18. He got love, which he hasn't been wanted.

5K 549 389
                                        

! Włączcie muzykę, proszę !

Louis obudził się z potwornym bólem brzucha i nudnościami.

Znowu.

Powiedzenie że czuł się koszmarnie, było stanowczym niedomówieniem. Czuł się, jakby ktoś spuścił mu niezłe lanie albo jakby właśnie zdjęto go z krzyża. Ból głowy ponownie przyszedł do niego w odwiedziny, sprawiając, że miał ochotę popełnić samobójstwo. Kulił się na łóżku, chcąc choć trochę stłumić kłucie żołądka, ale, kurwa, nie pomagało. Było o wiele gorzej niż zazwyczaj, a przecież nie wypił wczoraj tak dużo...

Przewróciwszy się na plecy, przeklął cicho, na uczucie bólu w dolnych partiach swojego ciała. Wstrzymał na chwilę powietrze, przygryzając mocno wargę i zaciskając powieki, a potem ciężko westchnął.

Kiedy obudził się na chwilę w nocy, była prawie czwarta nad ranem. Uświadomiwszy sobie, że był sam uznał, że wszystko było okej i nic się nie stało. Po prostu Harry odwiózł go do domu i Louis walnął się na łóżko od razu zasypiając Nie zwrócił wtedy uwagi na to, że był nagi (i w dalszym ciągu był). Nie przejął się tym faktem, chociaż nigdy tak nie sypiał - zazwyczaj na noc zakładał koszulkę, spodnie dresowe i ciepłe skarpetki. Ponownie zasnął, myśląc, że wszystko co wydarzyło się niespełna kilka godzin temu - cudowny seks z Harrym, pocałunki - było jedynie pięknym koszmarem, nieuchwytnym marzeniem...

Ale nie.

Bolący tyłek naprawdę dał mu do zrozumienia, że nie ma się z czego cieszyć, ani niczego wspominać, bo to było jakąś katastrofą i, cholera, Louis zawalił po całości, chociaż tak bardzo, bardzo nie chciał. Już teraz wiedział, że skrzywdził Harry'ego, nawet jeśli to on czuł się teraz tym poszkodowanym i wykorzystanym w ten najokropniejszy możliwy sposób.

Jego oczy zeszkliły się i sam nawet nie wiedział dlaczego. To przez niemruganie? A może po prostu chciał płakać przez bezradność, która w tamtej chwili ogarnęła go, dając mu znać, że zepsuł swoją relację z kimś, na kim w głębi duszy mu zależało. Bo tak, nie oszukujmy się, Louis był dorosłym mężczyzną, a nie jakimś nastolatkiem i okej, dobra zakochał się, tak? Zakochał się i to było mega dziecinne, jednocześnie niesamowite i przerażające, kiedy myślał o tym i potrafił się do tego przyznać. Wczorajszej nocy wszystko wyszło na jaw i trzeba było wreszcie powiedzieć to na głos, a Louisowi naprawdę zależało gdzieś w głębi serca. Nie chciał, żeby doszło do jakiegokolwiek zbliżenia. Faceci z klubu to co innego, Harry nie zasługiwał na to, żeby być potraktowany właśnie tak - nie miał być obiektem seksualnym, z którym Tomlinson mógłby się pieprzyć, kiedy mu się zachce. Niebieskooki wiedział, że prędzej czy później zrobiłby z historyka swojego kolegę od seksu, bo nie chciał absolutnie być z kimkolwiek w związku (nawet jeśli musiałby cierpieć przez swoje uczucie), ale, o Boże, nie tego pragnął. Nie chciał zniszczyć Harry'emu życia, bo na to nie zasługiwał. Jemu z pewnością też nie na tym zależało, a teraz...

Nie tak to miało wyglądać do jasnej cholery! Pieprzył się z Harrym, a raczej to Harry pieprzył jego i ugh...

Louis poczuł się jak jakieś gówno. Przez chwilę patrzył nieprzytomnym wzrokiem w sufit, próbując jeszcze raz przeanalizować wczorajszą noc - to co się stało - i jak do kurwy nędzy do tego doszło, bo miał kompletną pustkę w głowie jak na końcowym egzaminie z matematyki, gdy kończył szkołę średnią.

Świadomość że do tego doszło, była druzgocąca, a sam fakt, że Styles mu to zrobił... Przecież ten jebany baranek nie posunąłby się do tego - Louis był pijany, mógł wygadywać różne głupoty, a Harry nie miał prawa nawet go dotknąć, nawet jeśli Tomlinson skrycie o tym marzył. Nie miał, kurwa, jebanego prawa, wykorzystywać tego, że racjonalnie nie myślał i nie powinien zgadzać się absolutnie na nic, nawet jeśli Louis by go o to błagał.

It's getting crazy & We're getting dizzy (1&2)  || Larry Stylinson ✔️Where stories live. Discover now