Rozdział 60

481 42 2
                                    

Wszystko się tak szybko potoczyło. Mieliśmy zostać na Fidżi jeszcze przez dwa tygodnie a trzy dni po wybuchu motorówki byliśmy już w Bostonie. Andy od razu zadzwonił do Ashley'a, Ashley do swojego znajomego który mieszka tutaj od pewnego czasu, mężczyzna po nas przyjechał i odprowadził pod same lotnisko. W dodatku miałam jeszcze ten głupi okres!

- Rosalie, razem z chłopakami ustaliliśmy, że gdziekolwiek będziesz chciała iść/jechać to obojętnie któryś z nas będzie Cię zawozili lub odprowadzali.

- Że, co? Chyba oszalałeś!

- To dla twojego dobra.

- Ale ja się nie zgadzam! Nie mam zamiaru czuć się osaczona!

- Rosalie zrozum...

- Nie! Nie chcę aby ktokolwiek i gdziekolwiek ze mną chodził.

- A ty nie rozumiesz, że ja się o Ciebie martwię i chcę abyś była bezpieczna?

- Wiem ale umiem sama o siebie zadbać i chronić.

- Ciekawe. Myślisz, że jedna lekcja na strzelnicy Ci starcza? Poza tym nie umiesz się bronić gdyby ktoś Cię zaatakował na ulicy.

- Więc mnie naucz wszystkiego.

- Jesteś taka uparta! Ale pomimo tego i tak Cię kocham ty mój uparciuchu! - powiedział Andy, przesuwając do siebie i całując w usta.

- To co? Zabierzesz mnie na tą strzelnicę?

- Zabiorę ale nie dzisiaj. Teraz należy nam się odpoczynek.

- Jutro?

- Jutro jutro ty moja marudo.

- Przestań! Nie jestem marudą. Idę pod prysznic.

- Iść z tobą?

- Okres...

- Zapomniałem - powiedział i zrobił krzywą minę.

To nie tak, że nie chciałam aby chłopaki byli przy mnie. Rzeczywiście czułabym się wtedy bezpieczniejsza ale nie mogłam na to pozwolić. Wtedy każdy dowiedziałby się, że pracuje jako striptizerka. Wpadłam na pomysł, że zacznę nosić perukę kiedy będę wychodziła z domu. Wtedy nikt mnie nie rozpozna, przynajmniej mam taką nadzieję a pomysł był całkiem przyzwoity.

Bad Boy Bad Girl ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz