02. Każdy mur ma jakąś lukę

14.7K 1.2K 634
                                    

— Nosisz za dużo czarnych bluz — zagadnęła do mnie mama następnego ranka, podczas gdy ja bezcelowo grzebałam łyżką w płatkach kukurydzianych, na które nawet nie miałam ochoty. — To okropnie smutny kolor.

— W sam raz dla umierającej dziewczyny — sarknęłam, nawet na nią nie patrząc.

— Nora! — Mama spojrzała na mnie krytycznie, a ja wzruszyłam ramionami.

— Żartowałam — powiedziałam śmiertelnie poważnym (o ironio) tonem.

— Jeśli chcesz mieć znajomych w szkole, lepiej nie żartuj w ten sposób. Bądź... taką mniej ponurą wersją siebie.

— Nie chcę mieć znajomych. — Wzruszyłam ramionami kolejny raz. — To ty chcesz, żebym ich miała, a ja nie mam pojęcia dlaczego aż tak ci na tym zależy.

Mama westchnęła z bezsilnością i dolała sobie kawy z dzbanka. Jej wygląd, a w szczególności podkrążone oczy, zdradzały, jak bardzo była zmęczona. Od jakiegoś czasu pracowała od rana do wieczora, a gdy teoretycznie miała dzień wolny, i tak spędzała go na rozmyślaniu nad pracą, której była bezwzględnie oddana. Nawet dziś, zamiast spać do południa i cieszyć się przerwą od obowiązków, postanowiła wstać rano i przypilnować, żebym zjadła śniadanie i dopiero wtedy wyszła do szkoły. Miałam wrażenie, że mój pierwszy dzień dostarczał jej znacznie więcej emocji, niż mnie samej.

— Jak było na grupie wsparcia? — Zastosowała swoją starą sztuczkę, czyli zmianę tematu, jak zawsze, gdy nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na pytanie, lub gdy była zbyt niewygodna. Czasem wydawało mi się, że jako prawniczce, ta umiejętność po prostu wchodziła w jej zakres obowiązków.

— Cudownie. — Włożyłam łyżkę płatków do buzi, żeby nie musieć nic więcej mówić na temat tamtego żenującego spotkania.

— Pan Patterson to mój dobry znajomy, jeszcze z czasów liceum — powiedziała mama, a ja prawie wyplułam to, co miałam w buzi. Ostatecznie powstrzymałam się jednak przez zabrudzeniem całego stołu, przełknęłam powoli płatki i spojrzałam na nią z odrobiną niedowierzania.

— Czyli generalnie posłałaś mnie tam po to, żeby ktoś zdawał ci z relację z tego, co mówię, a o czym nie rozmawiamy w domu? Okej. Nie rozumiem tylko, po co pytasz mnie jak było, skoro i tak wiesz wszystko ze szczegółami.

— Thomas bardzo poważnie traktuje swoją pracę. Nie mam pojęcia co mu powiedziałaś, ani co on powiedział tobie, chociaż bardzo bym chciała. Te zajęcia mają ci pomóc, Nora.

— Pomóc w czym? — spytałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że ona sama nie znała odpowiedzi na to pytanie, a nawet, jeśli było inaczej, okazja by mi to udowodnić przepadła w momencie, gdy usłyszałyśmy hałas dobiegający z górnego piętra.

Przez chwilę miałam wrażenie, że to trzęsienie ziemi, huragan niszczący nasz dom, albo stado byków zbiegających po schodach, ale na szczęście (lub nie) okazało się, że to tylko moja młodsza siostra Olivia, która bez słowa wparowała do kuchni i wyciągnęła z lodówki jogurt.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, że lato już dawno się skończyło? — spytałam, patrząc na jej krótką spódniczkę, która kończyła się mniej więcej w połowie ud. Blondynka odwróciła się i zmierzyła mnie złowrogim spojrzeniem, jak zawsze, gdy tylko zabierałam głos w jej obecności. Chwała Bogu, że nie działo się to zbyt często, bo inaczej już dawno padłabym martwa od jej wzroku.

— Moje ubrania to nie twój interes — warknęła.

— Olivia! Nora! — Krótką wymianę zdań przerwała mama, wyraźnie zdenerwowana naszym zachowaniem. — Na litość boską, jesteście siostrami. Nie możecie być dla siebie choć odrobinę milsze? Teraz, gdy Nora zaczyna szkołę, powinnyście trzymać się razem...

Before I GoWhere stories live. Discover now