Rozdział 15 - Ludzie z wioski

4.6K 564 51
                                    


  Eilis otworzyła oczy, dostrzegając tym samym belki, które podtrzymywały sufit. Musiała zatem znajdować się w jakimś pomieszczeniu, jednak ostatnie, co pamiętała, to tamta dziewczyna odziana w jelenią skórę. Posiadaczka włosów w kolorze tak bardzo nienaturalnie intensywnej czerni, że blondynka zaczęła się zastanawiać, czy nie była zaledwie wytworem jej wyobraźni... Czy to wszystko nie było wytworem jej wyobraźni, łącznie z podstępem Vanory. Wyciągnęła w górę rękę, aby się jej lepiej przyjrzeć. Niestety, to rzeczywistość. Jej dłoń była zabandażowana, a gdy tylko ją zacisnęła, poczuła lekkie szczypanie. Rany, które nieświadomie zadała sobie, opierając się o ostrą trawę, gdy wylądowała w tamtym przerażającym lesie, były prawdziwe. Ból również był prawdziwy i tego miała pewność. Nie wiedziała tylko, gdzie się obecnie znajduje.

Powoli opuściła łóżko, stawiając bose stopy na drewnianej podłodze, a ta niemalże od razu wydała z siebie skrzypiący dźwięk. Ruszyła w stronę niewielkiego stolika na środku pokoju, na którym znajdował się jej plecak i pozostałe rzeczy, w tym srebrna broszka od Lucusa. Podniosła ją, przypinając szybko do ubrania. Tylko ona znała jej prawdziwą wartość i tylko dla niej nie była to jedynie drogocenna biżuteria. Otworzyła plecak, sprawdzając, czy nie zniknęło nic z jej rzeczy. Odetchnęła z ulgą, gdy wszystko okazało się na swoim miejscu. Podeszła do okna, aby rozejrzeć się po okolicy.

Znajdowała się na poddaszu czyjegoś domu, w środku niewielkiej osady otoczonej drzewami. Szczególną jej uwagę przykuł kamienny mur obronny, a raczej jego pozostałości. Eilis zastanawiała się, po co ktoś chciałby się przed czymś bronić w środku lasu. I wtedy ją olśniło. Przypomniała sobie ślady pazurów setek bestii, które musiały zamieszkiwać okolicę. A więc mieszkańcy nie obawiali się innych ludzi, a krwiożerczych potworów...

Przygryzła dolną wargę i zaczęła rozmasowywać skronie, chcąc się tym samym zmusić do myślenia. Mur był przerwany, ale nikt go nie odbudował. Wioska opustoszała, ale nie zniszczona. Co więc działo się z mieszkańcami? W dodatku ktoś ją tu przyniósł, opatrzył rany i zadbał o jej rzeczy... Czy to możliwe, że czarnowłosa dziewczyna rozmawiająca z krukami jej pomogła? W takim razie, dlaczego blondynka nie mogła sobie przypomnieć nic więcej poza wypowiadanym z jej ust swojego imienia? Zapewne dumałaby tak jeszcze kilka minut, zastanawiając się nad coraz różniejszymi rzeczami, które odróżniały to miejsce od wszystkich innych znanych jej wiosek, ale przerwało jej pojawienie się za oknem mężczyzny. Stanął przed domem, rozglądając się dookoła i wzruszył ramionami, wbijając w nią swoje przepraszające spojrzenie. Wyglądał na czterdzieści kilka lat. Miał krótkie, kasztanowe włosy i lekki zarost. Był dobrze zbudowany, a przy pasie nosił miecz. "Ktoś z wojska?" — pomyślała, szybko jednak odpędzając od siebie tę myśl. Nie miał przecież zbroi ani barw Aurum. Zapewne tylko pilnował porządku w okolicy.

— Już się obudziłaś?

Dziewczyna usłyszała za sobą głos, więc czym prędzej się odwróciła, aby podziękować za okazaną jej pomoc. Stała teraz przed wysoką kobietą, trochę starszą od mężczyzny zza okna. Uśmiechała się łagodnie, lecz widać było, że coś ją martwi. Nie należała do najszczuplejszych osób. Można było o niej nawet powiedzieć, że jest otyła. Ciemne blond włosy, miejscami całkowicie białe spięła w koka. Na twarzy widniało kilka większych zmarszczek, najpewniej od zamartwiania się czymś całymi dniami.

— Tak. Dziękuję bardzo za okazaną pomoc. — Eilis ukłoniła się na znak wdzięczności, po czym w ciszy obserwowała, jak kobieta kładzie miednicę z wodą na niewielkiej szafce i obok niej ręcznik.

— Możesz się w tej wodzie obmyć. Jak skończysz, zejdź na dół. Zjesz z nami obiad — powiedziała, udając się w stronę schodów. Gdy już jedną rękę położyła na poręczy, zatrzymał ją głos dziewczyny.

Śmierć NiebiosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz