Rozdział trzydziesty-siódmy. Tak....

9.1K 506 71
                                    


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


 ,, Kiedyś tańczyłem z diabłem
    Dziś sypiam z bogini
    Nie leci na image, ani lamborghini
    Zna każde moje znamię zabliźnione po ranach
   I patrzymy przez ramie bo już nic nie zasłania nam  ''


Nie czułam się zbyt komfortowo. Tak, chyba mogę to tak określić. Już drugą godzinę Amanda układała mi włosy, malowała mnie... Ogólnie próbowała zrobić coś z niczego. Nigdy nie lubiłam siedzieć tak długo w bezruchu. A to przyczepiała mi rzęsy, to malowała brwi, pociągała usta szminką. Cóż. Efekt był w miarę zadowalający. Włosy były ładnie upięte, tak jak chciałam. Prosty koczek z tyłu głowy, z przodu lekki nieład. . Na pewno wyglądałam dużo ładniej niż zwykle mimo, iż makijaż mógłby być troszkę delikatniejszy.

- Cóż, lepiej nie będzie - mruknęła przyjaciółka.

Sama wyglądała cudownie. Jak zawszę. Pozwoliła włosom, teraz całkowicie pofarbowanym na niebiesko opadać w lokach na piersi. Czerwona suknia , z dość sporym dekoltem idealnie opinała ją w pasie ukazując ponętne biodra. Zawsze jej zazdrościłam. Wiedziałam, że jest sto razy ładniejsza ode mnie.

- A ty? W co się ubierasz?

- Patryk kazał mi czekać na Olę. Ponoć ma mi coś przynieść.

- Niech się pośpieszy. Bal rozpocznie się już za godzinę!

- To żaden bal... Zwykle przyjęcie.

- O tak, zwykłe przyjęcie w pałacu wilków. - zakpiła Amanda.

Wtedy na szczęście usłyszałam dzwonek do drzwi. Jako, że nie miałam a sobie jeszcze szpilek szybko zbiegłam na dół i wpuściłam Olę do środka. Trzymała w dłoni niewielkie, płaskie pudełko.

- Nie uwierzysz od kogo to jest! Od babci Patryka!

Zdziwiłam się i to bardzo. Patryk wspominał mi o niej. Mieszkała w lewym skrzydle pałacu, jednak nigdy z niego nie wychodziła. Po śmierci swojego ukochanego syna załamała się, popadła w depresję. Jedyną osobą, która ją widywała była jej służąca Marika. Nie chciała rozmawiać nawet z jedynym wnukiem. Ponoć stała się okropna i opryskliwa. Nigdy się nie uśmiechała. Czemu więc podarowała mi coś? Wzięłam pakunek i szybko go otworzyłam. Moim oczom ukazała się wspaniała złota suknia balowa. Wyglądała jak z bajki Disneya. Górę miała w miarę skromną, jednak na dole działa się magia. Od razu ją przymierzyłam. Nie kryłam zdziwienia, kiedy okazało się, że pasuje jak ulał. Wyglądałam jak księżniczka.

- Wiesz, że w tej sukni babcia Patryka, wtedy nazywana królową przetańczyła wiele balów?

- Żartujesz...

- Och nie. A ten haft... To nici z prawdziwego złota!

- Muszę ją zdjąć! I to zaraz! - przeraziłam się - ta suknia jest warta więcej niż moje życie! Na pewno ją zniszczę.

- To prezent. Wielkim nietaktem byłoby nie przyjmować daru od byłej królowej wilków kochanie. - Uśmiechnęła się Ola.

Podeszłam do wielkiego lustra wiszącego w salonie. Pierwszy raz czułam się piękna. Odwróciłam się. Sukienka miała bardzo długi tren, z przerażeniem pomyślałam, że będzie się ciągnąć za mną po ziemi.

- Patryk już czeka na nas w pałacu, zaraz się zacznie. Chodź! - Do środka bez pukania wszedł Emil.

Kiedy mnie zobaczył, uchylił usta i zrobił oczy jak spodki. Zaśmiałam się i złapałam go pod rękę by w końcu się ruszył.

Bałam się wejść przez wielkie ozdobne drzwi. Tuż za nimi na małej sali balowej odbywało się przyjęcie. Z tego co wiedziałam byli na nim łowcy, alfy wraz z wybrankami, straż królewska, oraz On. Tak bardzo chciałam zrobić wrażenie na moim ukochanym.

- Gotowa? - szepnęła Ola.

Nie. Nie byłam gotowa jednak kiwnęłam głową. Emil otworzył przed nami drzwi. Każdy, dosłownie każdy kto był w środku spojrzał się na mnie. Usłyszałam szmer rozmów. Poczułam, że się czerwienię. Uciekłabym, gdyby nie fakt, iż Ola trzymała mnie za rękę. Rozejrzałam się niepewnie, Patryk gapił się na mnie z drugiego końca sali. Uśmiechał szeroko. Podeszłam do niego jak najszybciej się dało.

- Aniele... Wyglądasz cudownie. - Z wrażenia załamał mu się głos.

- Nie przesadzaj.

- Skąd masz tą suknię?

- Od twojej babci.

Patryk podniósł brwi ze zdziwienia i tylko pokiwał głową. Później zasiedliśmy do stołu. Co rusz ktoś wygłaszał przemowę o Wielkim Alfie, dziękując mu, lub chwaląc. Widziałam, że Patryk czuł się dość nieswojo jednak uśmiechał się delikatnie. Cały czas trzymał pod stołem dłoń na moim kolanie.

- A ja chciałbym podziękować komuś jeszcze - z krzesła podniósł się Kuba.

Spojrzałam ze zdziwieniem na Ola, jednak ona tylko wzruszyła ramionami.

- Amelko, podziękowania należą się również tobie. Gdyby nie ty, Patryk chyba nigdy nie odpędził by się od demonów przeszłości i nie stałby się tym kim jest teraz. Przecież zarzekał się, że nie zostanie Wielkim Alfą, jednak pojawiłaś się ty.

- A raczej zniknęłam - mruknęłam pod nosem.

Goście roześmiali się, przypominając sobie kiedy tak na prawdę Patryk okazał chęć zostania władcą. Gdyby nie porwał mnie Hubert pewnie do tej pory by nim nie został.

- Bądź co bądź - kontynuował Kuba -Również dzięki tobie Amelko, mój przyjaciel może siedzieć wraz z nami. To ty dawałaś mu siłę, dzięki tobie przezwyciężył śmierć. Więc dziękuje ci za to, że jesteś tak wspaniałą wilczycą w zwykłym ludzkim ciele.

Zgromadzeni przy stole zaczęli klaskać. Jeśli wtedy myślałam, że się czerwienię to teraz musiałam przypominać dojrzałe pomidory. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Skoro już o Amelce mowa - rzekł Patryk - Kochanie? Mogłabyś wstać?

Mówiąc to podniósł się z krzesła i podał mi rękę. Także się podniosłam. Staneliśmy przed sobą wpatrując się sobie w oczy.

- Uczyniłaś moje życie lepszym. Jesteś moją ostoją, przystanią do której zawsze mogę wrócić. Wszystkie razem wzięte komplementy świata, są po prostu za brzydkie by cię opisać. Jesteś moim przeznaczeniem, już na zawsze. Za każdym razem, kiedy płakałaś przeze mnie jakaś część mojego serca umierała. Przepraszam cię za to. Kocham cię nad życie aniele. Wyjdziesz za mnie?

Wtedy uklęknął przede mną i wyciągnął małe pudełeczko. Kiedy je otworzył ujrzałam skromny ale jakże piękny pierścionek. Stałam i wgapiałam się to w Patryka, to w pierścionek. Nie umiałam wydobyć z siebie słowa. Każdy na sali zamilkł wyczekując na moją odpowiedź. Patryk zmarszczył brwi. Postanowiłam coś z siebie wyduście.

- T.. Tak.

Mój ukochany odetchnął z ulgą jakby nie spodziewał się takiej odpowiedzi i włożył mi pierścionek na palec. W przypływie radości rzuciłam mu się na szyje. Podniósł mnie i z okręcił się wokół własnej osi. Usłyszałam wiwaty i oklaski.

- Kolejny stracony - zażartował Emil i klepnął Patryka w ramię. 

Należysz do mnieWhere stories live. Discover now