34

2.7K 109 33
                                    

- Maddy? - odwróciłam głowę w stronę końca korytarza, a widząc osobę stojącą w tamtym miejscu lekko się przeraziłam. Alison zaciskała mocno pięści i zaczęła ciężko oddychać.

Matt widząc czerwonowłosą odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie przepraszająco.

- Ej skarbie co ty tu tak stoisz? - usłyszałam kolejny głos, który również nie wróżył nic dobrego. Zza rogu wyszedł Jack i przytulił Alison delikatnie nią kołysząc. W końcu jego wzrok padł na mnie a zaraz potem na Matta. - O kurwa. - powiedział i wyprostował się drapiąc z tyłu głowy.

- Kurwa to mało powiedziane. - wysyczała Alison.

- Ali ja ci wszystko wytłumaczę. - powiedziałam spokojnie. Czerwonowłosa spojrzała na mnie kiwając głową.

- Ty nie musisz mi nic tłumaczyć, tylko on. - wskazała palcem na Matta po chwili wyrywając z uścisku Jacka i idąc w jego stronę. - Czy ja nie wyraziłam się jasno?! - podeszła do niego i odepchnęła ode mnie, ponieważ nadal stał bardzo blisko. - Ona dała ci drugą szanse a ty ją tak wykorzystujesz? Pojebało cię?! - czerwonowłosa zaczęła wymachiwać rękami i podchodzić coraz bliżej chłopaka. Spojrzałam błagalnie na Jacka, który pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Skarbie on jest pijany, twoje krzyki nic tu nie dadzą. - powiedział łagodnie i podszedł do Alison obejmując ją w pasie.

- Nie interesuje mnie to! - wykrzyczała i znowu chciała podejść bliżej Matta, jednak uniemożliwił to jej chłopak. Dziewczyna zaczęła ciężko oddychać cały czas mordując wzrokiem Matta. - Nie zbliżaj się do niej. - powiedziała po chwili już trochę spokojniej. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem co od razu złamało mi serce. - Mówiłam, że on coś kombinuje. - ponownie wyrwała się z uścisku Jacka i wyszła z korytarza.

- Ali poczekaj! - zawołałam, jednak przyjaciółka nie zatrzymała się. Chciałam za nią iść ale zostałam złapana za rękę co uniemożliwiło mi przejście choć kilku kroków.

- Daj jej chwile oddechu. Ona naprawdę się o ciebie martwi Maddy. - spojrzałam na Jacka i pokiwałam głową ze zrozumieniem. Puścił moją rękę, którą od razu zabrałam i założyłam na piersi.

- Muszę się przejść. - poinformowałam również wychodząc z korytarza.

- Maddy... - usłyszałam jeszcze za sobą, jednak nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Słyszałam jak chłopak zaczął za mną iść lecz po tym jak weszłam w tłum tańczących ludzi raczej szybko by mnie nie znalazł.

Od razu skierowałam się do wyjścia nie zważając na ludzi wokół. Musiałam wszystko spokojnie przemyśleć i trochę ochłonąć.

Złapałam za klamkę i już miałam wychodzić, kiedy nagle ktoś chwycił mnie za ramię. Westchnęłam w ostateczności odwracając się do osoby krzyżującej mi plany.

- Już wychodzisz? - przywitała mnie uśmiechnięta twarz Jamesa.

- Hej. - powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka. - Wszystkiego najlepszego.

- Dzięki. - zaśmiał się uroczo. - Więc dlaczego wychodzisz? Nie podoba ci się? - odsunęłam się od niego i kiwnęłam głową.

- Nie, po prostu muszę się trochę przewietrzyć. - wytłumaczyłam jednak widząc zdezorientowaną minę chłopaka postanowiłam jeszcze coś dodać. - Zapach alkoholu i papierosów trochę mnie mdli.

- No Okej, To idź tylko wracaj niedługo. - powiedział wskazując najpierw na swoje oczy a potem na moje.

- Jasne. - obdarowałam chłopaka lekko wymuszonym uśmiechem i ponownie złapałam za klamkę. - Do zobaczenia. - rzuciłam jeszcze szybko po czym wyszłam z domu.

Od razu moje ciało opanował przyjemny chłód, który po jakimś czasie sprawi, że będę się trzęsła z zimna. Miałam na sobie tylko sukienkę, więc czego ja wymagałam. Przed wyjściem stwierdziłam, że nie będę brała niepotrzebnego tobołu bo idę tylko z domu do auta, z auta na imprezę i na odwrót.

Mój plan jakoś tak średnio się powiódł.

Kiedy wyszłam z posesji skręciłam w prawo i zaczęłam iść alejką prowadzącą do miasta. Nie wiem gdzie prowadziła ta druga ale wolałam nie ryzykować. Jedyne co wiedziałam to, że okolica była jedną z bogatszych a kilka przecznic stąd znajdowało się centrum Nowego Jorku.

Szłam od kilku dobrych minut cały czas w tym samym kierunku. Zimno coraz bardziej zaczęło mi dokuczać dlatego objęłam się mocniej ramionami. Westchnęłam wiedząc, że niedługo będę musiała wracać, ponieważ w innym wypadku zamarznę. Postanowiłam, że przejdę jeszcze kilka kroków a potem od razu zawrócę. Jednak totalnie pogrążyłam się w myśleniu o sprawie, która miała miejsce na imprezie i z kilku kroków zrobiło się kilka ulic.

Po moich policzkach spływały pojedyncze łzy i sama nie wiedziałam dlaczego. Czułam się winna w stosunku do Alison, że nie posłuchałam jej, a z drugiej strony Matt był pijany i do niecnego nie doszło.

Nagle zza moich pleców usłyszałam nadjeżdżający samochód. Odwróciłam się w jego stronę i zasłoniłam oczy przed blaskiem lamp. Zdziwiłam się kiedy auto zatrzymało się niedaleko mnie a po chwili jedne drzwi zostały otwarte. Przełknęłam ślinę obierając się, że za chwilę podejdzie do mnie banda dresiarzy, wsadzi mnie do ich super wozu i zawiozą niewiadomo gdzie. Albo zobaczą mój wygląd i wtedy uciekną siną w dal.

Ta druga opcja jest bardziej realna.

- Kurwa. - kiedy usłyszałam znajomy głos odebrało mi wszystkie czynności życiowe. Zawiesiłam się w jednym miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić. - Maddy? Błagam powiedz, że nic ci nie jest. - chłopak podszedł do mnie i zaczął oglądać ze wszystkich stron. - Ty płakałaś? Maddy, mów co się dzieje. - blondyn złapał mnie za policzki i zaczął je w przyjemny sposób gładzić.

- Luke ja... - zaczęłam, jednak zamiast kontynuować moją wypowiedź wtuliłam się w chłopaka i zaczęłam cicho płakać.

- Ej już dobrze, jestem tu. - blondyn objął mnie swoimi ramionami i mocno do siebie przyciągnął. Staliśmy tak dłuższą chwilę, dopóki Luke nie odsunął się ode mnie po czym złapał za biodra i bez większego wysiłku podniósł. Objęłam go nogami w pasie i położyłam głowę na jednym ramieniu. Chłopak zaczął kierować się w stronę samochodu na co lekko się zdziwiłam.

- Luke co ty robisz? - zapytałam zachrypniętym od płaczu i wymęczonym od zimna głosem.

- Zabieram cię do siebie. - kiedy to usłyszałam dreszcz przeszedł całe moje ciało. - Spokojnie chłopaków nie ma, a na pewno nie pozwolę ci wrócić tam gdzie byłaś do tej pory, bo skoro jesteś w takim stanie nie działo się tam nic dobrego. - Hemmings otworzył jedną ręką drzwi od samochodu po czym wsiadł cały czas nie puszczając mnie z objęć. Dał znak kierowcy, że może jechać i chwilę później ruszyliśmy w kierunku jego hotelu.

Zauważona • Hemmings~ZieglerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz