Rozdział 64 - Świeczka z puszki

Zacznij od początku
                                    


Vindicate stał przed skrzynią na ubrania, na której Vanora postawiła swoją błękitną latarnię. Złote oczy chłopaka z uwagą przyglądały się każdej, nawet najdrobniejszej zmianie zachodzącej we wnętrzu Clamor. Za delikatnym szkłem migotała substancja przypominająca wodę, jednak po dłuższej obserwacji można było zauważyć, że mieni się wszystkimi kolorami tęczy, skutecznie rozświetlając pomieszczenie. Patrząc na latarnię, miało się wrażenie, że wewnątrz zamknięto esencję duszy tak zmiennej, jak sam ocean. Z jednej strony spokojna, z drugiej przerażająca, o niewyobrażalnej potędze, która zaprowadziła do Nathairy miliony istnień.

Vin położył drżącą dłoń na łańcuchu i przełknął głośno ślinę, zanim zdecydował się na uniesienie przedmiotu. Niestety, zanim latarnia oderwała się od kufra, zmieniła swój stan skupienia i na powrót przestał ograniczać ją kształt, gdy przybrała postać wody.

— Znów źle — powiedziała srogim głosem Vanora, uderzając bóstwo wojny w rękę złożonym wachlarzem. Zmarszczyła gniewnie brwi i kontynuowała: — Jeszcze raz.

— Nie potrafię — warknął, przestępując niecierpliwie z nogi na nogę. — Nie rozumiem tego.

— To zrozum — odpowiedziała, wskazując palcem mokrą plamę na skrzyni, z której znów wyłoniła się jej boska broń. — Wszystko ci wyjaśniłam. Musisz jedynie podnieść tę latarnię, nic więcej.

— Miałaś mnie nauczyć jak wyważyć Bramę Wróconych, a nie jak podnieść tę głupią świeczkę w puszce! — krzyknął, siadając na podłodze. — To nie ma sensu. Tracimy tylko czas.

— Naprawdę nie rozumiesz? — spojrzała na niego z politowaniem, łapiąc się za czoło, zupełnie jakby miało to pomóc zatrzymać chęć symulowania nagłego ataku migreny. — Nie masz pojęcia, jak działa Brama Wróconych, prawda?

Czekała, licząc na odpowiedź, a gdy chłopak nie był w stanie przełknąć dumy i przyznać się do niewygodnej prawdy, kontynuowała.

— Brama Wróconych to dzieło Przestrzeni i Istnienia. Łączy byt z tym, gdzie ten byt się znajduje. Teraz gdy została zamknięta, nie możesz przez nią przejść, by zabrać swoją boską broń, która została w Niebiosach. Nie może tam przejść twoje materialne ciało.

— Ale wspominałaś, że mogę przyzwać swój miecz, gdy uzbieram wystarczająco dużo mocy. Że jeśli zaczerpnę siły z ludzkich wojen, uda mi się.

— I nie kłamałam. To był ten prostszy sposób, ale skoro kończy nam się czas, nauczę cię tego trudniejszego. Tamto wyważenie polegało na przedarciu się przez Bramę z pomocą brutalnej siły, ale to, które próbuję ci wyjaśnić, jest czymś całkowicie innym. Jeśli je opanujesz, będziesz mógł przyzwać boską broń w każdej chwili, nie ważne, jak słaby jesteś. Potrzebujesz tylko idealnie dopasować swój element. Musisz myśleć o tym, co chcesz dokonać, a następnie tego dokonać. Pełne skupienie, odpowiednie dobranie emocji, siły uderzenia i harmonii. Spokój i równowaga. Wyceluj pomiędzy skrzydła Bramy Wróconych, w niewielką szczelinę, która nie przepuści materii... i przejdź przez nią.

— Jak mam przez nią przejść, jeżeli mnie nie przepuści? — zapytał, patrząc za okno z tęsknotą. Wolałby teraz przechadzać się ulicami Ornory, ale nie mógł wyjść. W końcu w tym mieście kapłanów był największym wrogiem jego mieszkańców. — Przecież to nie może się udać.

— I się nie uda, jeśli w to nie będziesz wierzył! — krzyknęła, raz jeszcze uderzając chłopaka wachlarzem, tym razem w tył głowy. — Zamknij oczy i skup się. Najwidoczniej wygnanie z Niebios całkowicie odjęło ci rozum. Zapominasz, że nie jesteś człowiekiem, Vindicate. Jesteś bogiem. Najpotężniejszym bogiem wojny. Nie jesteś jednym z ludzi ograniczonych materialnym ciałem. Jesteś elementem Świata, częścią natury. I jako część natury musisz minąć Bramę Wróconych, gdzie użyjesz swojej mocy, zostawiając ślad, za którym przybędzie broń. Porzuć materię, która cię wiąże. Stań się jednością ze swoim wnętrzem. Stań się częścią Świata. Bądź tym, czym miałeś być od momentu narodzin.

Śmierć NiebiosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz