4.

1.6K 118 23
                                    

Zamknęłam oczy na prośbę Shawna, uśmiechnęłam się pod nosem. Czy liczyłam na pocałunek? Nie wiem, może. Próbowałam wyostrzyć zmysły. Poszedł gdzieś, chciałam otworzyć oczy i podejrzeć co knuje, ale nie mogłam tego zrobić bo prosił mnie żebym miała je zamknięte.  Nie miałam pojęcia co on robił.

-Otwórz.-Usłyszałam słodki głos bruneta.

Przed oczami miałam kwiatka zerwanego z łąki, dosłownie. Shawn siedział na przeciwko mnie z wyciągniętą ręką, a w niej żółty kwiatek.

-Emm...dzięki.-Zaśmiałam się.-Jest piękny.

-Jest ohydny. Przebiegłem to miejsce dwa razy i zobaczyłem tylko tego ohydnego kwiatka, ale od razu się roześmiałaś więc zadanie wykonane.

Chłopak śmiejąc się pokazał swoje białe zęby, nie byłam mu dłużna. Trzymałam w drobnej dłoni kwiatka śmiejąc się. Nie był wcale taki zły jak mówił Shawn. To kochane z jego strony, że zerwał go tylko po to żeby mnie rozbawić.

-Myślałaś że cię pocałuje?-Zapytał uśmiechając się szeroko.

Moje policzki zrobiły się lekko czerwone, zdradziły mnie.

-Myślałem że to jasne. Znaczy myślałem, że wiesz, że tylko się przyjaźnimy.

Szczerze nie wiem na co liczyłam. Co ja sobie w ogóle myślałam, że Shawn się we mnie zakocha, a w szkole wszyscy zaczną mnie lubić? Podniosłam się szybko z pomostu i zaczęłam iść w stronę samochodu, nie chce z nim wracać do domu.

-Gdzie idziesz?!-krzyknął w moją stronę.

Zerknęłam w jego stronę, stał na moście i patrzył jak odchodzę. Po tej sytuacji nigdy nie spojrzę mu w oczy. Było mi wstyd bo zrobiłam z siebie idiotkę.


                                                                                          ********

Wczoraj po całym zdarzeniu wróciłam do domu autobusem, na początku musiałam przejść spory kawałem do przystanku, ale w końcu dotarłam na miejsce. Do szkoły zawiozła mnie mama, nie chciałam trafić na Shawna który ponownie zaproponowałby mi podwózkę. Weszłam do szkolnego budynku, nic się nie zmieniło, prawie nic się nie zmieniło. Szkoła w środku wyglądała tak samo, ale jedną osobę będę unikała do końca swoich dni. Upokorzyłam się przed nim. Otworzyłam swoją szafkę i od razu ktoś mi ją zamknął.

-Cześć Jason.- Nie musiałam na niego patrzeć, żeby wiedzieć że to on. Powoli odwróciłam się w jego stronę.-Następnym razem uważaj jak zamykasz moją szafkę bo prawie przyciąłeś mi palce. Zapomniałam, pewnie miałeś to w planach. -Dodałam patrząc na jego twarz.

-Gdzie byłaś wczoraj?

-A co cię to obchodzi?- Doskonale wiedziałam, że nie pyta o mnie, tylko sprawdzał Shawna.

-Wyobraź sobie, że dziwnym trafem nie było wczoraj Shawna i ciebie w szkolę. 

BINGO.

-Wiesz co dla mnie jest dziwne? Że interesuję cię moja nieobecność dupku.

Pchnął mnie z całej siły na szafkę, już nie robi to na mnie wrażenia. Przybliżył się do mnie ściskając moje policzki. Bolało mnie to. Każdy obojętnie przechodził obok tego zdarzenia i udawał, że nic nie widzi.

-Mam gdzieś twoją pieprzoną nieobecność, Venus. Odpierdol się od mojego brata albo ci dojebie. Sama wybierz co wolisz, maleńka.

-Nie byłam z twoim bratem i więcej mnie z nim nie zobaczysz. Jest taki sam jak ty, a to nie jest komplement.

Bad Reputation Where stories live. Discover now