Sorrow

1.1K 75 51
                                    

Krótkie info, co do świata przedstawionego- Dazai to dupek, Chu jest bardzo wrażliwy, nie mają mocy, czasy liceum. Uwaga- mocny rozdział.

Do punktu nr 3 z „What?"
Ch- Proszę... po prostu to skończ...
D- Błagaj, to się zastanowię~

_Początek rozdziału_

Była przerwa obiadowa, którą Nakahara bardzo chciał spędzić sam. Może miał przyjaciela Akutagawę z klubu szachowego, ale ten niezbyt potrafił rozmawiać o czymś innym niż literatura, co denerwowało rudzielca.

Jednak nie to było powodem jego chęci przebywania samotnie lecz pewien brunet, Dazai Osamu. Słynął on w całej okolicy z brutalności i tego, że w tajemnicy przynależał go ulicznego gangu portowego, ale o tym i tak każdy wiedział.

Zdobył sławę jeszcze dzięki jednej rzeczy- gdy znalazł sobie cel, nigdy nie ustępował. Niestety, tym razem był nim właśnie Chuuya, który w innej sytuacji po prostu przywaliłby mu w nos, ale mimo wielkich chęci nie mógł, bo tak się złożyło, że czuł coś do tego bruneta.

Westchnął, myśląc o tym, jak ciężkie jest życie i postanowił poprawić sobie humor, zjadając kanapki z serem. Wyjął z plecaka pudełko śniadaniowe, ale zobaczywszy na nim mały list, wziął go w dłoń, po czym zapoznał się z jego treścią.

„Jest długa przerwa, za trzy minuty zjaw się w szatni na drugim piętrze. Jak nie przyjdziesz, zaciągnę Cię siłą~
Buziaki, Twój Dazia"

Ostatnie trzy słowa wywołały obrzydzenie na twarzy niebieskookiego, który pospiesznie wrzucił swoje rzeczy z powrotem i pobiegł na miejsce spotkania.

Po chwili z impetem wbiegł do szatni, a następnie dokładnie ją przeszukał, ale nigdzie nie spotkał ciemnookiego. Wpadł na pomysł, by wyjrzeć przez okno, bo możliwe, że jego oprawca dopiero tu szedł.

Rozglądał się dokładnie, gdy nagle ktoś przyszpilił go do parapetu i oparł się brzuchem o jego plecy, szepcząc do ucha.

D- Więc jednak przyszedłeś~

Nakahara zignorował go i postanowił użyć swojego ulubionego planu- GIWI, czyli Głębokie Ignorowanie Wszystkich Idiotów.

D- Powiedz coś, ślimolu~
Ch- Długo będziesz się o mnie opierał?
D- Tak... jednak nie, mam dla Ciebie prezent~

Rada na dziś : Jeśli twój wróg chce Ci coś dać- uciekaj. Oczywiście, rudzielec zignorował zdrowy rozsądek i z ciekawości spojrzał na Dazaia, grzebiącego w plecaku. Chwilę później wyciągnął małe pudełko, po czym podał je nieufnemu niebieskookiemu.

D- No otwórz wreszcie.
Ch- To Twojego psa?
D- Co ty, psu bym takiego czegoś nie kupił! To dla Ciebie~

Byt tam czarny choker z różami, przypominający bardziej obrożę, niż naszyjnik, a na jego środku znajdowała się srebrna kłódka (zdjęcie na początku rozdziału)

Ch- Chyba muszę odmówić...
D- To słodkie, ale nie pytałem Cię o zdanie~
Ch- Ty gnido...
D- Ne, nie miłe~ Dobra, nałożyć to po dobroci, czy mam Cię zmusić do posłuszeństwa przez rozbicie Twojej twarzy o ścianę?
Ch- Raczej to pierwsze...
D- Doskonały wybór~

Chwilę później na jego szyji spoczywała ciasno zapięta ozdoba, której Dazai przyglądał się z zachwytem.

D- Kończysz za trzy godziny, więc po zajęciach przyjdź tu.
Ch- Wtedy to zdejmiesz?
D- Nieee, pouczymy się biologii~

Po czym Osamu wyszedł, a rudzielec został sam. Powoli podszedł do lustra, przyglądając się uważnie chokerowi, aż nie wytrzymał i w bezsilności zmieszanej z żalem uderzył pięścią w swoje odbicie, niszcząc je.

Ubi Sunt - Soukoku OneshotyWhere stories live. Discover now