dzień 6; thu

853 154 46
                                    

znów nie sprawdzony, przepraszam pysie):
ps; szukam bety do tego fanfika

---

-ChanYeol, nie, nie masz nieświeżego oddechu... Co Cię tak nagle wzięło?

-Po prostu zacząłem się nad tym zostanawiać... Z czystej ciekawości.

-Nie pieprz... Jestem w tym szpitalu od rana a Ty wydajesz się być dziwnie cichy. Co jest?

A młody Park zdołał wydusić z siebie tylko cichutkie westchnięcie. Fakt, od początku wizyty Jongina, był po prostu niemrawy. 
W porządku, był całkowicie niemrawy od poprzedniego popołudnia, kiedy to pewien dzieciak zasugerował mu, że ma po prostu nieświeży oddech...

I to całkowicie uraziło dume, Park ChanYeola.

Tak nie może być, nieprawdaż? Właśnie dlatego, oprócz rozmyśleń nad tym jak zagwarantować sobie świeży oddech, Chan planował jakąś zemstę na tej małej kulcę.

Znał jego słaby punkt, to znacznie ułatwiało sprawe.

Cholera, Baek miał strasznie dużo słabych punktów, a Park jako typowy dupek oraz mistrz manipulacji, wiedział jak je wszystkie złączyć oraz po prostu perfidnie odegrać się na swym rywalu.

Odrzucił Parka drugi raz, to nie może ujść mu płazem.

-Ile lasek w naszej szkole biję chociażby o moje spojrzenie?

-No wszystkie...

-A ile lasek bije się o uwagę Baeka?

-Wszystkie, plus większość chłopaków... W tym Ty.

-Przestań wysuwać mi jakieś swoje mongolskie teorie, okej?

-Dlaczego mongolskie-

-Bo cholera, jesteś równie czarny co ta rasa ludzka, tak?

-Oho, ktoś tu dawno nie zamoczył... Większość osób nie zadowala te pięć centymerów w wzwodzie?

-Stul pysk, czarnuchu. Mam większego od Ciebie.

-Ale ja mam przynajmniej stałe uczucia i wnętrze jednej osoby-

-Największego kasztana w szkole, gratuluje.

-KYUNGSOO TO NIE KASZTAN, JEZUS CZEGO TY NIE ROZUMIESZ.

-Czego nie rozumiem?

-Tsk.

-Czemu związałeś się z kasztanem-

ChanYeol serio nie wiedział, że to skończy się wyścigiem o jego życie, który będzie prowadził przez wszystkie szpitalne korytarze.
Tak szczerze, to nastolatek miał teraz gdzieś złamany obojczyk, czy też swe rozmyślania na temat słodkie istotki, zwanej inaczej Byun pieprzonym BaekHyunem.

I pomimo dobrej kondycji nastolatka, on serio musiał się zatrzymać i wziąć chwilowy oddech, by odpocząć od tego debila, który go gonił. Właśnie dlatego, gdy tylko znaleźli się w jakimś dziwnym zaułku (gdzie najpewniej nikt by nie usłyszał krzyków i błagań o litość), Chan spokojnie obrócił się przodem do przyjaciela, posyłając mu miły uśmiech.

-Ostaytni życzenie, Park?

-Opowiem Ci żart!

-Kurwa, żałuje że zapytałem.

-Za późno Kim...

-Dobra mów, muszę zdążyć na kolacje z kasz- z KyungSoo...-mimowolne parsknięcie Chana naprawdę nie było zamierzone. 

 pretty boy [bbh x pcy]Where stories live. Discover now