Rozdział 2 - Walizka

625 89 42
                                    

Migoczące światła przesuwały się szybko za oknami.

– Pani Hudson chciała nam wcisnąć wałówkę na drogę. – John przerwał panującą wokół nich ciszę.

– Hmmm... – mruknął Holmes, wpatrując się w okno.

– Ech, te cholerne korki – wymamrotał do siebie taksówkarz. Pasażerowie pochłonięci swoimi rozmyślaniami, nie zwrócili na to uwagi.

– Wziąłeś swojego laptopa? – spytał, nie odrywając wzroku od zmieniających się za oknem kształtów.

– Eee... tak – odparł John, wyrwany z przemyśleń o zawartości swojej walizki, pakowanej naprędce.

– Dobrze – rzucił krótko, sprawdzając godzinę w komórce. – Proszę się pośpieszyć – dorzucił do kierowcy.

– Robię co mogę, ale okropne dziś mamy korki – odrzekł, spoglądając w lusterko, na tylne siedzenie.

– Spóźnimy się. – Przymrużył oczy, wystukując rytmicznie jakąś melodię na oparciu drzwi. Nie czekając dłużej otworzył je i szybkim ruchem wysiadł z auta, po czym wyciągnął walizki z bagażnika.

– Hej! Tak nie wolno! – wykrzyknął przerażony kierowca.

– Sherlock! Co...? – John nie kończąc pytania podał taksówkarzowi pieniądze za kurs i z przepraszającym wyrazem twarzy pośpiesznie opuścił pojazd. Samochody ruszyły do przodu, trąbiąc na biednego Johna, który próbował nadążyć za pędzący przed siebie Holmesem.

– Sherlock, na Boga! Zwolnij trochę – powiedział, tachając nielekką walizkę. „Ech, trzeba było kupić taką z kółkami" – pomyślał.

Detektyw przystanął na chwilę, szukając w tłumie Watsona.

– Prędzej, John – odrzekł, gdy blondyn doczłapał się do niego.

Szybki zrzut oka na walizkę Sherlocka. „Taa... Sherlock ma walizkę z kółkami, zresztą pewnie w połowie pustą" – przemknęło mu przez myśl.

W końcu znaleźli się na odpowiednim peronie. Pociąg posłusznie stał na stacji, czekając na ostatnich pasażerów.

– Uff... zdążyliśmy – wysapał John, stawiając walizkę na ziemi. Nie sądził, że bieg z obciążeniem aż tak go zmęczy.

Wpakowali się do wagonu, zajmując wolny przedział. John siłował się z walizką, próbując wepchnąć ją na górną półkę, co okazało się nie lada wyzwaniem.

– Cholera jasna – wymamrotał pod nosem, gdy walizka znów wysunęła się, prawie spadając mu na głowę. Sherlock usadowił się po drugiej stronie, przyglądając się zmaganiom Johna. Bieg z przeszkodami, teraz niesforna walizka. John miał już serdecznie dość, gdy pociąg ruszył a on znowu oberwał w głowę od zdradzieckiego przedmiotu.

– Mógłbyś? – spytał w końcu, kapitulując w wojnie z walizką. Sherlock podniósł wzroku z nad ekranu BlackBerry. Odłożył telefon i dumnym krokiem podszedł do Johna, wyciągniętego na palcach w celu podtrzymania złośliwego bagażu na półce. Popchnął walizkę sprawnym ruchem w głąb półki, aby znowu nie wypadła. Johnowi zdawało się, że uśmiechnął się przez chwilę triumfalnie, ale nie był pewien. Opadł na siedzenie, ciesząc się chwilą odpoczynku. Sherlock wrócił na miejsce i zagłębił się ponownie w wyświetlanych w komórce wiadomościach.

– Jeszcze około godziny i dziesięciu minut, a potem przesiadka w Doncaster. – John otworzył oczy, obudzony głębokim tonem głosu Sherlocka.

– Yhhmmm... – wymamrotał w odpowiedzi, przecierając oczy. Sherlock wyciągnięty na siedzeniu, z johnowym laptopem na kolanach, nie odrywał wzroku od ekranu.

Sherlock: The Haunted HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz