- Maddy? - odwróciłam głowę w stronę końca korytarza, a widząc osobę stojącą w tamtym miejscu lekko się przeraziłam. Alison zaciskała mocno pięści i zaczęła ciężko oddychać.
Matt widząc czerwonowłosą odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie przepraszająco.
- Ej skarbie co ty tu tak stoisz? - usłyszałam kolejny głos, który również nie wróżył nic dobrego. Zza rogu wyszedł Jack i przytulił Alison delikatnie nią kołysząc. W końcu jego wzrok padł na mnie a zaraz potem na Matta. - O kurwa. - powiedział i wyprostował się drapiąc z tyłu głowy.
- Kurwa to mało powiedziane. - wysyczała Alison.
- Ali ja ci wszystko wytłumaczę. - powiedziałam spokojnie. Czerwonowłosa spojrzała na mnie kiwając głową.
- Ty nie musisz mi nic tłumaczyć, tylko on. - wskazała palcem na Matta po chwili wyrywając z uścisku Jacka i idąc w jego stronę. - Czy ja nie wyraziłam się jasno?! - podeszła do niego i odepchnęła ode mnie, ponieważ nadal stał bardzo blisko. - Ona dała ci drugą szanse a ty ją tak wykorzystujesz? Pojebało cię?! - czerwonowłosa zaczęła wymachiwać rękami i podchodzić coraz bliżej chłopaka. Spojrzałam błagalnie na Jacka, który pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Skarbie on jest pijany, twoje krzyki nic tu nie dadzą. - powiedział łagodnie i podszedł do Alison obejmując ją w pasie.
- Nie interesuje mnie to! - wykrzyczała i znowu chciała podejść bliżej Matta, jednak uniemożliwił to jej chłopak. Dziewczyna zaczęła ciężko oddychać cały czas mordując wzrokiem Matta. - Nie zbliżaj się do niej. - powiedziała po chwili już trochę spokojniej. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem co od razu złamało mi serce. - Mówiłam, że on coś kombinuje. - ponownie wyrwała się z uścisku Jacka i wyszła z korytarza.
- Ali poczekaj! - zawołałam, jednak przyjaciółka nie zatrzymała się. Chciałam za nią iść ale zostałam złapana za rękę co uniemożliwiło mi przejście choć kilku kroków.
- Daj jej chwile oddechu. Ona naprawdę się o ciebie martwi Maddy. - spojrzałam na Jacka i pokiwałam głową ze zrozumieniem. Puścił moją rękę, którą od razu zabrałam i założyłam na piersi.
- Muszę się przejść. - poinformowałam również wychodząc z korytarza.
- Maddy... - usłyszałam jeszcze za sobą, jednak nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Słyszałam jak chłopak zaczął za mną iść lecz po tym jak weszłam w tłum tańczących ludzi raczej szybko by mnie nie znalazł.
Od razu skierowałam się do wyjścia nie zważając na ludzi wokół. Musiałam wszystko spokojnie przemyśleć i trochę ochłonąć.
Złapałam za klamkę i już miałam wychodzić, kiedy nagle ktoś chwycił mnie za ramię. Westchnęłam w ostateczności odwracając się do osoby krzyżującej mi plany.
- Już wychodzisz? - przywitała mnie uśmiechnięta twarz Jamesa.
- Hej. - powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka. - Wszystkiego najlepszego.
- Dzięki. - zaśmiał się uroczo. - Więc dlaczego wychodzisz? Nie podoba ci się? - odsunęłam się od niego i kiwnęłam głową.
- Nie, po prostu muszę się trochę przewietrzyć. - wytłumaczyłam jednak widząc zdezorientowaną minę chłopaka postanowiłam jeszcze coś dodać. - Zapach alkoholu i papierosów trochę mnie mdli.
- No Okej, To idź tylko wracaj niedługo. - powiedział wskazując najpierw na swoje oczy a potem na moje.
- Jasne. - obdarowałam chłopaka lekko wymuszonym uśmiechem i ponownie złapałam za klamkę. - Do zobaczenia. - rzuciłam jeszcze szybko po czym wyszłam z domu.
Od razu moje ciało opanował przyjemny chłód, który po jakimś czasie sprawi, że będę się trzęsła z zimna. Miałam na sobie tylko sukienkę, więc czego ja wymagałam. Przed wyjściem stwierdziłam, że nie będę brała niepotrzebnego tobołu bo idę tylko z domu do auta, z auta na imprezę i na odwrót.
Mój plan jakoś tak średnio się powiódł.
Kiedy wyszłam z posesji skręciłam w prawo i zaczęłam iść alejką prowadzącą do miasta. Nie wiem gdzie prowadziła ta druga ale wolałam nie ryzykować. Jedyne co wiedziałam to, że okolica była jedną z bogatszych a kilka przecznic stąd znajdowało się centrum Nowego Jorku.
Szłam od kilku dobrych minut cały czas w tym samym kierunku. Zimno coraz bardziej zaczęło mi dokuczać dlatego objęłam się mocniej ramionami. Westchnęłam wiedząc, że niedługo będę musiała wracać, ponieważ w innym wypadku zamarznę. Postanowiłam, że przejdę jeszcze kilka kroków a potem od razu zawrócę. Jednak totalnie pogrążyłam się w myśleniu o sprawie, która miała miejsce na imprezie i z kilku kroków zrobiło się kilka ulic.
Po moich policzkach spływały pojedyncze łzy i sama nie wiedziałam dlaczego. Czułam się winna w stosunku do Alison, że nie posłuchałam jej, a z drugiej strony Matt był pijany i do niecnego nie doszło.
Nagle zza moich pleców usłyszałam nadjeżdżający samochód. Odwróciłam się w jego stronę i zasłoniłam oczy przed blaskiem lamp. Zdziwiłam się kiedy auto zatrzymało się niedaleko mnie a po chwili jedne drzwi zostały otwarte. Przełknęłam ślinę obierając się, że za chwilę podejdzie do mnie banda dresiarzy, wsadzi mnie do ich super wozu i zawiozą niewiadomo gdzie. Albo zobaczą mój wygląd i wtedy uciekną siną w dal.
Ta druga opcja jest bardziej realna.
- Kurwa. - kiedy usłyszałam znajomy głos odebrało mi wszystkie czynności życiowe. Zawiesiłam się w jednym miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić. - Maddy? Błagam powiedz, że nic ci nie jest. - chłopak podszedł do mnie i zaczął oglądać ze wszystkich stron. - Ty płakałaś? Maddy, mów co się dzieje. - blondyn złapał mnie za policzki i zaczął je w przyjemny sposób gładzić.
- Luke ja... - zaczęłam, jednak zamiast kontynuować moją wypowiedź wtuliłam się w chłopaka i zaczęłam cicho płakać.
- Ej już dobrze, jestem tu. - blondyn objął mnie swoimi ramionami i mocno do siebie przyciągnął. Staliśmy tak dłuższą chwilę, dopóki Luke nie odsunął się ode mnie po czym złapał za biodra i bez większego wysiłku podniósł. Objęłam go nogami w pasie i położyłam głowę na jednym ramieniu. Chłopak zaczął kierować się w stronę samochodu na co lekko się zdziwiłam.
- Luke co ty robisz? - zapytałam zachrypniętym od płaczu i wymęczonym od zimna głosem.
- Zabieram cię do siebie. - kiedy to usłyszałam dreszcz przeszedł całe moje ciało. - Spokojnie chłopaków nie ma, a na pewno nie pozwolę ci wrócić tam gdzie byłaś do tej pory, bo skoro jesteś w takim stanie nie działo się tam nic dobrego. - Hemmings otworzył jedną ręką drzwi od samochodu po czym wsiadł cały czas nie puszczając mnie z objęć. Dał znak kierowcy, że może jechać i chwilę później ruszyliśmy w kierunku jego hotelu.
CZYTASZ
Zauważona • Hemmings~Ziegler
Random- Tylko nie padnij mi tu na zawał. - No mów o co chodzi. - powiedziałam już dość przestraszona i zmartwiona. - Maddy, masz już ponad piętnaście tysięcy wyświetleń. Maddy była zwykłą szesnastolatką, która prowadziła nudne życie. Nigdy nie chciała b...