- Werner patrzę, że tobie Warszawa służy. Przytyło ci się - uśmiechnął
się i usiadł na przeciwko majora zdejmując nakrycie głowy - mam
nadzieję, że długo na mnie nie czekasz?

- Nie, Panie Hrabio - Podeszła do nich kelnerka.

- Co podać, panom? - zapytała wyciągając notesik i ołówek z kieszonki fartuszka.

- Herbatę ze śmietanką- dziewczyna spojrzała na Wernera.

- A panu?

- Ja również poproszę to samo - zanotowała na małej karteczce i
odeszła. Major odłożył gazetę.

- Czytasz ten szmatławiec? - zapytał zaskoczony Hrabia.

- Raczej z przyzwyczajenia

- Jak się tobie żyje w Warszawie? - Hrabia wyciągnął fajke i ją zapalił. Mimo to nie spuszczał wzroku z jego podopiecznego. Dokładnie go ilustrował. Jako jedyny wiedział o majorze wszystko, a Werner nie miał potrzeby czegokolwiek ukrywać przed nim. Zawdzięcza mu wiele i był dla Hrabiego wierny jak pies. Mimo to wiedział, że mężczyzna będzie zły na niego. Zawiódł go i czuł niesmak z tego powodu.

- Dobrze. Czuję się lepiej w Warszawie niż w Niemczech. Tam życie jest o wiele fascynujące.

- Na prawdę? Co ty powiesz? - Hrabia uśmiechnął się i wyprostował na krześle - Każdego kogo spotykam, nie chce tam wracać. Mówią, że to
bandycki kraj i ciągle trzeba być na baczności. Nawet Hitler boi się
tam jechać... - do stolika podeszła kelnerka, więc mężczyźni na chwilę
umilkli. Postawiła filiżanki i odeszła

- Słyszałem o strasznej śmierci generała Romana Müllera. Mam nadzieję, że to nie twoja sprawka i nie zacząłeś znowu bawić skalpelem -
nachmurzył się Hrabia i dokładnie zilustrował majora. Znał go zbyt
dobrze. Nie był wstanie go oszukać. Werner wciągnął mocno powietrze do płuc.

- Kripo i SD zajęło się moją sprawą...

- Do kurwy nędzy Werner! Tak nie możesz rozwiązywać swoich problemów- warknął Hrabia uderzając płasko dłonią w stolik. Major wiedział, że mu się teraz dostanie. Siedział spokojnie i czekał aż mężczyzna się wykrzyczy
- chcesz zmarnować moją ciężką pracę nad tobą? Nie mam ochoty znowu bronić twojego tyłka..

- Wszystko jest pod kontrolą - powiedział spokojnie major.

- Przestań pierdolić Werner! Bo mnie szlag zaraz trafi. Jaką kontrolą?
Jesteś jak bomba zegarowa. Nigdy nie wiadomo kiedy wybuchniesz - syknął
przez zęby.

- Sądzi pan wciąż że jestem czubkiem? Więc kiedy, do cholery, będę normalny?! - tym razem to major podniósł głos. Hrabia westchnął. Spojrzał gdzieś w dal i na chwilę zamilkł.

- Szczerze mówiąc uważam, że jesteś normalny z małymi wyjątkami. Hitler ze swoją świtą to dopiero świry, których trzeba zamknąć w zakładzie psychiatrycznym na wiele lat. To co robią z naszym krajem jest przerażające - Hrabia wyglądał na totalnie zdruzgotanego. Kochał Niemcy ogromną miłością i nie rozumiał dlaczego jego rodacy zachowują się jak banda psycholi.
Pokręcił siwą głową i ponownie spojrzał na majora- Grasz na
fortepianie?

- Tak

- Doskonale - wypili łyk herbaty i chwilę milczeli patrząc na Berlińskie
ulice. Hrabia kilka razy pyknął swoją fajką - Jak przestaniesz grać masz wrócić do mnie na leczenie.
Zrozumiałeś?

- Tak- Werner patrzył na starca i zastanawiał się dlaczego przez tyle
lat mu pomaga. Nigdy nie oczekiwał czegokolwiek w zamian. A może ma jakiś plan wobec niego? Może w końcu wystawi mu rachunek za udzieloną pomoc? Jeśli tak to jaka będzie cena?

- Czy uważa pan, że jestem wstanie żyć normalnie? - zapytał. Hrabia spojrzał na niego zaskoczony.

- Nie rozumiem pytania? Jak chcesz żyć normalnie? Teraz czy w ogóle?

- Chodzi mi o założenie.... rodziny.

- Rodziny? Co ty gadasz Werner? - Hrabia pochylił się w stronę majora, ale on nawet nie drgnął. Wciąż siedział wyprostowany i dokładnie
analizował każdy ruch mężczyzny siedzącego na przeciwko.

- Nie, Werner. Przykro mi, ty nigdy nie stworzysz normalnej rodziny. Nie
jesteś wstanie aż do takiego stopnia się zmienić. Jeśli na początku
będzie pięknie jakoś dasz radę, ale z biegiem lat rodzina stanie się dla
ciebie cierniem w oku.

- To znaczy, że ja ją....

- Po prostu którejś nocy obudzisz się i bez żadnego powodu żonie
poderżniesz gardło, a dzieci utopisz w stawie. Przykro mi Werner tego
nie zmienisz. Nosisz na barkach taki bagaż doświadczeń, że największemu wrogowi nie życzyłbym. Nigdy nie będziesz mógł żyć normalnie. Możesz jedynie próbować, ale twoja prawdziwa sadystyczna natura wróci prędzej czy później. Czemu właściwie pytasz? Poznałeś kogoś?

- Tak - westchnął. Tym razem to on spojrzał w dal.

- Kim jest? Polka?

- Tak- Hrabia podrapał się po brodzie. Zaintrygowało go to bardzo. Odkąd Wernera poznał wiedział, że ten chłopak nie czuje nic prócz nienawiści. Jego gniew był paliwem który go nakręcał. Dzięki temu jeszcze żył. Nawet strach, adrenalina czy ból było dla niego czymś obcym więc jakim cudem zaczął odczuwać coś innego? Fascynujące. Pomyślał Hrabia.

- Czujesz coś do.... niej?

- Nie wiem

- A teraz?

- Tęsknię za nią- powiedział major patrząc prosto w oczy starca.

- Może to tylko pożądanie? Zapłać jej jak to robisz z dziwkami i będziesz wiedział czy jest to coś poważnego, czy nie.

- W tym problem. Nie jest dziwką - Hrabia pokręcił ponownie głową.

- Nie wydaje mi się, że się zmieniłeś. Myślę, że wyobrażasz sobie inne
życie. Jeśli jakaś dziewczyna tobie się podobała to tylko chcesz jej ciała nic więcej. Zapłać jej, zerżnij ją i po sprawie. Na drugi dzień nie będziesz pamiętał nawet jej imienia.

Werner tego właśnie się obawiał. Podświadomie nie chciał tego usłyszeć, ale z drugiej strony musiał wiedzieć czy w ogóle miał szansę. Hrabia tylko potwierdził jego przypuszczenia.

- Dobra skończmy te sentymentalne bzdury. Musimy ratować Niemcy przed klęską, a ty mi w tym pomożesz. Nie długo spotkasz się ze swoim ojcem. Jesteś gotowy na to? - Werner przymróżył swoje drapieżne oczy.

- Nie mogę się tego doczekać- uśmiechnęli się do siebie lekko .

- Nie mogę się tego doczekać- uśmiechnęli się do siebie lekko

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Where stories live. Discover now