Rozdział 13 - Historia z przeszłości

401 61 16
                                    

– Tak, zrozumiałem... Dobrze. Czekamy. – Martin zakończył rozmowę z malującą się na twarzy radością. – Będą za 20 minut – zwrócił się do Sherlocka, który wyszedł na korytarz.

– Rozwiązanie sprawy trochę się przeciągnie, więc zostaniemy tutaj z dzień albo dwa. Postanowiliśmy wybrać hotel, żeby znowu pana nie fatygować.

– A tam... – zaczął Martin, ale Holmes kontynuował dalej.

– Ustaliliśmy, że zatrzymamy się tutaj.

– Jak to? W tym hotelu? Ale to niemożliwe. Budynek jest zamknięty dla gości.

– Panie komisarzu, my nie jesteśmy gośćmi. Jeśli chce pan rozwiązać tę sprawę i złapać mordercę, stając się bohaterem pierwszych stron gazet oraz porannych wiadomości, nalegam, aby znalazł pan lukę w przepisach i wyraził zgodę na nasz krótki pobyt, w tym urokliwym miejscu.

Smith z wyraźny zakłopotaniem, przygryzł wargę. Po chwili ciszy, odchrząknął i odpowiedział:

– Zobaczę co da się zrobić.

Zeszli na dół do salonu, aby tam poczekać na techników, którzy mieli przyjechać po nowe dowody. John i Sherlock rozsiedli się wygodnie na brunatnej, skórzanej sofie, a Martin zajął miejsce na wykonanym do kompletu fotelu.

– Mówił pan o jakiś opowieściach związanych z duchami. Czemu ten hotel uchodzi za nawiedzony? – Watson rozpoczął rozmowę, chcąc umilić czas oczekiwania na policyjną ekipę.

– A tak, z tym miejsce związane są różne historie. Większość kompletnie zmyślonych i ubarwionych, ale jest jedna, która zdaję się być prawdziwa. Chcą panowie posłuchać?

– Ależ oczywiście – odpowiedział z entuzjazmem John.

Sherlock wsparł głowę o oparcie kanapy i sprawdził godzinę na zegarku, po czym westchnął z rezygnacją. Martin spojrzał z wahaniem na detektywa, nie będąc pewnym czy zaczynać opowieść.

– Proszę nam opowiedzieć tę historię. Pan Holmes też chętnie posłucha – dodał John, upewniając tym samym Smitha, że może rozpocząć.

– Wszystko zaczyna się w roku 1896, kiedy to w okolicy mało było osadników, a łąki i lasy rozciągały się, aż do klifów. Kilka mil stąd, we Flamborough, znajdował się dom państwa Hamiltonów. Głowa rodziny, pan Alfred Hamilton, był szanowanym w okolicy właścicielem garbarni. Rodzinie dobrze się powodziło, a ich największym skarbem była córka. Urocza dziecina, wyglądała jak mały aniołek, z kręconymi blond włoskami i dużymi niebieskimi oczami. Pan Hamilton kochał ją ponad życie.
Przedsiębiorstwo rozrastało się, więc Hamilton zaczął szukać nowych pracowników. Zgłaszało się wielu, różnych ludzi z okolicy, przyjeżdżali również z daleka, aby rozpocząć nowe życie, w rozwijającym się miasteczku.
Pewnego dnia, gdy po skończonej pracy, Hamilton wrócił do domu, zastała go straszliwa wiadomość. Jego córeczka, Mary, zaginęła. Nikt nie wiedział kiedy to się stało. Służące płakały, zaklinając się, że jeszcze przed chwilą bawiła się w ogrodzie. Matka zemdlała z nadmiaru trosk. Pan Hamilton natychmiast rozkazał poszukiwania. Okoliczni mieszkańcy zaangażowali się w akcję, ale dziewczynki nie zaleziono. Policja prowadziła równolegle śledztwo w sprawie zaginionej ośmioletniej, Katy Benett. Miało to miejsce w okolicach Bridlington, jakiś miesiąc przed zniknięciem Mary. Zaczęto wiązać ze sobą te sprawy i dzięki pomocy informatora oraz psów tropiących udało się wpaść na trop córki Hamiltonów. Ślady prowadziły do tego oto domu. Już wtedy prowadzono w nim hotel. Za budynkiem, na okolicznych łąkach odnaleziono ciała obu dziewczynek. Sprawca ukrył je pod stertą kamienni. Zatrzymano podejrzanego, Jeremy'ego Peeterson'a, w pokoju którego odnaleziono narzędzie zbrodni, nóż myśliwski, a także kokardkę, taką samą jaką miała w dniu zaginięcia Mary Hamilton. Wieść o makabrycznym odkryciu szybko rozeszła się po okolicy. Hamiltonowie nie mogli sobie z tym poradzić. Pani Rosealine Hamilton popadła w okropną depresję i nie było z nią prawie żadnego kontaktu. Pogrążony w rozpaczy Hamilton, nie mógł wytrzymać w domu, w którym wszystko przypominało mu o zamarłej córce, a w nocy rozchodził się szloch żony. Kilka tygodni po odnalezieniu zwłok i zamknięciu mordercy, który niedługo potem został powieszony, pan Hamilton udał się do tego hotelu i wynajął pokój na jedną noc. Dokładnie ten sam, w którym pomieszkiwał Peeterson. Następnego ranka znaleziono go martwego. Jego ciało bezwładnie wisiało na sznurze przymocowanym do żyrandola. Wezwana policja orzekła samobójstwo.
Od tamtej pory, w tym budynku zaczęły dziać się nadprzyrodzone rzeczy. Przesuwające się przedmioty, dziwne dźwięki. Niektórzy twierdzą, że widzieli zjawy na własne oczy. Co gorsze, seria tragicznych wypadków, utwierdziła miejscowych w przekonaniu, że ten dom opanowały mroczne siły, nie z naszego świata. – Smith pod koniec wypowiedzi ściszył głos, aby ulepszyć efekt.

Watson z zaciekawieniem przysłuchiwał się całej historii. Na wzmiankę o odnalezieniu ciał dzieci, zmarszczył brwi w wyrazie obrzydzenia dla zbrodni. Holmes siedział natomiast bez jakiejkolwiek reakcji, wpatrując się w wyłożony mahoniowymi deskami sufit.

– To okropna zbrodnia – odezwał się John.

– Tak, nie chciałbym prowadzić sprawy, w której ofiarą byłoby dziecko. To straszna trauma.

John przytaknął i dodał:

– Co to były za wypadki, o których pan wspomniał?

– Było ich kilkanaście od tamtego wydarzenia, na przestrzeni całej działalności hotelu. To rozmaite sprawy. Raz ktoś spadł ze schodów, tak nieszczęśliwie, że skręcił sobie kark. Innym razem urwała się półka i spadła komuś na głowę. Ostatni wypadek miał miejsce, kiedy remontowano dach. Jeden z pracowników poślizgnął się i spadł. To było jakieś 3 lata temu.

– Nieszczęśliwe wypadki, których wykonawcą miałaby być paranormalna siła. To dobre bajki dla dzieci, panie Smith. – Sherlock wreszcie oderwał się od analizowania sufitu i skupił swoją uwagę na komisarzu. – Wracając do ciekawszego tematu, rzekomego mordercy dzieci, dowody nie wskazywały jednoznacznie jego winy.

– Jak to? – zdziwił się komisarz.

– Przejrzałem historię hotelu oraz przytoczonej przez pana zbrodni. Podobno Peeterson miał świadka, potwierdzającego, że w chwili zaginięcia Mary Hamilton, był on u niego w domu, kompletnie pijany. Peeterson hucznie świętował jego awans. Policja nie przejęła się jednak zeznaniami podpitego kolegi, a po odnalezieniu obciążających dowodów, odtrąbiła wielki sukces.

– Ależ, co może być bardziej obciążającym dowodem niż narzędzie zbrodni?

– Przestępca musiałby być niezwykle mało inteligentnym, żeby trzymać je w swoim pokoju.

– Nie chcesz chyba powiedzieć, że ktoś kto zabija dzieci, może być normalnym i trzeźwo myślącym człowiekiem?

– Zdziwiłbyś się, John. Najbardziej okrutne zbrodnie są na chłodno planowane i popełniane z pełną świadomością.

Na podjeździe zamigotały światła radiowozu. Z pojazdu wysiadło trzech policjantów.

– Świetnie, już są – ogłosił Martin.

Po krótkich objaśnieniach Smitha dwóch z nich zabrało się do zabezpieczania skrytki, a trzeci zapakował nowe dowody do auta i odjechał. Sherlock stwierdził, że także powinni udać się na komisariat, więc wpakowali się do Forda i pojechali za radiowozem.

~~~~~~

Mam nadzieję, że się Wam podobało. Piszcie co sądzicie. ;)

Sherlock: The Haunted HotelHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin