dzień 3; mon

957 162 76
                                    


  -Nie, nie, nie! Cholera potrafisz się na czymkolwiek skupić? Luhan przestań myśleć o niebieskich migdałach... Trzecią przerwę tłumaczę Ci tą zasraną algebrę, a Ty co? 

 I chociaż Byun wiedział, że mówienie do tej blond księżniczki nie ma sensu, to nadal próbował.

 Całą, dosłownie, c a ł ą niedziele spędził z Chanyeol w czasie, gdy jego przyjaciel z Ohem.A co w tym najlepsze?

Że Baek zaczynał mieć sobie za złe, że się schlał a jego Chińczyk był teraz jeszcze bardziej (o zgroza, tak się da?) zakochany, niżeli kiedykolwiek przedtem.
 Nie żeby Hyun nie chciał, by jego jedyny przyjaciel był szczęśliwy, bo to naprawdę było nie tak...ale po całej niedzieli spędzonej wspólnie Han zadzwonił wieczorem do czarnowłosego, zaczynając wszystko z przejęciem opowiadać.

 I okej, to nie było wcale jakieś całkowicie złe... 

Było nawet w jakiś dziwny sposób słodkie.

 Ale- 

 Tak, jest jedno ale; Xiao opowiadał to wszystko do pieprzonej trzeciej w nocy!Naturalnie, nastolatek jako osoba rozważna chciał się po prostu rozłączyć, lecz ten cwaniak zagroził, że wtedy wszelkie zdjęcia młodszego w jakichś śmiesznych kąpielówkach wylądują wszędzie.

 A gdy Luhan mówi, że wszędzie to serio znaczy, że wszędzie.

 Więc;
takim oto sposobem dopiero przed czwartą usłyszał chrapanie blondyna, uznając to za pozwolenie do snu.Spał dwie godziny i czuł, że cholera może grać w The Walking Dead, jako tytułowa "Chodząc śmierć" czyli zombie.

 I to nadal było w porządku, bo Hyun w stanie był znieść to dla pierwszej prawdziwej miłości swej księżniczki.

 Ale miarka się przebrała, gdy Lu całkowicie nie słuchał tego co mówi mu przyjaciel, chociaż sam o siódmej rano prosił go o tłumaczenie.

 Była prawie dziesiąta, a Xiao nadal nic nie ogarniał na sprawdzian z matematyki, który miał się odbyć za dokładnie dwie godziny lekcyjne i dwie piętnastominutowe przerwy.

 Ale co z tego, gdy można romansować z pewnym koszykarzem przez kakaotalk? 

 -Poszedłbyś ze mną na sale gimnastyczną? I tak mamy teraz okienko zamiast sportu... 

 -Lu, skarbie ja nie je-

-Zabieraj te dupsko i idziemy. Bez żadnego ale!-dodał szybko, widząc jak usta Baek rozchylając się wraz z uniesieniem palca wskazującego prawej ręki.

 On naprawdę nie chciał się zgodzić... Wiedział, że gdy gdzieś jest Sehun, tam jest Jongin... a w pobliżu Jongina na pewno jest Park! A jemu niekoniecznie śpieszyło się do dołączenia do tej całej paczki, tym samym tworząc szkolną "elitę".

 Taaaak, pięć najbardziej popularnych osób w szkole plus Kyungsoo, czyli przewodniczący całego liceum co siedzi w tych wszystkich przestawieniach, na którego Jongin od dawna ostrzy swe bialutkie ząbki.

 Wybaczcie błąd. 

 To był była patologiczna komedia, nie elita.

 I nim Hyun zdołał cokolwiek zrobić (na przykład złapać się ławki i zacząć krzyczeć, że nie chcę), Chińczyk zdołał wcisnąć książki w dłonie młodszego, ciągnąc go do sali gimnastycznej. 

 No to pięknie. 

 Cholera, czarnowłosy naprawdę chciał się jakkolwiek uratować.... Ale co z tego, gdy właśnie leżał na środku sali gimnastycznej, a jego notatki latały wokół niego.

 pretty boy [bbh x pcy]Where stories live. Discover now