Rozdział 16 - Taśmy prawdy

347 59 18
                                    

Gdy dojechali, postanowili przejrzeć nagrania z zeznań. W tym celu komisarz zaprowadził ich do jednego z pokoi przesłuchań. Martin włączył sprzęt i moment później wszyscy trzej wpatrywali się w ekran monitora. Komisarz odpalił pierwsze nagranie, wybrane przez Sherlocka.
Pytania zadawane przez policjanta w każdym nagraniu prawie niczym się nie różniły.

William Hurt
Lat: 28
Zatrudniony od 4 lat jako recepcjonista.

- Co pan robił 15 września między 20 a 22?

- Byłem w domu, mieszkam z rodzicami i siostrą, mogą potwierdzić. Następnie przyszedłem do pracy. Wtedy zaczynałem zmianę o 22. Przysięgam, że nie widziałem nic podejrzanego. Zmieniłem się z Jane, to znaczy z panną Mayers. – Hurt zaciskał nerwowo palce. - Ona poszła do domu, a ja siedziałem za ladą do 1, potem poszedłem się zdrzemnąć do pokoju służbowego, tego za recepcją. – Spuścił na chwilę wzrok.

- Czyli nic się nie działo od 22 do 1?

- Nie. To znaczy goście z 12 i 14 wrócili z miasta około 23:45. Byli trochę podpici, ale oprócz hałaśliwego zachowania nie sprawiali problemów. Zwróciłem im uwagę, żeby byli trochę ciszej, a oni śmiejąc się przeprosili i poszli do pokojów. Potem nic się nie działo. Nikt nie przyszedł, ani nie wyszedł. Przynajmniej ja nic nie widziałem. – Rozluźnił się trochę.

- O której się pan obudził?

- Było jakoś 20 po 3. Skończyłem zmianę o wpół do 6. Przez pół godziny nikogo nie ma w recepcji, bo Mary Grimm przychodzi o 6.

- Następne nagranie – poinstruował Martina Holmes.

Jane Mayers
Lat: 26
Zatrudniona od 2 lat jako recepcjonistka.

- Co pani robiła 15 września między 20 a 22?

- Byłam w pracy od 15. Większość czasu siedziałam za ladą. O 17 wymeldowali się goście spod 30. Potem około 18:30 wyszli gdzieś na miasto ci z 12 i 14. A gdzieś tak o 19 zeszła do mnie ta dziewczyna... Matko, nie mogę uwierzyć, że ona nie żyje. – Jane przyłożyła rękę do ust, próbując opanować emocje.

- Spokojnie panno Mayers. Co było dalej?

- Spytała mnie o jakąś przyjemną restaurację w okolicy, więc poleciłam jej tę na High Street, „Ostatni kwiat lawendy". Ona podziękowała i poszła na górę. – Dziewczyna wzięła głębszy oddech. - Później nic się nie działo. Czytałam książkę, przeglądałam strony internetowe, aż przyszedł Willy, to znaczy William Hurt. Jak tylko skończyłam pracę pojechałam od razu do domu. To była chyba 22:15. – Lekko drżącą ręką zebrała kosmyk brązowych włosów za prawe ucho.

- Następne – rzucił Holmes. Komisarz włączył trzecie nagranie.

Christopher Burton
Lat: 46
Zatrudniony od 8 lat jako kucharz.

- Gdzie pan był 15 września między 20 a 22?

- W domu, panie komisarzu. Skończyłem pracę o 19 i poszedłem do domu. – Mężczyzna pogładził ciemne wąsy palcami lewej ręki i spokojnie kontynuował. - Byłem tam tak o 19:30. Żona zrobiła kolację, dzieci poszły spać, to czas na telewizję się znalazł, a potem do łóżka, bo do pracy trzeba rano, a tu takie coś wyskoczyło. – Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Straszne, ale w tym hotelu to nie dziw, że w końcu coś takiego się stało.

- Panie Burton, przejdźmy do faktów, a nie zabobonów...

- Dalej – mruknął Sherlock, przechylając się do tyłu na krześle.
Martin kliknął na następny filmik.

Edward Benett
Lat: 24
Zatrudniony jako kelner i boy hotelowy od 6 miesięcy.

- Gdzie pan był 15 września między 20 a 22?

- Do 20 byłem w hotelu, sprzątałem kuchnię, trochę dorabiam w ten sposób. Potem jak już skończyłem, pojechałem do domu, a zaraz jak tylko dotarłem na miejsce zapakowałem zakupy dla pani Rashmore i pojechałem jej je zawieść. Trochę u niej posiedziałem, tak chyba do 22 i wróciłem do domu. – Uśmiechnął się. Komisarz nie odwzajemnił gestu, skupiając się na notatkach. - Biedna dziewczyna, szkoda że tak to się skończyło – westchnął, kładąc ręce na kolanach.

- Pani Rashmore potwierdzi pańskie zeznania?

- Oczywiście. To bardzo miła kobieta, jest dla mnie prawie jak babcia. Chętnie jej pomagam.

- Sprawdzimy. Niech pan...

Sherlock wcisnął pauzę i lekko się przeciągnął.

– Daj ostatni – odparł obojętnym tonem.

Edgar Ramshing
Lat: 56
Właściciel hotelu od 10 lat.

- Gdzie pan był 15 września między 20 a 22?

- Jak to gdzie? W hotelu, to znaczy w biurze, w swoim gabinecie. Sprawdzałem księgi rachunkowe i rozliczenia. Skończyłem, nie wiem, chyba było wpół do 9. Pojechałem do domu.

- Ktoś może to potwierdzić?

- Nie wiem, chyba nie. Wyszedłem tylnymi drzwiami, więc nie widziałem się z Mayers. Mieszkam sam, nie licząc psa, ale on się chyba nie nadaje na świadka – rzucił podenerwowanym tonem, poprawiwszy pozycję na krześle.

- Niezbyt – odparł komisarz, zapisując kilka zdań w raporcie, po czym zapytał: - A nagrania z monitoringu?

- Nie działa od 2 tygodni. Nie mogę się doprosić tych fachowców z bożej łaski, żeby go porządnie naprawili. Od chwili zamontowania, czyli 2 miesiące temu, ciągle się psuje.

- Wystarczy – odparł Sherlock i wstał od biurka.

- I co panie Holmes? – zapytał z ciekawością Smith.

- Powinien się pan sam domyśleć, komisarzu – rzucił tajemniczo.

Watson obserwował wszystko dokładnie i postanowił uratować Martina, rzucając pierwszą teorię jaka przyszła mu do głowy.

- Ten facet z pierwszego nagrania był dziwnie zdenerwowany jak mówił o tej recepcjonistce, Mayers tak? – Komisarz przytaknął. - A ona też wydawała się nerwowa, poprawiając się, kiedy użyła zdrobnienia jego imienia. Tak jakby razem coś ukrywali.

- Kontynuuj, John. – Holmes machnął ręką, wpatrując się w doktora.

- Wydaje mi się, że są ze sobą, ale czemu byli tacy nerwowi, jakby bali się, że to się może wydać?

- Świetnie, John! – Detektyw posłał mu mały uśmiech i zwrócił się do komisarza.

- Widzi pan. Obserwacja małych szczegółów ludzkiego zachowania może doprowadzić nas do istotnych wniosków, co prawda to nie przyda się do złapania mordercy, ale możemy wykluczyć z pełnym prawdopodobieństwem tę dwójkę. Tak jak John wspomniał, są parą i bali się ujawnić, bo kontakty intymne w pracy nie spodobałyby się właścicielowi. Skłamali więc, że minęli się w pracy, choć tak naprawdę poszli do pokoju służbowego uprawiać seks. Nie było ich prawdopodobnie jakieś 20 minut, więc hol i recepcja przez ten czas nie były pilnowane. Bali się przyznać, że zaniedbali obowiązki i przez to ktoś mógł niepostrzeżenie dostać się do hotelu.

Martin wyglądał na zszokowanego, ale otrząsnął się szybko. Przytakując, zapisał coś w komputerze i odezwał się do Holmesa.

- Oczywiście, sprawdzimy to... świetnie.

- Idziemy? – rzucił Holmes, otwierając drzwi i wskazując na korytarz.

- Tak, oczywiście – odpowiedział Martin, wyłączając komputer.

Po wypełnieniu kilku papierków, które wciśnięto Smithowi, gdy tylko wyszedł z pokoju, pojechali do domu komisarza.

~~~~~~

Mam nadzieję, że rozdział ujdzie.

Sherlock: The Haunted HotelWhere stories live. Discover now