Gift

1.3K 96 24
                                    

Osamu wylegiwał się na sofie, dla odmiany nic pożytecznego nie robiąc i nucąc ulubioną piosenkę, gdy podszedł do niego Atsushi z aktami dotyczącymi członków pewnej organizacji przestępczej.

Ats- Panie Dazai, mam pytanie...
D- Też mam ich wiele~
Ats- Chodzi o jednego z egzekutorów portowej mafii, Chuuyę Nakaharę.

Na to nazwisko brunet nagle spoważniał i zainteresował słowami chłopaka, któremu teraz uważnie się przyglądał, próbując odgadnąć, co się stało.

D- Co z tym ślimolem?
Ats- No więc... może to głupie, a-ale... czemu on się nigdy nie uśmiecha?!

Ciemnooki przez chwilę patrzył się na niego tępo, po czym wybuchnął szczerym śmiechem, jeszcze bardziej zawstydzając tym człowieka-tygrysa. Po chwili uspokoił swój chichot i szeroko się uśmiechnął, mając oczy błyszczące od rozbawienia, co wydało się Atsushiemu podejrzane.

Ats- O co chodzi, po prostu chce się dowiedzieć...
D- Spokojnie, zwyczajnie mnie tym zaskoczyłeś, spodziewałem się jakiejś dramy, a tu takie coś.
Ats- Powie mi Pan?
D- Jasne, to żadna tajemnica, Chu jest po prostu bardzo małym, nieszczęśliwym osobnikiem i nie ma przyjaciół, którzy mogliby go pocieszyć, więc cały czas pije i jest dla wszystkich wredny~
Ats- To dość smutna historia... a może spróbujemy go uszczęśliwić?
D- Świetny pomysł, pomogę Ci w tym~

Tym razem Osamu naprawdę musiał się starać, by nie wybuchnąć śmiechem, ale miał już plan i nie mógł sobie na to pozwolić.

Po zakończeniu pracy, w której Dazai ostatecznie nawet coś robił i tym samym zdziwił resztę współpracowników, udali się na zakupy i kupili dla rudzielca pudełko czekoladek i czerwoną wstążkę do kapelusza. Potem dotarli do jego mieszkania i zadzwonili, czekając na odpowiedź, którą dostali wraz z uchyleniem się drzwi i widokiem na spore, niebieskie oko cześciowo ukryte pod pomarańczowymi lokami.

Ch- Nikogo nie ma w domu.
D- Chu, to ja~
Ch- Tym bardziej nikt Cię nie wpuści.
D- No weź, jest ze mną Atsushi...
Ch- Ha?

Brunet wykorzystał jego zdziwienie i czym prędzej dostał się do środka apartamentu, jednocześnie przytulając byłego partnera, który tylko ze względu na osobę trzecią, nie udusił go.

D- Neee, wciąż jesteś niski.
Ch- Nie znoszę Cię coraz bardziej z każdym dniem.
Ats- Przepraszam, ale...
D- Właśnie, mamy prezent dla Ciebie!
Ch- Dla mnie?

Białowłosy podał mu pudełko z rzeczami, które wcześniej kupili. Nakahara nie spodziewał się, że ktokolwiek da mu niespodziankę zupełnie bez powodu, więc przez chwilę po prostu stał, ale następnie lekko się uśmiechnął i spojrzał z pobłażaniem na chłopaka, po czym jedną ręką zaczął mu delikatnie tarmosić fryzurę.

Ch- Dziękuję Atsushi, to naprawdę wspaniałe.

Jednak on patrzył się na mafiosę z otwartą buzią, wciąż nie wierząc, że ktoś, kto jego zdaniem powinien być zły, może tak niewinnie wyglądać i być... miły.

D- Ej, ja też pomogłem, co dostanę w nagrodę~
Ch- Cios w szczękę, jak się nie uciszysz.

Tygrys jeszcze szerzej otworzył oczy, nie wierząc, że ktoś może bez problemu grozić Dazaiowi i nie zostać po tym boleśnie pobitym. Zaczął go darzyć za te słowa szacunkiem, mimo tego, że byli przeciwnikami.

Ats- Przepraszam, mi chyba starczy wrażeń na dziś, mogę już pójść?
D- Jasne, odprowa...
Ch- Nie, zostajesz, musimy coś sobie wyjaśnij, gnido.
D- Ha ha... ha...

Chuuya odprowadził wciąż zszokowanego chłopca do drzwi, a brunet oparł się o parapet wiedząc, że czeka go ciekawa rozmowa i zawsze może w ostateczności wyskoczyć.

Ch- Jeszcze raz dziękuję za prezent i miłego wieczoru.
Ats- Panu również.
Ch- Oj, będzie miły, o to się nie martw~

Po czym przekręcił dwa razy zamek i odwrócił się, z rządzą mordu na twarzy, powoli zbliżał się do ciemnookiego.

Ch- Co mu nagadałeś?
D- Kilka rzeczy... na przykład, że nigdy się nie uśmiechasz, bo jesteś smutny i nie masz przyjaciół... kłamałem?

Byli już tak blisko, że mogli bez problemu liczyć swoje oddechy, a następnie Nakahara powoli owinął swoje palce dookoła gardła byłego partnera, przyciskając go stanowczo do ściany.

Ch- I co ja mam teraz z Tobą zrobić, Dazai~
D- Pozwolić mi odejść?
Ch- Już raz tak było i CO Z TEGO WYSZŁO?! Wróciłeś, jak gdyby nic się nie stało!
D- Eh, nie miałem innego wyboru po tamtej sytuacji, przecież wiesz.
Ch- Tym razem nie znikniesz tak łatwo...

Jedną rękę wplótł w ciemne włosy, a druga wciąż błądził po jego szyji, co wywołało u nich obu smutny uśmiech, związany ze wszystkimi upojnymi wspomnieniami, które ich łączyły. Po chwili Chuuya oparł swoje czoło o to, należące do jego byłego partnera i ciężko westchnął.

Ch- Jak Cię zmusić, byś ze mną został?
D- Przypnij mnie kajdankami do kaloryfera Haha...
Ch- Odpowiedz poważnie albo naprawdę tak zrobię, wiesz, że mogę...

Nagle Nakahara gwałtownie się odsunął, po poczuciu zabandażowanych rąk pod koszulą i powalił bruneta na kanapę z obrzydzeniem na twarzy.

Ch- Wciąż jedno Ci w głowie, co? Mogę Ci to dać, ale po tym znów poczujesz te swoją pustkę, chcesz tego?
D- Chcę Ciebie, Chu~
Ch- Wiem.

Rudzielec zignorował go i odwrócił się, z zamiarem odejścia samotnie do sypialni, ale w ostatniej chwili poczuł szarpnięcie za materiał jego płaszcza, na które odpowiedział prychnięciem.

Ch- Możesz u mnie nocować, ale jeśli jakimś cudem w nocy znajdziesz się w moim łóżku, to nie wstaniesz przez tydzień, tak Ci przyłożę, makrelo.
D- Jasne, dobranoc~

_następnego dnia rano_

Ats- Więc spokojnie graliście razem w karty, ale wtedy spadł na Pana żyrandol i stąd ma Pan te czerwone ślady na całym ciele i ból pleców?
D- Dokładnie tak było~
Kunikinda- Coś Ci nie wierzę... Ranpo, co tam się wydarzyło?
Ranpo- Ten jeden raz wolałbym nie mieć mojej zdolności, tylko po to, by też tego nie wiedzieć.
D- Spytajcie Chu, pewnie z chęcią Was opowie~

Atsushi niepewnie poszedł po telefon i zadzwonił do Nakahary, z zamiarem zapytania o tamtą noc lecz mafioso się rozłączył i po chwili drzwi z hukiem otworzyły się, wpuszczając do środka wściekłego, rozczochranego rudzielca.

D- Cześć skarbie~
Ch- DAZAI! Co im powiedziałeś?!?
D- Haha... pa!

Ostatecznie skończyło się, jak zwykle - Osamu uciekał przed goniącym go Chuuyą, jednak tym razem niebieskooki nie odpuści mu tak łatwo.

_Happy End_

Ubi Sunt - Soukoku OneshotyWhere stories live. Discover now