Harry miał małe wyrzuty sumienia, gdy wczoraj po skończonej pracy od razu wsiadł w samochód i pojechał do domu - no bo okej - chciał potrzymać Tomlinsona w niewiedzy, co do mającego się odbyć przedstawienia, ale z drugiej strony to nie było w stosunku do niego fair, ponieważ powinien znać szczegóły tego przedsięwzięcia już w czasie lunchu. Z trzeciej jednak strony jeśli by chciał, niebieskooki sam mógł iść do dyrektorki i wszystkiego się dowiedzieć. Harry miał tylko nadzieję, że Louis choć trochę się zaangażuje, bo jeśli zostawi przygotowania na jego barkach, to będą w czarnej dupie.
Zresztą, nie chciał się nad tym zbytnio rozwodzić - dzisiaj wypadał piątek, który chylił się ku końcowi i radość rozpierała Harry'ego od środka. W ostatni dzień tygodnia zawsze miał znakomity humor, ponieważ wtedy lekcje kończył zaraz po długiej przerwie. Tomlinson też, ale nieważne. Dziś tak naprawdę miał wrażenie, że szatyn go unikał. Nie widział go dziś prawie w ogóle i to było dziwne, bo zazwyczaj - dziwnym trafem - Louis zwykł być akurat tam gdzie on. Ale tak jak już wspominał wcześniej - nieważne. Może mu się po prostu wydawało i tyle. Czasem lubił popadać w paranoje.
Harry dzielnie patrolował jeden z korytarzy szkolnych. Szedł właśnie, nucąc cicho jakąś melodię, gdy nagle ktoś wypowiedział jego nazwisko. Harry automatycznie obrócił się i ujrzał przed sobą trochę starszego od siebie mężczyznę w okularach, ubranego w zwykły biały t-shirt, cienką kurtkę, ciemne jeansy i tenisówki. Miał miękkie rysy twarzy i był tego samego wzrostu, co Harry. Był również brunetem, ale z brązowymi oczami, w których było widać widoczne zmęczenie i, wow, czy to była tęsknota?
- Pan Styles? - spytał mężczyzna i dopiero po chwili Harry zauważył chowającą się za nim dziewczynkę. Uśmiechnął się do niej delikatnie i znów skierował swój wzrok na - zapewne - jej ojca.
- Tak, Harry Styles we własnej osobie. W czym mogę panu pomóc? - zagadnął, wymieniając się z nim uściskiem dłoni na powitanie.
- Ralph Gadsdon, ojciec Beau, miło mi pana poznać. - Także się uśmiechnął i odsunął się na bok, by dziewczynka nie stała za nim. - No dalej, nie wstydź się.
Beau była dość wysokim dzieckiem jak na swój wiek. Miała lekko falowane, brązowe włosy, sięgające jej prawie do pasa i duże brązowe oczy. Harry pomyślał, że była naprawdę urocza i raczej nowa, bo nigdy wcześniej jej nie widział w tej szkole i jak się szybko okazało podczas rozmowy z panem Gadsdonem - miał rację. Mężczyzna wyjaśnił mu, że dopiero niedawno przeprowadzili się do Londynu i Mała musiała zmienić szkołę. Oczywiście wspomniał, że jego córka jest bardzo wstydliwa i niepewna siebie (co Harry zdążył już zauważyć) i przez to może mieć małe problemy z poznaniem nowych kolegów i koleżanek. Pedagog jednak szybko zapewnił go, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku, a Beau szybko nawiąże nowe kontakty, gdyż dzieci tutaj są naprawdę komunikatywne i przyjazne.
- To świetnie - uspokoił się. - Bardzo zależy mi na tym, by Beau polubiła to miejsce. Jest, cóż, troszeczkę zamkniętym w sobie dzieckiem i... Sam pan rozumie.
Skinął głową i splótł swoje ręce za plecami, uważnie przysłuchując się dalszym słowom brązowookiego.
- ... zaczęła wcześniej edukację i jest młodsza o rok. Rozmawiałem z panią dyrektor. Powiedziała, że to żaden problem i oznajmiła, że Beau dołączy do pana klasy i żebym poszukał pana na dyżurze.
- Cóż, to dla mnie zaszczyt w takim razie - odpowiedział, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który z każdą sekundą rósł na jego nieskazitelnej twarzy. W jego policzkach pojawiły się dwa dołeczki.
Harry był z siebie taki dumny. Dyrektorka przydzieliła mu do klasy - WŁAŚNIE DO JEGO JEDYNEJ KLASY - nową uczennicę. Świadomość, że ufała mu pod tym kątem, była dla niego cholernie satysfakcjonująca. Już wybiegał myślami do momentu, kiedy z szerokim uśmieszkiem na twarzy powie Louisowi tę radosną nowinę, a ten pomyśli sobie: "Oh! Harry to jednak ma dryg do dzieci. Muszę go przeprosić za moje ciągłe obrażanie go. Jednak świetny z niego wychowawca!".
No i okej - tak mogłoby się stać, ale... Harry wiedział, że Louis prędzej zje kaktusa, niż sam to przed sobą przyzna i... No nic. Mógł jedynie sobie o tym pomarzyć, bo Louisa zapewne nigdy nie będzie stać na jakiekolwiek przeprosiny - szczere przeprosiny - skierowane do jego osoby. A szkoda...
- Um, przepraszam... - Pan Gadsdon wyciągnął telefon z kieszeni kurtki, rzucił okiem na świecący ekran i wyciszył go. - To z pracy. Muszę się zbierać - westchnął i przykucnął przed córką, dodając jej otuchy i ostatni raz przytulając na do widzenia. Ucałował ją w czoło, po czym wstał i znów zwrócił się do historyka: - Miło było mi pana poznać, panie Styles.
- Przyjemność po mojej stronie - dopowiedział z powagą i zmysłowością w głosie. - Poradzimy sobie, prawda Beau?
- Jasne, że tak - burknął za nią ojciec i pogładził ją po włosach. Uśmiechnął się do Harry'ego. - Do widzenia.
- Do widzenia.
Odprowadzili mężczyznę wzrokiem. Zielonookiego bolały już policzki od ciągłego uśmiechania się, ale zawsze to ignorował, bo kochał to robić. Kochał dzielić się swoją radością z innymi i tak robił właśnie teraz - uśmiechał się najmocniej jak tylko potrafił, by jego nowa uczennica się rozluźniła i odstresowała.
Najostrożniej jak tylko potrafił (ponieważ miał na sobie trochę za ciasne spodnie od garnituru), klęknął przy niej i rzekł entuzjastycznie:
- Cześć, Beau! Jestem Harry Styles, uczę historii i od teraz będę twoim wychowawcą!
Wystawił w jej kierunku rękę, na której palcach miał aż trzy sygnety.
- Chodź, nie ma się czego bać - odezwał się. Jego ton był lekki i miękki jak płatki śniegu spadające z nieba. - Zaraz będzie koniec przerwy. Zdążyłaś akurat na naszą godzinę wychowawczą. No dalej - zachęcił ją, kiwając lekko głową. Jeden z jego zabłąkanych loków opadł mu na czoło. - Nie bój się. Wiem, że pierwszy dzień w nowej szkole jest bardzo stresujący, dlatego zaczniemy go razem - poinformował ją by dodać jej odwagi.
Dziewczynka niepewnie podała mu swoją dłoń i patrząc mu w oczy rozpłynęła się w uśmiechu. A Harry rozpłyną się w środku.
- Super! - skomentował, podrywając się do góry. - To co, idziemy? - spytał. - Gotowa by poznać nowych kolegów i koleżanki?
- Jak najbardziej, panie Styles - odezwała się po raz pierwszy, więc gdy zabrzmiał dzwonek, skierowali się do klasy historycznej.
Od autorki: Hej, hej, hej kochani! Krótko bo tylko ponad 1000 słów, ale w tym momencie nie mogłam zrobić nic innego jak skończyć, więc ten rozdział będzie podzielony, reszta już w tę niedzielę. Mam nadzieję ze się cieszycie xxxx I awww podoba mi się fragment gdzie Harry zabiera Beau na lekcje - to słodkie xxx JAK WAM SIĘ PODOBA W OGÓLE MISS YOU BO DLA MNIE TO ZŁOTO I DIAMENTY TYLE CHCIAŁAM POWIEDZIEĆ OKS.
Komentarze, gwiazdki, bardzo proszę to motywuje i dziękuję, dziękuję dziękuję za waszą aktywność i komentarz które niekiedy mnie rozwalają XD
Do niedzieli misie!
P.S jak wam minął ten piąteczek? U Harry'ego przebiega widocznie dobrze, u mnie zresztą też nie był zły! xxx
Good night K. xxx
YOU ARE READING
It's getting crazy & We're getting dizzy (1&2) || Larry Stylinson ✔️
FanfictionHarry to wychowawca jednej z klas oraz nauczyciel historii, który nieustannie drze koty z Louisem Tomlinsonem - wuefistą. Szatyn wiecznie szuka zaczepki i okazji, by dopiec Stylesowi i ma gdzieś jego rady jak powinien postępować z dziećmi. Mężczyźn...
