Rozdział 13

683 84 15
                                    

Walka z myślami zdawała się nie mieć końca, rozwarzałem argumenty za i przeciw poznania treści zawartej na pergaminie. Niepokój trawił mnie od środka, przypomniałem sobie cytat który utkwił mi w pamięci :
,, Kto walczy może przegrać. Kto nie walczy już przegrał"
Spojrzałem jeszcze raz na papier, chyba już podjąłem decyzje czy była dobra?
Niepewnie rozwinąłem kartę księgi, zacząłem uważnie czytać treści zawarte na wyrwanej stronie.
Na moje usta wkradł się uśmiech, była to radość czy niedowierzanie?
Nie potrafię tego określić.
Nagle zawładnął mną niepokój czy na taką prawdę czekałem?
Napewno nie, ale......

Zastałam zielonookiego klęczącego przy ścianie i czytającego jakiś świstek. Nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi, a ja postanowiłam skorzystać z tego i pokręcić się jeszcze trochę po mieście i poukładać myśli. Przywiązałam więc konie i wyszłam ze świątyni. Przypomniałam sobie jaki kiedyś panował tu ruch. Ile dzieci pałętało się pod nogami...w sumie byłam jedną z nich. Pamiętałam zapach jaki budził mnie w każdy sobotni poranek, gdy natchodził dzień targowy i melodie, które nie cichły do północy wygrywane przez muzyków. Zaczęłam nie pierwszy raz tęsknić za starym życiem. Mimowolnie skierowałam swoje kroki do starego mieszkania. Przebywałam w nim wprawdzie tylko w weekendy do szóstego roku życia, a potem przeniesiono mnie tam gdzie mieszkały inne dzieci przygotowujące się do roli strażników, ale było to dla mnie ważne miejsce. Uchyliłam drzwi do mojego dawnego pokoju, który teraz był całkowicie pusty i zazakurzony, westchnęłam.
- To już nie wróci Liz - mruknęłam do siebie- Przestań udawać, że jest inaczej.

Czytałem, Czytałem i niedowierzałem, czy to była prawda? Czy warto było tyle walczyć o wolność? Czy sens miało błądzenie we mgle dla takiej odpowiedzi?
Dlaczego los jest taki okrutny i niesprawiedliwy?
Jotun? Czym to stworzenie być mogło, skoro takie rzeczy tu o nim pisano?

Lodowy olbrzym, potwór którym dzieci niesforne się straszy. Ich serca zimne jak lody a oczy krwią zaciekają. Ich ciało błękitne, runami pokryte tak jakby ktoś je niedbałymi pociągnięciami pędzla naznaczył. Królestwo lodowe pomiędzy skałami zamczysko skrywa a królem jest tyran.
U progu bramy zima prawdziwa.

A więc to prawda jestem potworem!
Te zimno, które nieustannie mnie nawiedza to moja prawdziwa natura.
Runa, która jest moim przekleństwem jest jedną z wrodzonych. Agresja która mnie napędza jest nieustanną częścią potwora, który we mnie drzemie.

Wróciłam do świątyni. Loki nie wyglądał dobrze. Jego oczy zaszły cieniem, a na ziemi leżały podarte kawałki pergaminu.
- W porządku? - zapytałam.
- Tak - uśmiechnął się niewyraźnie- Co to za koleś leży na tyłach świątyni? - spytał.
- Jotun - mruknęłam - spadł z nieba.
Chłopak drgnął, ale długo nic nie mówił.
- Kto to Jotun? - spytał w końcu.
- Lodowy olbrzym. Rasa. Nie są źli, ale pragną władzy. A co? To jakiś twój krewny? - prychnęłam.
- C...co? - wychrypiał.
- Racja! Amnezja. Należysz do nich, ale jesteś trochę...inny.
- Co to znaczy?
- Jesteś trochę mały jak na olbrzyma.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- A po co? Rasa to rasa.
- Podobno Jotuni to potwory.
- Skąd wiesz? Tak, większość uważa.
- Dlaczego?
- Bo poszli w ślady Odyna i chcięli podbić 9 światów.
- Uhm - mruknął.
- Dobra wstawaj! Pora jechać.

Dość gwałtownie pociągnęła za sznur, który oplatał moje dłonie dając znak, aby się podniósł. Posłusznie wykonałem jej polecenie, czy nie zasługuje na odrobinę delikatności? Widocznie nie, jestem tylko zwierzęciem na uwięzi w jej oczch. Zerknąłem w jej stronę markotnie ruszając ku niej. Czy warte były lata marzeń i rozmyślań o przeszłości, które przez jeden pergaminie wyrwany z księgi legły w gruzach?
Czy się poddałem? Nie, poddawają się słabi, więc jaki ja jestem?
Podeszliśmy do dwóch gniadych koni.
Wyciągnąłem ręce w stronę Liz uśmiechając się lekko.
- Przecież nie mogę jechać konno z spętanymi rękami - powtórzyłem słowa niegdyś wypowiedziane przez czarnowłosą. Ona tylko przytaknęła i zrobiła to o co ją prosiłem.
Przeprowadziliśmy konie w ręku przez labirynt korytarzy i ruszyliśmy w drogę do mojego nowego ,,domu".

Łowczyni nagródWhere stories live. Discover now