50.

1.5K 89 59
                                    

Po wyjściu swojej matki schowałam się pod kołdrę i płakałam. Nie wiem ile czasu byłam w takim stanie. Straciłam rachubę czasu. Ostatnio tylko płaczę i zaczyna mnie to dołować. Jestem zbyt słaba emocjonalnie żeby to tłamsić w sobie, jednak nie chcę żeby mój chłopak widział jak płaczę i nie potrzebnie się mną martwił. Gdybym mogła, chciałabym zapomnieć wszystko i wszystkich  tylko nie Shawna. Matka powinna mnie wspierać w każdych wyborach, nie ważne czy mój wybór byłby słuszny czy nie. Ona zawsze powinna być do końca ze mną. Przetarłam nos ręką kiedy do mojego pokoju weszła pielęgniarka. Nie przywitała się, milczała. Zaczynało mnie wkurzać, że każdy traktował mnie tak z góry albo byłam już przewrażliwiona. Miałam ochotę powiedzieć jej, że powinna się przynajmniej przywitać, ale miałam dosyć przypominania ludziom jak powinni się zachowywać. To są ich wybory i nie powinnam w nie ingerować. Pod koniec swojego życia będą żałować, że byli nieludzcy. Wiedziałam, że ta kobieta ze sobą walczyła, bała zapytać się mnie jak się czuje. Widziała mnie płaczącą, ale strach paraliżuje ludzi. Wiem, że nie powinnam mieć jej to za złe, ale do odważnych świat należy. Odwróciłam wzrok kiedy złapała za moją rękę, pobrała mi krew i wyszła. Gdy na nią zerknęłam miałam wrażenie, że chciała mi coś powiedzieć. Podjęła kolejną próbę która okazała się klęską, bo zniknęła za białymi drzwiami. Może słyszała moją rozmowę z mamą i było jej mnie żal. Gapiłam się w sufit ściskając wacik na miejscu po igle. Usłyszałam jak drzwi cicho się uchylają. To nie był nikt z personelu, bo oni nie zachowują się cicho. Ta osoba wchodziła po cichu, bo nie chciała mnie obudzić. Skierowałam wzrok na drzwi i zobaczyłam Shawna z różami. Były piękne jak on. Nie chciał mnie obudzić. Nie mogłam trafić na lepszego faceta.

-Hej, kotku.- Szepnął Shawn wchodząc do sali z kwiatami. Wraz ze sobą przyprowadził zimny powiew wiatru. Bukiet czerwonych róż położył na szafce obok mojego łóżka witając się ze mną czułym pocałunkiem. Zapach róż roznosił się po całym pomieszczeniu. Tak bardzo mi go brakowało. Potrzebuję Shawna bardziej niż myśli. Jako jedyny może sprawić, że przestanę myśleć o ciąży, wypadku i matce.-Płakałaś.-Stwierdził patrząc w moje oczy, delikatnie kciukiem gładził moje usta.-Co się stało?-Głęboko patrzył w moje oczy, przeszywając mnie na wylot. Nie wiedziałam jak zacząć. Nic rozsądnego nie przychodziło mi do głowy. Ej, Shawn jesteś z dziewczyną która jest bezdomna. Beznadzieja.-Venus, halo. Co się stało?-Moje serce biło jak oszalałe. Shawna palce które dotykały mojej wargi sprawiały, że musiałam w myślach przypominać sobie jak powinno się prawidłowo oddychać. Zawsze wywoływał u mnie takie same emocje.

-Mama wyrzuciła mnie z domu, Shawn.- Palce chłopaka przestały gładzić moje usta. Zrobił się czerwony ze złości, czekał na jakieś wyjaśnienia, a ja musiałam mu je dać. Byłoby z mojej strony nie fair gdybym nie powiedziała co się wydarzyło między mną a moją rodzicielką.-Przed wypadkiem chciała żebyśmy przestali się spotykać.-Shawn zabrał dłoń, podnosząc się z krzesła. Tak samo jak mnie, nie mieściło mu się to w głowie.-Nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam cię zostawić.-Nie mogłam z niego zrezygnować, miedzy nami jest coś czego nie da się opisać słowami. Za każdym razem kiedy jest w pobliżu, mam motylki w brzuchu, moje serce przyspiesza i tracę oddech. Nie mogłam zrezygnować z chłopaka który jest dla mnie wszystkim. Do końca życia będę się dziwić jak w krótkim czasie można pokochać drugą osobę. Kocham go i za każdym razem będę się dla niego poświęcać.-Nie przejmuj się mną, znajdę sobie coś.-Miał minę jakby chciał coś rozwalić. Nie dziwię mu się. Też miałam ochotę rozwalić kilka rzeczy, za długo płakałam. Byłam wściekła na swoją matkę i na ojca, że jej na to pozwolił.

-Vee... Nie masz kasy, nie wciskaj mi bajek.-Przytulił mnie z całej siły do siebie.-Damy radę. Pamiętaj, że przeszliśmy już wiele i przetrwamy i to.-Szeptał mi na ucho. A co jeżeli nie przetrwamy? Zawsze gdy o tym myślałam nachodził mnie nie pokój. Paraliżował mnie strach, że nigdy nie poczuję tego do innego mężczyzny.-Pogadam z mamą.-Może nie był to dobry pomysł, ale byłam w sytuacji bez wyjścia. Nie przetrwałabym jednej nocy na ulicy. Jeszcze niedawno kazałam jej się ode mnie odczepić a teraz będę prosić ją o pomoc.

Bad Reputation Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu