rozdział 11

45 8 4
                                    

Przemyślałem całą sytuację z Kate i postanowiłem ją przeprosić. Może to nie do końca była moja wina ale mam dość wszelakich kłótni. Podszedłem do niej na przerwie.

- Hej Kate. - jakoś zacząłem.

Ta jednak nie odpowiedziała mi.

- Jejuuuu. Ile jeszcze się bedziesz gniewać za ten występ?

Dalej cisza... Dziewczyna ewidentnie mnie ignorowała, przez co trochę się wkurzyłem, ale postanowiłem się opanować.

- Dobra wiedz tylko że przyszedłem cię przeprosić. I też przemyśl parę spraw. - poszedłem pod salę w której miałem akurat lekcje.

***
Lekcje jakoś przeleciały, reszta dni też. Kate przez cały czas była obrażona. Tak za bardzo nie chciało mi się już iść na to spotkanie z Shawn'em które było dzisiaj. Razem z Enzo mieliśmy iść do jakiejś agencji w której odbywało się spotkanie i wspólne nagranie. Dlatego poszedłem w umówione miejsce i czekałem na niego. Moją głowę nie zajmowały jednak myśli o spotkaniu a o tym co zrobić żeby Kate przestała się gniewać.

- Hejka! I co podekscytowany? - z zamyślenia wyrwał mnie Enzo który dopiero przyszedł.

- Hej... No już nie mogę się doczekać. - powiedziałem jakoś mało entuzjastycznie.

- Ja też! - ten to mial energi i szczęścia za dwóch.

- Wiesz jak mamy tam dojechać? I w ogóle gdzie iść?

- Nie martw się. Wiem wszystko. Chyba nie myślisz że wywiozę cię gdzieś daleko? - zrobił pytającą mine

- Nieeee. Ty i wywieźć kogoś? Na tyle cię już znam żeby ci zaufać. - uśmiechnąłem się do niego.

- Może już pójdziemy? Nie możemy się spóźnić. - popatrzył na zegarek.

- No to chodźmy! - ruszyłem w kierunku przystanku autobusowego.

- A ty gdzie? - zaśmiał się brunet.

- No na autobus. Nie mam zamiaru iść z buta. - zmieszałem sie trochę.

- Dlatego przyjechałem samochodem. - otworzył drzwi od strony pasażera. - Wsiadaj!

Była to czarna Honda NSX. Zdziwiłem się, no ale kto bogatemu zabroni? Pewnie nie takie auta mają jeszcze w garażu. Wsiadłem do samochodu i zapiołem pasy a Enzo w tym czasie zamknął moje drzwi i usiadł na miejscu kierowcy.

- Nie wiedziałem, że masz prawko.

- No mam jak widzisz. Przydaje się na takie okazje jak ta. - powoli odpalił auto. - A ty nie masz?

- Jakoś nie śpieszy mi się żeby zrobić. Przynajmniej ludzie są bezpieczni. - Enzo zaśmiał się na to.

***
W końcu dojechaliśmy do wielkiego szklanego budynku. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do tego budynku.

- Panowie pewnie do Shawn'a. - skinęliśmy głowami. - Proszę tędy.

Dostaliśmy jeszcze jakieś przepustki i weszliśmy do windy. Nie chciałem się zgubić dlatego szedłem blisko Enzo. Pan zaprowadził nas do niewielkiego pokoju.

- Shawn zaraz przyjdzie. Poczekajcie na niego tutaj. - powiedział pracownik i opuścił pokój.

- Ciekawe jak bedzie?

- Chyba się nie stresujesz? - podniósł jedną brew do góry.

- A co jeśli trochę tak?

W tym momencie wszedł Shawn do pomieszczenia.

Seria przypadkowych zdarzeń. //Zawieszone//Where stories live. Discover now