24.

1.1K 78 18
                                    

Niepewnie odebrałam telefon od Jasona. Odebrałam i czekałam aż się odezwie, wsłuchiwałam się w dźwięki, jedynie co usłyszałam to głośną muzykę i śmiechy ludzi a później cisza.

-Halo Venus, jesteś tam?-Głos Jason rozbrzmiał w słuchawce a moje serce mimowolnie przyspieszyło. Nigdy nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewać.-Potrzebuję Cię w tej chwili...-W myślach szukałam jakichkolwiek wyjaśnień, nie potrzebuję mnie. Moja podświadomość mówiła mi, że to żart. Na pewno nadal chcą mnie gnębić.

-Czego chcesz?-Powiedziałam otwarcie, tym razem nie chciałam pozwolić mu sobą pomiatać.

-Musisz przyjść na imprezę bo twój chłopak się najebał i ma zamiar lać Dylana.-Shawn na imprezie? Przecież miał być w domu.-Wydaję mi się, że powinnaś coś z tym zrobisz. Raczej tylko ciebie posłucha, próbowałem go uspokoić, ale nic z tego.

-Gdzie ta impreza?-Coś w środku mówiło mi, że Jason kłamię a Shawn śpi w pokoju.-Nie wiem czy powinnam tak przychodzić, Jason. Nie jestem milę widziana na imprezach.

-Nie dam ci zrobić krzywdy, Shawn tak samo. On nie widzi świata poza tobą, Vee.-Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Te słowa nie pasują do Jasona. Zapisałam na kartce adres, który mi podał. Po skończonej rozmowie przez chwilę wpatrywałam się w literki i kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Nie powinnam się zastanawiać i pojechać do Shawna, ale się bałam. Bałam się spotkać ludzi ze szkoły, przecież w tym gronie są ludzie którzy mnie zranili. Bałam się spojrzeć im w oczy. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Shawna, do ostatniego sygnału miałam nadzieję, że odbierze, ale nie odebrał. Przed wybraniem się na imprezę, poszłam do domu Shawna, nie było go tam. Nie miałam innego wyjścia, musiałam tam pojechać i uspokoić swojego chłopaka. Zaciągnęłam na ciało rurki i zwykłą koszulkę a na nią czarną bluzę z kapturem, nie mogłam pokazać się w piżamie.

***

Wsiadłam do samochodu rodziców, doskonale wiedziałam, że będę miała przez to kłopoty. Kilka razy w życiu prowadziłam samochód. Odpaliłam silnik, ale nic poza tym. Nie chciałam drugi raz próbować się zabić, przynajmniej na tą chwilę,  więc wysiadłam z wozu rodziców i pobiegłam na miejsce docelowe. To wcale nie było tak daleko jak myślałam. Przed drzwiami wzięłam głęboki wdech i w końcu je otworzyłam. Założyłam na głowę kaptur z nadzieją, że nikt mnie nie rozpozna. Głośną muzykę było słychać kilka przecznic wcześniej. Po wejściu do domu uderzył we mnie zapach papierosów, zielska i alkoholu. W tłumię próbowałam znaleźć Shawna.

-Venus?-Usłyszałam głos Betty, nie widziałam ją odkąd...Spojrzałam w jej oczy, od razu posmutniała. Nie dziwię się jej, w końcu to ona mnie znalazła.-Jak się czujesz? Co tu robisz?

-Powoli do siebie dochodzę, widziałaś może Shawna?- Zamiast patrzeć na Betty, szukałam Shawna.

-Martwiłam się o ciebie..

-Wiem, Betty. Przyrzekam, że pogadamy o tym, ale kiedy indziej.-Przestałam szukać Shawna i na nią spojrzałam.- Nie wiem czy jestem gotowa o tym mówić to nie jest takie łatwe jak się wydaję. Wiem, że muszę wrócić do szkoły, ale jestem człowiekiem i kurewsko się boję, bo jesteś jedną z niewielu która się o mnie martwiła. Pozostali chcieli żeby udało mi się zabić, ale jakoś żyję i sama już nie wiem czy to dobrze, że żyję. Musisz mi wybaczyć, że nie nauczyłam się mówić o swojej nieudanej śmierci a teraz możesz mi powiedzieć czy widziałaś Shawna?-Nie powinnam tak na nią naskakiwać, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

-Venus, nie możesz mnie unikać całą wieczność.-Poprawiłam kaptur na głowię kiedy wypowiedziała moje imię.- Kiedyś będziesz musiała ze mną o tym pogadać. Jestem twoją przyjaciółką i się o ciebie martwię, nie chcę żeby to się powtórzyło. Musisz też zrozumieć, że nie każdy jest fałszywy i nie każdy chcę ci zrobić krzywdę. Chcę ci pomóc.

Bad Reputation Where stories live. Discover now