Jeffa the Killera przypadki

14. Szalone, ale może się udać

Jeff pov

Siedziałem w salonie z resztą mieszkańców oglądając telewizję. W pewnym momencie oglądany program samoistnie przełączył się na wiadomości. Spikerka mówiła o polityce i innych bzdetach.W końcu pojawił się ktoś kompletnie nie spodziewany. Mindbender.

-Witam Ciebie i także drogich widzów.-Mówił miłym dla ucha tonem, ale on coś knuję.-Który z widzów nie stracił kogoś bliskiego z ręki którejkolwiek creepypasty? Ja doktor Randy Mindbender geniusz w dziedzinie nano technologii zemszczę się za was.-Puścił oczko do kamery. Co ty knujesz? Hmm?

-Jak chcesz tego dokonać?-No dalej odpowiedz na pytanie prowadzącej.-Widzowie są zainteresowani.

-Ależ oczywiście, że powiem. W kilku skrajnych punktach lasu Slenderwoods ustawiłem działka nanonitowe, które odpalę zdalnie ze studia po czym udam się na miejsce.

-Możesz jaśniej?-W jego odsłoniętym oku było widać triumf.

-Moje że tak powiem dzieci zniszczą las, ale ulegną zniszczeniu w pobliżu działania pola elektromagnetycznego Rezydencji Slendermana. Bezpiecznego azylu creepypast.-Miałem już biedz po Slendera, gdy ten pojawił się przed telewizorem.

-Ja ci dam.-Wysypał masę przekleństw w stronę przemawiającego geniusza zła po czym zwrócił się do nas.-Nie damy rady się teleportować. Nasz przeciwnik ustawił swoje pole, które nie pozwala mi się przebić. Próbowałem.

-To co teraz robimy?-Spytała Clockwork.

-Będziemy się bronić. Ben spróbujesz zhackować nano zbroję Mindbendera.-I zniknął. Ben zaczął myśleć,a ja poszedłem z Jane zajrzeć do Doktora. Chłopak leżał wpatrując się tępo w sufit. Był na całkiem dużej dawce leków znieczulających. Mogło, by się zdawać, że nie żyje, gdyby nie to, że jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała w rytm jego oddechu.

-Jak się trzymasz?-Jane położyła dłoń na jego ramieniu.

-Dobrze, ale...-Nie zdążył dokończyć, ponieważ w kierunku naszego domu mknęła ogromna ciemno-zielona fala dymu. To były nanonity.-Idźcie.-Uśmiechnął się słabo.-Tam was bardziej potrzebują.