2. Początek remontu i młody gniewny.

4.2K 442 314
                                    


Media: Nickelback - If everyone cared.


    Najprościej było to wyjaśnić desperacją, na krótką chwilę odcięła go od tego rejonu mózgu odpowiedzialnego za łączenie faktów. Pojął to już pięć minut później, gdy otrzymał wiadomość zwrotną z nazwiskiem i adresem.

          Rudyński.

      Tak jakby ktoś w tej popieprzonej dzielnicy mógł nie znać tego nazwiska. Oskar spokojnie mógłby obstawić, że ponad połowa wrocławian choć raz je słyszała, a znaczna część również potrafiła podać dalej fascynujące plotki. Zeń rzecz jasna plotkami się brzydził i nie powtarzał tego, czego nie zobaczyły jego oczy lub bezpośrednio nie usłyszały uszy. Krystian to już inna sprawa. Gdy pracuje się w salonie fryzjerskim, który świadczy usługi dla obu płci, prędzej czy później można się stać chodzącą skarbnicą szalenie interesujących informacji z miasta, kraju i osiedla. A blondyn chłonął to wszystko jak gąbka, trajkocząc potem w pokoju Oskara, kompletnie nic sobie nie robiąc z jego mrożącego spojrzenia.

        Dlatego też mężczyzna doskonale wiedział kim był Artur Rudyński. Biznesmen, współwłaściciel niedużej, ale dochodowej firmy sprzedającej części samochodowe. Elegancki czterdziestokilkulatek, samotnie wychowujący nastoletniego syna. Wiele lat temu rozwiódł się z żoną, która – jeśli wierzyć Krystianowi i jego klientkom – zdradziła go z masażystą i wyjechała do Stanów, by tam spełniać swój amerykański sen. Znany ze swojej wyniosłości, ale też dobroci, którą od razu mu doczepiono, gdy tylko wspomógł miejskie schronisko dla zwierząt. Brunet nie miał o nim zdania. Nie potrafił wierzyć pozorom, bo tak naprawdę go nie znał. Jedyne czego był pewien, to faktu, że pieniędzy mu nie brakowało i że tacy ludzie zazwyczaj są wymagający. A on ot tak wepchnął mu się do remontowania parteru. W pojedynkę.

        – Oh, daj spokój – uspokajał go Krystian, wywracając ostentacyjnie oczami. – Nie takie rzeczy już robiłeś. Rodzicom cały dom odpicowałeś i to jeszcze po kosztach. Sam jeden, bo ja pamiętam, że ojcu twojemu wtedy dysk wypadł czy inne coś się złamało.

       Bynajmniej go to nie uspokoiło. Jedna sprawa łatać teren rodziny, a inna robić to za pieniądze u jednego z bogatszych ludzi w mieście, który pewnie będzie chciał, żeby wszystko było idealnie. Ale dość. Podjął się, więc to zrobi. Da z siebie wszystko, nie przyjmując do wiadomości porażki.

        Jednak najpierw musiał naprawić samochód. Robił to ostatnio zbyt często i miał wrażenie, że jego prawie dwudziestoletni Volkswagen już długo nie pociągnie. Dreszcz go przechodził na samą myśl, bo bez samochodu byłby jak bez ręki. Rodzice mieszkali w mieścinie, gdzie transport miejski nie dojeżdżał, a ten prywatny był tak żałosny w częstotliwości swoich kursów, że nie wchodził w grę. To był kolejny powód, by dobrze wykonać zlecenie u Rudyńskiego. Facet proponował mu prawie dwadzieścia tysięcy złotych, a to mogłoby rozwiązać jego problemy choć na pewien czas. Dałoby mu też komfort szukania stałej pracy w spokoju, bez noża na gardle.

     Poniedziałek nadszedł dużo szybciej, niż Oskar by chciał. Budzik zmusił go do wstania już o godzinie szóstej trzydzieści. A nie było to łatwe, biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej do późna siedział u rodziców. Dach na szczęście dało się połatać, jednak jak się okazało, do niego dołączyło również nieszczelne okno, problem z hydroforem i zadomowiona na strychu łasica. A do tego jeszcze standardowe burczenie ojca, który ciągle nie mógł przeżyć faktu, że nie jest w stanie robić już tych wszystkich rzeczy sam.

    Ale przynajmniej wrócił do domu z gołąbkami. W ilości znacznie przekraczającej pożądaną, jednak wywołującej błysk w oku Krystiana, który ujrzawszy tylko przyjaciela wypakowującego się na kuchennym stole, chwycił za widelec.

Ukryte cienieWhere stories live. Discover now