Rozdział 49 - Rayu z przeznaczeniem

2.1K 256 87
                                    



Rayu Amargein stał dumnie, wstrzymując oddech i czekał na reakcję wszystkich obecnych. Wyglądał na pewnego siebie i swoich słów, a ci, co stali najbliżej niego, widzieli na jego ustach niepozorny uśmiech, który z całych sił starał się ukryć przed szerszą publicznością. Nikt nie miał pojęcia, na podstawie czego osądzał przypadkowo spotkane osoby i dawał im niejasne ostrzeżenia, ale jedno było pewne... Prawie nigdy nie miał racji. Każdy z zebranych milczał, zastanawiając się, czy aby rzeczywiście to, co przed chwilą powiedział, może być prawdziwe. Tutejsi studenci potrafili na palcach obu dłoni zliczyć ilość przypadków, jakie przepowiedziane zostały chociaż z połowiczną skutecznością. Amargein nie stanowił wiarygodnego źródła informacji. Przypadek sprzed kilku chwil też mógł być zbiegiem okoliczności, ale wszystko to, co powiedział, stało się. Ogień, krzyk, popiół, ruina i płacz... Nawet jeśli to był jego płacz.

Przed Trzydziestoletnią Ciemnością nie odnotowano ani razu przypadku, gdy człowiek potrafił przepowiedzieć coś, co dopiero się wydarzy. Ani gdy ludzie byli chętniej wspierani przez bogów, ani nawet gdy posiadali pierwszą magię... Po prostu nie mogli poznać przyszłości i nikt nie zastanawiał się z jakiego powodu. Nie istniało też żadne bóstwo, które byłoby manifestacją woli tego zjawiska. Dlaczego więc pięćdziesięcioletni student miałby być jedynym w historii prorokiem? Nie budził wśród tłumów szacunku, nie dysponował szczególnymi magicznych umiejętnościami oraz nie posiadał ani trochę uroku osobistego. Prawdę powiedziawszy, Rayu Amargein znajdował się poniżej przeciętnej najgorszych w Causamalii. Do dziś był na utrzymaniu rodziny, która opłacała mu tu naukę, mimo że sami nie mieli wiele pieniędzy. Nikt nie wiedział, czemu wciąż wytrzymują jego lekkomyślne zachowanie. Niektórzy sądzili, iż ród Amargein specjalnie płaci za naukę Rayu w szkole magii, nie chcąc jego powrotu w rodzinne strony, gdzie zdążył okryć się już hańbą. W końcu kto chciałby użerać się z kimś bez wyraźnej przyszłości, kto ciągle opowiada niestworzone historie? Być może właśnie z tego powodu i tym razem uczniowie uznali tę "przepowiednię" za kolejną z takich historii.

Nie potrafili uwierzyć, że ślepa dziewczyna może doprowadzić do czyjejś śmierci. Dla nich stało się to kolejnym mało wymownym żartem. Rozeszli się, każdy w swoją stronę, aż na korytarzu został jedynie Rayu z Eilis. Stali naprzeciwko siebie, milcząc, aż mężczyzna odezwał się pierwszy.

— Jestem Rayu Amargein — przedstawił się, kłaniając nisko. — A ty jak masz na imię?

— Eilis — odpowiedziała nieśmiało, cofając się pół kroku w tył, co nie umknęło uwadze Rayu.

— Wiem — powiedział, śmiejąc się przyjaźnie w dokładnie taki sam sposób, w jaki zwykł śmiać się ojciec blondynki po ciężkim dniu pracy. — Pytałem tylko dla formalności. Znam cię doskonale, Eilis. Plotki szybko się rozchodzą w tej szkole.

— Nie słucham plotek.

— Być może właśnie to spowodowało, że ty nie znasz mnie. Niektórzy uczniowie po prostu się wyróżniają, czy tego chcą, czy też nie. O tobie zrobiło się głośno niedawno, ale o mnie było głośno od zawsze. Wszyscy znają mnie jako tego, który nie może ukończyć szkoły.

— Jednak to nie koniecznie musi być prawda. Słyszałam, że były osoby, które specjalnie zostawały w tej akademii nawet po tym, jak mogły już ją spokojnie opuścić po egzaminach końcowych, by zdobyć jeszcze większą wiedzę.

— Tak... Bywa, że krety mają więcej korzyści z pozostania pod ziemią — powiedział, wyjmując z rękawa chusteczkę i starł nią namalowane na czole trzecie oko. — Ale ja naprawdę nie potrafiłem zdać egzaminu końcowego przez dwadzieścia pięć lat.

Śmierć NiebiosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz