Poczułam jak ktoś ściska moją rękę. Chciałam otworzyć oczy, ale każda część mojego ciała pulsowała bólem. Byłam wyczerpana i senna.
- Bianca proszę, obudź się - szept, który dotarł do moich uszu sprawił, że chciałam uchylić powieki. Naprawdę, ale to wszystko było takie trudne. Otworzyłam oczy dopiero po kilku minutach. Powoli odwróciłam głowę w kierunku z którego dochodził znajomy głos. Obok mnie na krześle siedział Syriusz zaciskający powieki. Po jego policzkach spływały łzy. Uniosłam wolną rękę i starałam jedną z nich.
Chłopak momentalnie podniósł wzrok.
- Na Merlina Bianca - wtulił się w moją dłoń płacząc.
- Nie płacz - posłała mu delikatny uśmiech, który niestety przysporzył mi lekki ból.
- Pani Pomfrey nie wiedziała kiedy.. kiedy się obudzisz, bałem się, że... bałem się, że cię stracę - wyjąkał.
Podniosłam się do pozycji siedzącej zaciskając zęby.
- Chodź tu - chłopak przesiadł się na łóżko i przytulił się do mnie chowając twarz w moich włosach.
- Miałaś mi tego nie robić - usłyszałam i od razu poczułam wyrzuty sumienia.
- Przepraszam. Tak strasznie przepraszam.
- Obudziłaś się - mój brat odsunął się słysząc za sobą głos dyrektora.
- Napędziłaś nam stracha kochanieńka- rzuciła pielęgniarka podając mi kubek. Wypiłam zawartość krzywiąc się lekko przez gorzki smak lekarstwa.
- Jak się czujesz moja droga?- odstawiłam kubek spoglądając na Albusa.
- Już lepiej - przyznałam.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o koszmarach?- zdezorientowana spojrzałam na Syriusza.
- Musiałem, dalej tak nie możesz - chłopak spojrzał na mnie przepraszająco.
- Myślałam, że sobie poradzę - wytłumaczyłam zawstydzona.
- Rozumiem. Kazałem pani Pomfrey naszykować eliksir, który pozwoli ci zasnąć- dorzucił.- mam nadzieję, że niedługo zobaczymy się w Wielkiej Sali.
Dumbledore ruszył do wyjścia.
- Dyrektorze?- zawołałam za nim cicho.
- Tak?- zatrzymał się tuż przy drzwiach.
- Dziękuję.
Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł.
- Jak długo.. mnie nie było?- spytałam rozglądając się.
- Tydzień - spojrzałam na brata z niedowierzaniem.
- Aż tydzień? Chyba nie siedziałeś tu cały czas?
- Wymieniałem się z chłopakami i Lily.
- Muszę nadrobić zaległości - mruknęłam stawiając nogi na podłodze.
- Panno Black, powinna pani leżeć - pouczyła mnie pielęgniarka, mijając mnie w drodze do innego pacjenta.
- Nie mogę, leżałam tydzień. To za dużo jak na mnie - podniosłam się i tylko dzięki Syriuszowi nie uderzyłam o podłogę.
- Chyba powinnaś jeszcze poczekać z chodzeniem - odezwał się zmartwiony.
- Nie ma takiej opcji - wyrwałam się z jego objęć i zrobiłam kilka kroków w kierunku okna.
- Która godzina?
- Niedługo zaczynają się lekcję - Syriusz stanął obok mnie. Razem obserwowaliśmy Błonia.
- W takim razie ja idę do pokoju, a ty na lekcję - podsumowałam.
- Panno Black...
- Proszę, posiedzę u siebie, nie lubię tej bieli- zrobiłam oczka szczeniaczka.
- Niech będzie, a i proszę nie obrażać mojego miejsca pracy. To jest eliksir - podała mi flakon. - panie Black zaprowadzi ją pan, żeby po drodze nie zrobiła sobie krzywdy?
- Oczywiście - chłopak wziął mnie pod ramię i razem opuściliśmy szkolny mini szpital.
Kiedy przekroczyłam próg dormitorium od razu uderzył mnie zapach leśnych perfum Lily. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dobrze być u siebie.
- Poradzę sobie, idź już na lekcję i powiedz reszcie, że, no.. żyje - posłałam mu delikatny uśmiech. Nie wyglądał na przekonanego.- naprawdę sobie poradzę.
- Zawsze sobie radzisz sama, ale nie jesteś sama - mruknął ponuro.
Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Wiem. Kocham cię braciszku - szepnęłam. Chłopak westchnął.
- Też cię kocham. Wpadniemy do ciebie później - ruszył do drzwi by po chwili za nimi zniknąć.
Przejechałam ręką po twarzy i biorąc czyste ubrania oraz ręczniki ruszyłam do łazienki. Potrzebny mi był prysznic jeśli nie chciałam nikogo zabić moim zapachem. W końcu tydzień to dość długo.
Cierpliwe czekałam na odwiedziny przyjaciół. Teoretycznie nie widziałam ich cały tydzień. Na moje usta wkradł się uśmiech na myśl o nich. Merlinie jak bardzo mi na nich zależało. Byli jak powiew świeżego powietrza. Obserwowałam krajobraz, kiedy rozległ się szczęk otwieranych drzwi. Wstałam obracając się błyskawicznie. Nie był to dobry pomysł, bo poczułam zawroty głowy ale kiedy zobaczyłam Lily od razu o tym zapomniałam. Dziewczyna rzuciła się na mnie przytulając. Schowałam twarz w jej włosach wciągając piękny jaśminowy zapach. Odsunęłam się czując jak drży.
- Ej, już w porządku - zapewniłam cicho,widząc jej łzy.
Rudowłosa wymamrotała coś o tym, że musi się ogarnąć i zamknęła się w łazience. Westchnęłam szczęśliwa. Następna para rąk mnie pochwyciła, stałam teraz w uścisku Petera i Jamesa. Za nimi też tęskniłam. Peter przyniósł mi nawet słodycze, za które podziękowałam kolejnym uściskiem. Kiedy się od siebie odsunęliśmy westchnęłam czując nieprzyjemny ścisk żołądka, a w moich oczach z niewiadomych przyczyn pojawiły się łzy. Zagrzyłąm wargę. Spojrzałam na Remusa. Włosy miał w nieładzie, jeden z kosmyków opadł mu na oczy. Dmuchnął chcąc go zrzucić. Zaśmiałam się cicho na co uśmiechnął się do mnie niepewnie. Niewiele myśląc doskoczyłam do niego przytulając się z całej siły. Oplotły mnie jego ramiona unosząc do góry.
- Tęskniłem - szepnął wprost do mojego ucha.
- Ja też. Bardzo.

Bianca Black i HuncwociWhere stories live. Discover now