Propozycja zamieszkania u Abe

62 4 0
                                    

-Jeśli to ci poprawi humor ale które rzeczy udało się uratować. A na razie możesz mieszkać u mnie. Propozycja cały czas aktualna.

-Na razie to chyba nic nie jest mi w stanie pomóc poprawić humor ale dzięki. Naprawdę. W ciągu dwóch dni, a nawet jednego zwalił mi się cały świat. Dopiero co się zdążyłam przeprowadzić do nowego miasta i już takie coś.

Kiedy tak sobie gadaliście staliście na wprost siebie patrzą sobie wzajemnie prosto w oczy. Wtedy do ciebie dotarło ,że cię pocałował. Nie wiedziałaś co to znaczyło ale nie przejmowałaś się tym teraz.

-Okey. Zgadzam się. Mogę u ciebie tymczasowo być ale nie zamieszkać aż coś sobie nowego nie znajdę. Jeśli tak ma być kilka spraw. Gdzie są moje rzeczy? Masz dla mnie jakiś pokój czy mam spać w salonie? Masz jakieś zdrobnienia imienia?

-Spokojnie możesz u mnie mieszkać ile chcesz. Odpowiadając na twoje pytania to tak, już mówię co i jak. Twoje rzeczy są na górze zaraz ci pokaże tak samo z pokojem. Nie będziesz musiała spać w salonie, o to się nie bój. Co do zdrobnienia mówią na mnie różnie. Najczęściej to Abe albo Hiszpan od fanów. Ale możesz mi mówić jak chcesz. - starał się polepszyć atmosferę.

Staliście tak jeszcze kilka minut aż Abe nagle złapał cię za rękę i zaprowadził na górę aby pokazać ci twój nowy tymczasowy pokój. Byliście już w połowie schodów ale niestety musieliście się zatrzymać w poł kroku bo ktoś zaczął pukać do drzwi.

-Mateo jesteś tam? No już otwieraj. Wiemy, że tam jesteś. Dobrze wiesz, że musimy dokończyć prace nad tą piosenką już dzisiaj, wiec nie udawaj, że cię nie ma.

Widziałaś ,że Abe nie podchodzi do drzwi tylko odkrzykuje ''Zaraz Tony i Adam wam otworzę''. Olał ich i poszedł z tobą dalej za rękę na górę. I jak się tam okazało pokój, który miał być dla ciebie był tym samym ,w którym spałaś ostatniego wieczoru czyli jego. Ty tylko się na niego spojrzałaś i nic nie powiedziałaś.

-No co chciałaś pokój to masz.

-Ale ten jest twój.

-To co? Zmieścimy się razem na łóżku.

-Chcesz żebym z tobą spała w jednym łóżku? To ja już chyba wole salon. - Jednak weszłaś do pokoju i obejrzałaś go jeszcze raz. Za dnia wyglądał inaczej.

-Przestań już tak narzekać i mówić ,że nie i nie. Jakoś wczoraj ci nie przeszkadzało, ze mną spanie.

-No właśnie już raz to chyba mówiłeś ale nie był pewna czy dobrze usłyszałam. O czym ty mówisz? O co ci chodzi?

-Dobrze, już dobrze. Wszystko tłumacze. Po tym jak wczoraj zemdlałaś ,położyłem ci do łózka i zdjąłem ci buty - na te słowa przypominasz sobie, że faktycznie obudziłaś ,się rano bez butów - zostawiłem Cię tak i wyszedłem. Ja miałem zamiar spać na dole w salonie ale przedtem skierowałem się do łazienki. Po prysznicu zacząłem słyszeć dziwne głosy z pokoju. Zajrzałem do ciebie i zobaczyłem, ze strasznie wiercisz się na łóżku. Próbowałem cię uspokoić ,nawet obudzić ale nie to nie dawało. Pomyślałem ,że nie mogę ciebie tak zostawić i położyć się obok aby mieć cię na oku i kiedy wszystko minie, dopiero wtedy pójdę na dół - ty cały czas próbowałaś to wszystko zrozumieć- Tak też zrobiłem. Położyłem się obok, jednak kiedy tak się stało ty nie wiem wyczułaś moje ciepło czy co ale odwróciłaś się do mnie i położyłaś mi się na klatce. Nie mogę tak po prostu wstać i cię zbudzić tym bardziej ,że widziałem ,że kiepsko z tobą ,skoro nie mogłaś spokojnie spać. - ty starałaś to sobie wyobrazić ale kiedy tylko ci się udało od razu odtrącałaś tą wizje - Nie wiem kiedy to się stało ale jakoś tak musiało nam być wygodnie bo usnęło mi się na chwile kiedy tak leżałaś na mnie. Ale jak się obudziłem widziałem na zegarku godzinę 1:43 w nocy więc usnąłem na nie całą godzinę. Widziałem ,że spisz już normalnie odsunięta ode mnie, wiec wstałem i poszedłem na dół dając ci się wyspać. W razie gdyby znowu co się działo usłyszałbym bym także, spokojnie. Wiedziałem, że może ci się nie spodobać wizja ,że budzisz się a tu obok się masz obcego gościa, który jest twoim sąsiadem no ale nawet mimo to ,pomińmy ten fakt. Wolałem zejść na dół, żeby nie było, że się obudzisz i przestraszysz  czy coś. Nie zrozum mnie źle ale jak coś nie miałem złych intencji. - Ledwo dawałaś rade przetrawić te wszystkie informację, trochę ci to zajęło czasu i wreszcie doszłaś do wniosku, że mimo wszystko jesteś wdzięczna Abrahamowi za to, że pomógł ci wtedy w nocy. Bo równie dobrze mógł Cię przecież olać i stwierdzić ,ze ma to gdzieś ale nie ,on postąpił inaczej. Nie miałaś do niego o to pretensji. Chciałaś mu to powiedzieć ale przypomniałaś sobie wtedy coś.

-Dzięki, wielkie dzięki za tą pomoc wtedy w nocy. Pewnie ,za dużo przeżyłam na tej imprezie i nawet jeśli ja tego nie czułam moja psychika odczuwała to inaczej. - dalej nie mogłaś sobie wyobrazić siebie w sytuacji, ze spisz przytulona do Abe ale pewnie, twój organizm potrzebował czyjegoś ciepła i padło na niego. - Ja nie wiedziałam co robię, wiec

-Wiem, rozumiem to. Poza tym gdyby mi to przeszkadzało powiedziałbym ci o tym. Ale nie ,nie przeszkadza mi to. Każdy z nas potrzebuje się czasami do kogoś przytulić. Tak po prostu.

-Ok, jestem ci za to wdzięczna. Ogólnie za wszystko. A tak już z innej beczki to gdzie są moje rzeczy? Bo wiesz, chciałabym się w końcu móc przebrać z tego stroju, który nic tylko przypomina mi o tej felernej imprezie.

-A tak zaraz je przyniosę. Widzisz zapomniało mi się o tym. Są na dole ,wiec zaraz wrócę.

Widziałaś ,ze skierował się w stronę schodów, wiec pewnie do salonu bo jak sam powiedział, rzeczy są na dole. Doszedł do ciebie tez dźwięk, przekręcania zamka ,po czym wywnioskowałaś ,że pewnie otworzył drzwi swoim znajomym. Ty jednak nie mogłaś się powstrzymać i podeszłaś do okna. W nim zobaczyłaś swój spalony dom. Pomyślałaś sobie czy Abe podglądał cię w nim podglądał. Ale olałaś to bo emocje wzięły górę i wyparowałaś z domu Abrahama. Minęłaś go bo drodze kiedy szedł na górę z twoimi rzeczami ale rzucił to na schody i poleciał za tobą od razu bo wiedział ,że nie powinnaś się tam zbliżać. Był zaraz za tobą ,lecz nie  wystarczająco szybko i coś zdążyło wybuchnąć. Momentalnie znalazł się przy tobie i przykrył Cię swoim ciałem. Jak najszybciej Cię stamtąd zabrał. Podniósł na ręce ,kazał objąć się wokół szyi. Zanim znalazł się w domu ty już zemdlałaś, wiec od razu chciał cię wsadził do auta ale niestety nie miał ze sobą kluczyków, wiec zawołał do Tony'ego aby ten mu je przyniósł. Na początku sam chciał z tobą jechać ,ale potem pomyślał, że nie może cię tak samej, nieprzytomnej zostawić z tyłu auta, także poprosił Tony'ego aby kierował. On sam wsiadł z tobą z tyłu i położył cię sobie na nogach. Przez całą drogę Abe cię doglądał i sprawdzał puls. Na chwile się ocknęłaś ale zaraz potem znów zemdlałaś. 

Hispanico#1 : Mi Vecino. Mi AmorWhere stories live. Discover now