Prolog

9.7K 254 101
                                    

Po kilkunastu minutach dojechałem na miejce. Jadę do ciebie mój tygrysku. Mam na ciebie taką ochotę. Wchodzę do rezydencji i zamawiam Offusia na jedną noc. Wchodzę do jego pokoju. Mrrr, jak ja kocham ten płaszcz...zdejmowszy ubrania zabrałem się za niego. Błądziłem rękoma po jego ciele. On nie pozostawiwszy w tyle bawił się moimi sutkami i przegryzał moje ucho. W końcu przestaliśmy i zabrałem się do roboty. Wszedłem w Offendrera szybko i brutalnie. Ból i przyjemność jaką mu sprawiałem cieszył mnie. Doszedłem kilka razy po czym skończyłem się bawić. Położyłem się koło niego. Byłem taki senny. W końcu zasnąłem...
*Off
Moja ofiara zasnęła. Jest beznadziejny. Tak beznadziejny że aż szkoda go zabić. Ale obowiązki to obowiązki. Zszedłem z łóżka i udałem się do szuflady. Co my tu mamy? Scyzoryk? Tępy. Siekiera? Badziew. Mam! Ulubioną broń każdego mordercy. Zbliżyłem się do niego i uruchomiłem narzędzie zagłady. Hałas od razu go obudził. Błagał o litość ale go nie słuchałem. Jedna ręka. Druga. Wykastruje go, a z jego jąder zrobię sobie zawieszkę. Po zakończonej czynności opuściłem pomieszczenie i udałem się spać.

Jak rezydencja burdelem się stała- czyli psychiczne shipy z creepypastyWhere stories live. Discover now