03: "Hyung jest naprawdę uparty. Ale ja też!" ~ Jimin

Start from the beginning
                                    

~*~

Jimin dopiero na kolejnej przerwie zdołał wywinąć się Cherry i jej przyjaciółkom. Wymawiając się potrzebą skorzystania z toalety, rozpoczął swoje poszukiwania. Miał dwadzieścia minut, to niezbyt dużo, ale nie śmiał wybrzydzać. Skierował się wpierw ku wyjściu ze szkoły, gdzie znajdował się wspomniany przez jego kocią koleżankę murek. Poza tym, nie miał pojęcia gdzie może być szkolne boisko, bo zostawił mapkę szkoły w szafce i nie miał czasu po nią iść.

Całkiem sporo uczniów spędzało przerwę na dworze, korzystając z całkiem ciepłej pogody, tak odmiennej od tej, która panowała przez ostatnie dwa tygodnie. Blondyn już z odległości dobrych siedmiu metrów dojrzał czarną czuprynę i parę stojących na baczność, włochatych uszu. Przyspieszył więc kroku, mimo że zaczęła go nagle zżerać trema.

Zwolnił trochę, będąc już blisko swojego celu. Yoongi siedział po drugiej stronie niskiego ogrodzenia, opierając się o nie plecami, więc nie miał szansy go dostrzec. Choć na pewno słyszał, jak się zbliża.

Park przełknął nerwowo ślinę, po czym ostrożnie przeskoczył murek i wylądował na tyłku (przygniatając przy tym także swój wrażliwy ogon, na co prawie zaskomlał z bólu) tuż obok bruneta. Ich oczy się spotkały, a Jimin, przez siłę jaką miało to spojrzenie, zapomniał zupełnie, co chciał powiedzieć i siedział tylko, gapiąc się tępo na starszego.

~*~

Dzień mijał Yoongiemu bardzo leniwie. Nauczyciele chyba wyczuli jego zły humor, gdyż prawie nikt od niego nic dziś nie chciał. Z tego tytułu, dzisiejszą datę można było zaliczyć do tych nielicznych, kiedy odczuwał spokój oraz harmonię. Ten idealny stan burzył uporczywy ból, z którym musiał się zmagać i zjadał całą energię, jaką wytworzył jego organizm.

Na następnej przerwie znów uciekł do swojego murka, korzystając ze słonecznego dnia, póki jeszcze mógł. Usiadł przy ogrodzeniu, opierając się o nie plecami. Wystawił twarz do słońca, rozkoszując ciepłymi promykami, z zadowoleniem wygrzewając swoje zmęczone ciało. Pragnął snu i zaczął powoli przysypiać.

Zareagował z opóźnieniem, jego mózg i odruchy nie chciały prawidłowo funkcjonować, będąc otulone mgiełką snu. Do jego nozdrzy dotarł zapach truskawkowych mochi, toteż zbliżających kroków nie odczytał jako zagrożenie. Sądził, że to jeden z tych przyjemnych snów. Prawie zamruczał, gdy na jawę sprowadził go nagły ruch obok siebie.

Najeżył wszystkie włoski, odsuwając się w bok i spojrzał zdezorientowany na osobnika po swojej lewej stronie spod przymrużonych oczu. Chciał na niego warknąć, ale wewnętrzny wilk zaczął merdać radośnie ogonem, który zaraz chwycił obiema rękami z dwóch powodów. Raz, nie chciał pokazywać Jiminowi, że w jakimś stopniu cieszy się jego obecnością, a dwa, uderzał o ziemię, unosząc do góry pył.

To mój murek — odezwał się w końcu ze znudzeniem w głosie.

Nie spuszczał wzroku z uroczej buzi chłopaka, dopiero teraz w pełnym świetle słońca zauważając delikatną urodę. Wszystko miał malutkie – oczka, nosek, uszka. Jedynie wydatne, nawilżone i zadbane usta odznaczały się na lekko opalonej skórze, tak typowej dla Azjatów. Pełnego obrazu dopełniały jasne włosy, luźno opadające na czoło, powodując, iż jego pyzate policzki były mocno uwydatnione. Przez chwilę myślał, iż młodszy ma na twarzy makijaż, ale pokaźnych rozmiarów rumieniec, który pojawił się tak nagle, rozwiał domysły Mina.

Dopiero kiedy Yoongi się odezwał, blondyn ocknął się z tego idiotycznego osłupienia. Tyle dobrego, że jak na razie starszy nie wyglądał na wrogo nastawionego. Jimin nie zauważył niestety, jak ciemny ogon hyunga zareagował na jego pojawienie się, zbyt skupiony na jego twarzy.

J-ja wiem, tylko ch-chciałem... — zaczął się bezładnie jąkać, co trochę go zirytowało. Dlatego też urwał, wziął głęboki oddech i dopiero wtedy wznowił swoją wypowiedź. — Chciałem ci podziękować za wczoraj... i przeprosić, bo to moja wina. Bardzo boli? — mówił po koreańsku, miętoląc nerwowo swój puchaty ogon w dłoniach ze spuszczoną głową.

savaged by a dog »yoonmin«Where stories live. Discover now