Rozdział 13

333 24 43
                                    

*Skip Time*

Czułam że ktoś niesie mnie na rękach, ale nic nie mogłam zobaczyć. Moje powieki odmawiały mi posłuszeństwa najwidoczniej jestem zbyt zmęczona...

*Następnego dnia*

Obudziły mnie promienie słońca. Zmarszczyłam czoło po czym podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy jedną ręką, a drugą zciągnęłam z siebie kołdrę. Wstałam z łóżka i... Chwila. Jakim cudem ja się tu znalazłam? (Medżik in de samer!). A może to Link mnie tu przyniósł? (weź przez chwilę Wiki pomyśl. Kto inny mógł cię nieść na rękach. No kto?! Epona? Magicznym sposobem stanęła na tylnych kopytach, a przednimi cię wzięła w stylu panny młodej i zaniosła do chaty, tylko jeszcze jedno pytanie. Jak się tam zmieściła HMMM???). Oke, nie istotne. Zeszłam na dół do kuchni. Gdy zobaczyłam Sam i Yas myślałam że się powiesze.

-Wiki! - krzyknęły obydwie na raz i się do mnie przytuliły.

-Dobrze że nic ci nie jest - powiedziała Yas.

-Nie macie na mnie focha? - zapytałam się ich.

Odsunęły się o de mnie i wymieniły między sobą spojrzenia, po czym znowu spojrzały na mnie.

-No nie - powiedziała Sam - wszystkie zawiniłyśmy, a jak jebłyśmy wtedy focha to wogóle sensu nie miało.

-Tak samo ta cała twoja ucieczka nie miała najmniejszego sensu - powiedziała Yas patrząc na mnie ze złością.

-Tak sami ta wściekłość Jacoba nie miała sensu - powiedziałam.

-Tylko wiesz, ty prawie mnie potrąciłaś więc nie dziwie mu się - powiedziała Sam.

-Boże Sam, bardzo Cię za to przepraszam. Ja po prostu chciałam jak najszybciej wyjechać żebyście mnie nie zauważyli, ale nie przypuszczałam że będziecie szli tamtą drogą - powiedziałam, po czym spóściłam głowę, a w kącikach moich oczu zaczęły zbierać się łzy.

Poczułam jak ktoś mnie mocno obejmuje.

-Nic się nie stało - powiedziała Sam tuląc się do mnie - to nie twoja wina.

-Właśnie że moja - powiedziałam oddając uścisk.

-Ej dobra może chodźmy już po konie, musimy na zamek jechać bo Zelda chciała - powiedziała Yas.

-No właśnie i tu mam problem - zaczęłam - Lilia mi się spłoszyła.

-Nie masz się o co martwić. Lilia jest w stajni, kopyto ma opatrzone, ale przez jakiś czas nie będziesz mogła na niej jeźdźić. Link powiedział że możesz jechać na Eponie - powiedziała Yas.

-A on na czym pojedzie? - zapytałam się Yas.

-Chłopacy z samego rana pojechali na zamek. Link pojechał koniem z innej stajni, inaczej mówiąc pożyczył sobie konia. No z dobrej woli zostawił ci Epone.

-Ja bym nie powiedziała że to z dobrej woli - powiedziała Sam ruszając specyficznie brwiami.

*Na zamku*

-No, to tak - zaczęła Zelda - z powodu że moja konoracja jest już za parę dni z królem i królową postanowiliśmy odwołać zajęcia kadetów. To tyle co chciałam wam powiedzieć, możecie iść.

Kiedy wyszliśmy z zamku i ruszyliśmy w stronę koni, zobaczyłam małą kulkę lecącą w naszym kierunku. Ale bardziej, to leciała do Linka.

-Link jakaś wróżka leci w twoim kierunku - powiedział Dylan lekko rozśmieszony.

Link spojrzał na Dylana pytająco. Dylan tylko wskazał palcem na wróżkę która była już tylko kawałek od nich. Link spojrzał, krzyknął ,,Aaaaaa!" i zaczął uciekać. Wróżka jednak go dogoniła i zaczęła mówić i to dość głośno ,,Hey, Listen!".

Wszyscy zaczeliśmy się śmiać (konie się nie śmiały xD). Link stał tylko zarzenowany całą sytuacją i po chwili spojrzał na nas z miną ,,Help". Zgadnijcie co zrobiliśmy. Nie pomogliśmy mu xD.

Nie zostawiaj mnie | The Legend of ZeldaWhere stories live. Discover now