekonany, że na pewno tylko przesadzasz a nasza córeczka doskonale sobie poradzi. Umie o siebie zadbać. Czy tu na miejscu, w swoim środowisku czy gdziekolwiek indziej.

- Ricardo ty mnie wcale nie uspokajasz tymi słowami...

To faktycznie mogła być prawda. Tata takimi słowami, mógł mamę tylko bardziej zdenerwować. Ona na każdą jedną, chociażby najmniejszą wzmiankę o tym, że od dzisiaj będę mieszkać gdzieś indziej robiła się nerwowa. Poza tym, przecież dobrze wiedziała, że no hallo... ja tam sama nie będę ani mieszkać ani nie będę tam znać nikogo znajomego. Będzie tam ze mną nie byle kto dla mnie. Kiedyś ktoś obcy teraz najważniejsza osoba mojego życia i przede wszystkim serca. 

Przez moje rozmyślania tak się wyłączyłam, że przestałam słuchać rodziców. Teraz znowu nie wiedziałam o czym rozmawiają. Oprócz tego, że pewnie dalej o mnie. Mama jeszcze cała drogę będzie się o to wykłócać a potem w domu. I tak przez kilka najbliższych dni. Tata nie będzie miał teraz z nią łatwego życia. Współczułam mu! 

W sumie to dobrze, że przestałam na nich skupiać uwagę. Nie to, że tego nie lubiłam robić. Tylko aktualnie moje własne myśli toczyły wojnę, z tym, co się właśnie ma wydarzyć za kilkadziesiąt minut. Dojadę na lotnisko, potem zostanę odprawiona przy bramkach, wsiądę do samolotu i polecę... w stronę mojego nowego domu, życia i miłości. Aaaa... bałam się tego jak cholera. Chciałam tego ale i też bałam się. A przecież nikt o tym nie mógł wiedzieć. 

Tym bardziej nie o oni. O WIEM! Włączę, sobie jego piosenki. To mi przecież zawsze pomagało.

Pogadałabym z nim na video chacie ale niestety chwilowo nie mógł, bo był podobno czymś bardzo intensywnie zajęty. Ciekawe!

Już się zaczynałam podnosić aby sięgnąć po mój telefon, kiedy oczywiście coś musiało pójść nie tak. Zanim zaplatałam się bardziej albo co gorsza gdzieś spadłam, szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Takiej bezpiecznej. Na ile pozwalał mi na to van. 
Wtedy to też poczułam na sobie dwie pary oczu. Mamy, która patrzyła na mnie wprost i taty, który spoglądał na mnie w przednim lusterku. W końcu to on prowadził.
- Kochanie, naprawdę radziłbym ci wyluzować. Takie zamartwianie, zobaczysz na nic dobrego ci się nie przyda. Tylko nie potrzebnie będziesz się spinać. Przestań o tym tak myśleć.
- A co mam niby innego robić? - mama wykrzyczała to, mocniej niż chyba chciała.

Ja już teraz siedziałam normalnie, na jednym siedzeniu a w ręce trzymałam telefon, który w międzyczasie udało mi się odkopać spod sterty innych rzeczy. To co mówił, tata było prawdą. Ale matce, chyba nie dało się przemówić do rozsądku. Już zamierzałam zrobić, to co planowałam. Praktycznie jedną słuchawkę, już miałam w swoim prawym ucho, ale nie. Oczywiście, rodzicielka, musiała mnie przed tym powstrzymać. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 17, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Hispanico#1 : Mi Vecino. Mi AmorWhere stories live. Discover now