Rozdział 53

563 46 11
                                    

ANDY:
- Nie! To się nie mieści w głowie! Kto to zrobił? - spytałem Ashley'a chodząc w kółko po całym salonie.

- Bill i reszta jego ludzi. Ale to nie jest najgorsze - powiedział Ash i spojrzał na Rose.

- Skarbie może położysz się do łóżka? - powiedziałem do Rosalie, podchodząc do niej i dotykając jej policzka.

- Nie zasnę teraz - odpowiedziała cicho. Widziałem w jej oczach strach.

- Proszę skarbie..., pójdź się położyć a ja zaraz do Ciebie pójdę. Proszę Cię kochanie.

- Dobrze - odpowiedziała i pocałowała przelotnie w usta a potem poszła do sypialni.

- Teraz mów - spojrzałem na Ashley'a a on wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę którą mi podał - co to?

- Przeczytaj.

- Wcześniej Jasmine, teraz Juliet, kolejna w kolejności jest...

- Rosalie.

- Kurwa!

- Ja na twoim miejscu pakowałbym manatki i spierdalał jak najdalej stąd.

- Ucieczka nic nie pomoże..., i tak nas znajdą.

- Nie poznaje cię - powiedział Ash a ja spojrzałem na niego pytającym wzrokiem - ty się poddajesz?

- Co? Ja? Zwariowałeś chyba.

- To na co czekasz? Kupuj bilet i wyjedź z nią na jakiś czas. Odpoczniesz ty i ona, odreagujecie a my się tu wszystkim zajmiemy.

- Masz rację. Rano kupię bilety, dzięki stary.

- Spoko! Po to są przyjaciele - powiedział i mocnym uciśnięciem dłoni pożegnaliśmy się.

Wróciłem do sypialni a Rose już słodko pochrapywała. Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową bo zarzekała się że nie zaśnie. Rozebrałem się i położyłem koło Rose, która czując moją obecność wtuliła się w mój bok ale nadal spała. Po chwili i ja zasnąłem.

Z samego rana kiedy się obudziłem, wziąłem laptopa i przejrzałem najciekawsze oferty wycieczek. Rose już nie było, napisała mi wiadomość że idzie na uczelnię i wróci za dwie godziny a ja przez ten czas musiałem zdobyć bilety na wyjazd.

W końcu znalazłem odpowiednią ofertę. Wyspa Fidżi dla dwojga. Co prawda nie była to za tania wycieczka ale pieniędzy mam pod dostatkiem a poza tym dla Rose oddałbym całe swoje pieniądze.

Spisując nazwę firmy turystycznej ruszyłem po odbiór biletów a w drodze powrotnej do domu kupiłem najlepszego szampana, żebyśmy mieli co świętować.

ROSALIE:
Po skończonych zajęciach i mętlikiem w głowie wróciłam do domu...

- Andy, wróciłam! Andy?

- Niespodzianka! - krzyknął Andy otwierając szampana a ja ze strachu aż podskoczyłam.

- Zwariowałeś? Przestraszyłeś mnie.

- Przepraszam kochanie, ale mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość - powiedział Andy podając mi szampana.

- A co ta za okazja?

- Wyjeżdżamy na Fidżi!

- Co?!

- W ten weekend na cały miesiąc wyjeżdżamy na Fidżi.

- A co ze studiami, nauką, pracą.

- Pracą? - o cholera!

- No pracą w domu..., obowiązkami domowymi.

- O to się nie martw. Ashley ma klucze do mieszkania i wszystkim się zajmie w mieszkaniu. A Ty lepiej zacznij się pakować bo znając Ciebie...

- Dobra dobra..., jesteś niemożliwy ale kocham Cię.

- Ja Ciebie też - odpowiedział i pocałowałam mojego ukochanego w usta.

Bad Boy Bad Girl ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz