Rozdział 25 - Ostatni kwiat lawendy

438 52 40
                                    

Podświetlony na fioletowo neon obwieszczał nazwę restauracji.

- Ostatni kwiat lawendy – przeczytał na głos John. – Czy to nie ta restauracja z akt sprawy?

- Tak – potwierdził detektyw i pociągnął za klamkę. Nad głową rozbrzmiał im mały dzwoneczek, informując o przybyciu nowych gości. Sherlock skierował się do stolika, najwyraźniej upatrzywszy sobie dogodne miejsce. John rozejrzał się po wnętrzu. Rzeczywiście sprawiało miłe i przytulne wrażenie. Wszystko w stonowanych odcieniach lawendowego, z akcentami śliwkowego. Klimatyczne, białe lampki na parapetach i świeża lawenda w doniczkach, dopełniały wnętrze.

- Na mój gust trochę za dużo fioletu, ale miejsce ładne – rzucił do Sherlocka, kiedy siadali przy stoliku. Brunet poprawił płaszcz na krześle i zerknął przez okno. Szarówka zaczęła ogarniać miasto.

- Ma dobre rekomendacje – stwierdził, wpatrując się w płomień małej świeczki, stojącej na środku stolika. John również się na nią spojrzał. Świeczki paliły się na wszystkich stołach, więc nie poruszał tego tematu. Jak tylko wygodnie się rozsiedli, podano im karty dań. Obaj zagłębili się w menu.

- Mają dobre ratatouille, pistou i cassoulet – zakomunikował Holmes.

- Widzę, że zrobiłeś niezły research. – Watson zerknął na niego znad menu. – Nie wiem nawet co to jest to pistou i cassoulet. – Blondyn wymówił słowa starając się naśladować Holmes, co średnio mu wyszło. – Kojarzę tylko to pierwsze.

- Pistou to zupa jarzynowa z dodatkiem sosu bazyliowego pistou, który przypomina włoskie Pesto. Stąd też jej nazwa. Cassoulet natomiast, to różne rodzaje mięsa zapiekane z warzywami. Podstawą jest biała fasola. Wyróżnić można trzy wersję: z jagnięciną i drobiowymi confitami, wieprzową i mieszankę tych dwóch. Tutaj mają jagnięcinę z confitem z kaczki.

- Skoro się tak świetnie orientujesz, to ty zamów. Zdaję się na ciebie – odparł Watson z małym uśmiechem. Sherlock odłożył kartę na bok i ściągnął wzrokiem kelnerkę, która moment później pojawiła się przy ich stoliku.

- Dwa razy sałatkę nicejską, potem dwa razy ratatouille, do tego Côtes du Rhône – wyrecytował detektyw. Kelnerka zapisała wszystko w notesiku i z uśmiechem zniknęła za wahadłowymi drzwiami, prowadzącymi do kuchni.

- Sprawdzałeś może o której mamy pociąg? – zapytał John, gdy detektyw złożył zmówienie.

- Jutro o dziewiętnastej dwadzieścia.

- Jutro?! Ale...

- Spokojnie, John. Nie musisz iść do pracy. Masz dzień wolny.

Watson uniósł brwi w wyrazie zdziwienia.

- Jak to? Przecież skończyły mi się na ten rok, a chorobowego nie mogę wziąć, bo w końcu mnie wywalą.

- Nie martw się. Widać musieli zgubić jeden w tym ich bałaganie.

- Chcesz powiedzieć, że włamałeś się do systemu i załatwiłeś mi dodatkowy dzień wolny?

- Możesz to też tak ująć.

John nie wiedział czy ma się roześmiać czy zdenerwować. Holmes ingerował we wszystkie sfery jego życia i to bez najmniejszej krępacji. Czasem miało to swoje dobre strony, ale zazwyczaj było cholernie irytujące.

- Jeśli będę miał przez ciebie kłopoty, to cię uduszę.

- Nie musisz dziękować – rzucił nonszalancko, choć wyraz jego oczu potwierdzał, że dobrze się bawi.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 04, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sherlock: The Haunted HotelWhere stories live. Discover now