-Myślisz, że to jest dobry pomysł żeby prosić twoją mamę o pomoc?-Zapytałam nie pewnie nadal się do niego tuląc. Shawn głośno westchnął, odsuwając się ode mnie. Oddałabym wszystko żeby czytać w jego myślach.

-Venus, nie mamy wyjścia. Jeżeli się nie zgodzi będę chować się w szafie.-Zażartował, mimo to się nie śmiał. Mnie też nie było do śmiechu, mało brakowało a znowu bym się rozpłakała.-Skarbie, obiecuję ci, że wszystko się dobrze ułoży.

-Trzymam cię za słowo, kochanie.-Musnął delikatnie moje usta. Wsunął palce w moje włosy, pogłębiając pocałunek. Rozchyliłam usta dając mu całkowity dostęp do moich warg. Cicho się zaśmiał i przestał. Shawn, nie przestawaj, pomyślałam. Całuj mnie dalej, chcę czuć twoje wargi na swoich.

-Jak się czujesz?-Usiadł na krześle przykładając dłoń do swoich ciepłych warg. Psychicznie, tragicznie. Fizycznie, jeszcze gorzej. Pielęgniarki przestały dawać mi leki przeciwbólowe przez co ledwo znoszę ból.-Zakładam, że chujowo.-Jego głos rozbrzmiał w całej sali.-Wyglądasz pięknie, wiesz?-Tym razem to ja się zaśmiałam. Jak można wyglądać pięknie w koszuli szpitalnej z rozczochranymi włosami? Zasłoniłam dłońmi twarz, rumieniąc się.-Mówi się dziękuje.-Zabrał z mojej twarzy dłonie, ale najpierw trochę się ze mną po siłował. Nie długo trwała nasz zabawa, bo szybko się męczę. Shawn zawisł nade mną i ucałował mój obojczyk.-Jesteś piękna.-Kocham w jakiś sposób całuję mój obojczyk.

-Dziękuje.-Roześmiałam się głośno.

-Moja lekcja pomogła.-Mój obojczyk był obsypywany mnóstwem pocałunków. Kiwnęłam tylko głową na jego słowa. Nigdy jego słowa nie szły na marne, każda jego rada czy wskazówka była cenna. Złapałam za jego podbródek i mocno go pocałowałam. Tęskniłam za nim cały dzień. Nie mogłam opanować myśli. Wiem, że jesteśmy nastolatkami i że jutro możemy zakochać się w kimś innym, tylko że całe moje ciało tego nie chcę. Nie wyobrażam sobie życia z innym facetem i mam nadzieję, że Shawn nie wyobraża sobie życia z inną kobietą. Wszystko traci sens kiedy go nie ma. Nasze przeznaczenie to bycie razem do końca.-Kocham cię Venus.-Uśmiechnęłam się szeroko w jego usta.

-Nigdy nie przestawaj mi tego mówić.-Szepnęłam patrząc w jego oczy.-Nigdy.-Usta Shawna znalazły się na moich ustach. Całowaliśmy się do utraty tchu. Moje usta były odrętwiałe od pocałunków, ale to było przyjemne odrętwienie. Usłyszałam głośny krzyk swojej matki, chłopak odsunął się ode mnie, odwracając się w jej stronę. Miała w ręku moje rzeczy, nie byłam wstanie usłyszeć co krzyczy byłam w takim szoku a przecież krzyczała naprawdę głośno.

-Chyba zapomniałaś mi wspomnieć, że byłaś w pieprzonej ciąży.-Jej głos był ostry jak brzytwa. Kto jej powiedział? Miała się nigdy o tym nie dowiedzieć.-Zabieraj te łachy i nigdy się do nas nie zbliżaj! Przynosisz nam tyle wstydu Venus. Przynosisz wstyd naszej rodzinie. Jak mogłaś próbować się zabić, później on, ciąża. Myślałam, że moja córka jest mądra, ale się myliłam.-Nie życzę najgorszemu wrogowi żeby usłyszał takie słowa od swojej matki. Shawn nachylił się nade mną i w kółko powtarzał, że mam jej nie słuchać. Wszystkie jej słowa trafiły głęboko w moją duszę i zostawiły na niej bolesne ślady.-Zobaczymy co zrobisz jak zostaniesz sama kiedy ten sukinsyn cię zostawi.-Shawn spojrzał na mnie. Był zły, był tak strasznie wściekły. Poderwał się w jej stronę a ja nie zdążyłam go zatrzymać. Kiedy jej plecy dotknęły ściany, zaczęła się śmiać jak opętana.-Uderzysz mnie? Serio Venus myślisz, że za każdym razem ten chłopak będzie się powstrzymywał kiedy go wkurzysz.-Doskonale wiedziała, że nie radzi sobie ze złością i to wykorzystywała. Jego dłonie były zaciśnięte na jej koszulce.

-Shawn, proszę cię.-Szepnęłam powoli wstając z łóżka. Skrzywiłam się z bólu który ogarnął moje ciało.

-Nie wstawaj, Vee. Pani Clarks już wychodzi.-Powiedział zerkając na mnie przelotnie. Podszedł do drzwi i otworzył je, pokazując, że ma wyjść. Moja matka jeszcze raz na mnie spojrzała. Czy strata bliskiej osoby zawsze musi boleć? Zabrał od niej mojej rzeczy i zatrzasnął za nią drzwi. Kiedy usłyszałam głośny huk zamykających drzwi wybuchłam nieopanowanym płaczem. Czy te wszystkie złe rzeczy mogą się w końcu skończyć?-Venus...-Położył dłonie na moich kolanach.-Musisz zrobić to co wydaję ci się słuszne. Jeżeli chcesz wrócić do rodziny, zostaw mnie. Słyszysz, zostaw mnie, Venus. Zerwij ze mną kontakt, wyprowadzę się żebyś nie musiała na mnie wpadać. Nie możesz cierpieć przez to, że jesteś ze mną. Musisz być w końcu szczęśliwa.-Kiwałam przecząco głową. Jak mam zostawić kogoś kto jest dla mnie wszystkim.-Zerwij ze mną, Clarks!-Obydwoje płakaliśmy. Nie chcę żeby tak wyglądało nasze ostatnie spotkanie. Przecież mieliśmy być ze sobą do końca życia. Złapał w dłonie moją twarz i szepnął, że to musi się skończyć. Jego twarz była rozmazana przez łzy. Mocno go pocałowałam ale on się odsunął.-Ranię cię, kotek.-To nie on mnie rani tylko ludzie wokół nas.-Nie mogę już dłużej z tobą być, cierpisz przeze mnie.

Bad Reputation Where stories live. Discover now