Rozdział trzydziesty-dziewiąty. Aż proszę się o kłopoty.

7.8K 467 29
                                    


Próbowały mnie powstrzymać, jednak byłam zdeterminowana. Na samym dole ujrzałam napis zbrojownia, wbiegłam do środka. Mnóstwo broni, miecze, topory, sztylety. Zobaczyłam pas pełen ozdobnych kołków. Zawiesiłam go sobie. Zdjęłam marynarkę by mi nie przeszkadzała. Cóż. Żałowałam, że nie mogłam przebrać się w coś wygodniejszego. Nie uśmiechała mi się walka w tej sukni. Powoli zmierzałam w stronę drzwi. Determinacja jaką odczuwałam jeszcze chwilę temu zaczynała mnie opuszczać. Wyjęłam jeden z kołków by mieć go w gotowości i wyszłam na dwór. To co zobaczyłam... Wszędzie lała się krew, słyszałam dzikie wrzaski. Wampiry szarpały się z wilkami. Nie mogłam nigdzie dostrzec Patryka. Nagle jeden ze sługusów, który powalił na ziemię przeciwnika spojrzał na mnie i syknął. Kiedy na mnie skoczył, byłam gotowa. Uwalił się na mnie ciężko, tak że oboje padliśmy na ziemię. W ostatnim momencie zdążyłam wbić mu kołek w serce. Kiedy leżał na mnie, był już martwy. Zrzuciłam go z siebie i podniosłam się. Moje serce napełniła duma. Zabiłam wampira. Zamarłam jednak widząc moje ręce. Były umazane świeżą krwią, tak samo jak sukienka. Poczułam obrzydzenie. Opamiętaj się dziewczyno! Ukryłam się za drzewem, by nie zostać ponownie zaatakowana, nim nie zlokalizuje Patryka. Był moim priorytetem. Wtedy ujrzałam ją. Stała nieopodal mnie, na uboczu całego pola bitwy. Nie miała broni, nie licząc jej szponów. Była odwrócona do mnie plecami. Trzęsła ramionami, śmiała się.

Anna...

Przed nią ziemi leżał Patryk. Był przygwożdżony do ziemi przez jakiś wielki kamień. Nie mógł się ruszyć. Postanowiłam nie zwlekać. Jak najciszej, prawie na kuckach zaczęłam iść w ich stronę.

- W końcu, po tylu latach... Mam cię, jak na talerzu. Jak się czujesz teraz? Kiedy nie jestem osłabiona? Kiedy w końcu się najadłam?!

- Czuje się świetnie, jak widzisz ty pieprznięta babo!

- Co z ciebie za Wielki Alfa? Owszem, trudno cię cholera zabić... Jednak starczy kamyk abyś nie mógł walczyć. Taki duży wilk i nie podniesie...

- Zamknij się do cholery!

- Wiesz, że gdy się zamknę to umrzesz?

Miałam nadzieje, że będzie gadać jak najdłużej. Byłam już dość blisko. Uważałam na każdy kamyczek pod moimi butami. Już dawno powinna mnie usłyszeć, jednak musiała być za bardzo podniecona tym, iż zaraz zatopi swoje pazury w szyi mojego ukochanego.

- Jak wielki władca pragnie umrzeć?

- Pierdol się! - warknął.

- Może w takim razie po prostu oderwę ci ten pusty łeb od ciała?

- Nie dzisiaj ty głupia suko! - wrzasnęłam.

Z całą swoją mocą wbiłam jej kołek w plecy, wiedziałam gdzie uderzyć. Pamiętałam miejsce, w które dostała niegdyś Sara. Wampirzyca wrzasnęła dziko i zamachnęła się na mnie. Nie zdążyłam odskoczyć. Dostałam w głowę, a siła z jaką mnie uderzyła sprawiła, że odleciałam kawał w tył. Upadłam boleśnie uderzając plecami o fasadę zamku.

- AMELKA!!!!!!

Patryk był przerażony, słyszałam jak desperacko próbuje wstać. Otworzyłam oczy. Anna nie podeszła do mnie. Próbowała wyjąć kołek z pleców, jednak miejsce, w które dostała nie dawało jej takiej możliwości. To była moja szansa. Podniosłam się, chociaż odczuwałam lekkie zawroty głowy. Idąc w jej stronę pomacałam się po głowie. Żadnej krwi. Więc było okej.

- Amelia, jeśli w tej chwili nie wrócisz do zamku, przysięgam, że złoję ci dupę! - wrzasnął Patryk.

Postanowiłam nie zbliżać się do wampirzycy. Następny taki cios mógł być dla mnie zabójczy, a ostatnie czego chciałam to umrzeć na oczach Patryka. Zamiast tego rzuciłam w nią kolejnym kołkiem. Wbił się w brzuch, i chociaż nie za głęboko i tak zadał jej ból. Upadła na ziemię, ciężko oddychając. Uśmiechnęłam się, jednak wtedy poczułam zimne dłonie na moich ramionach.

- Wiesz, iż bardzo niegrzecznym jest rzucanie ostrymi przedmiotami w moją matkę? - Szepnął mi do ucha Hubert.

- Również niestosownym jest dotykanie damy w taki sposób - warknęłam.

- Proszę o wybaczenie my lady.

Zdjął ze mnie łapska, więc odwróciłam się w jego stronę zagradzając mu przejście do Anny i Patryka. Wyjęłam następny kołek.

- Zamierzasz ze mną walczyć? - zdziwił się.

- Owszem. - uśmiechnęłam się.


Dziękuje Wam bardzo za te wszystkie miłe komentarze. Moje serce, aż śpiewa kiedy je czytam. Jesteście cudowni.

Kolejny rozdział może się pojawić dopiero za jakiś czas bo jestem troszkę chora i przesypiam większość dnia. Postaram się coś dodać wieczorkiem, jednak nic nie obiecuje ;3

Należysz do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz