Rozdział 4

438 28 23
                                    

Wynurzyłam się. Byłam mokra od dołu do góry. Link po chwili też się wynurzył.

-To było super - powiedział.

-Serio? To było super? My jesteśmy super, ale rzeczywiście to też było super - powiedziałam.

-Hehe - zaśmiał się, położył mi rękę na głowie i szybko mnie zanurzył pod wodę.

Szybko wypłynęłam na powierzchnie.

-Idiota! - krzyknęłam.

-Też cię lubię - powiedział śmiejąc się (aha? xd).

Zanurkowałam pod wodę. Odpłacę się temu idiocie hehe. Złapałam go za kostkę i pociągnęłam w dół do wody.

Wynurzyłam się na powierzchnię i zaczęłam się śmiać.

-Powaliło cię?! - krzyknął gdy się wynurzył nabierając łapczywie powietrza.

-Też cię kocham! - krzyknęłam śmiejąc się.

Ten na mnie dziwnie spojrzał. Ja dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam.

-Znaczy się... - próbowałam wybrnąć z tej sytuacji - nie to miałam powiedzieć. Sory...

-Spoko. Ale czerwona się zrobiłaś - uśmiechnął się.

Kuźwa. Czy on musiał to zobaczyć?

-Zimno mi... - powiedziałam szeptem.

Niewiem czy on to usłyszał, ale się do mnie przytulił. Ja oddałam uścisk. Boże, jaki on jest ciepły (bez skojarzeń, ja już wiem co wam w głuwkach siedzi😏). Mogła bym się do niego tak tulić cały dzień.

-Co wy tam?! Seks wodny uprawiacie czy co?! - krzyknął Jacob z lądu.

-CO?! - krzyknęłam z Linkiem w tym samym czasie.

Odpłyneliśmy od siebie.

-Wracajmy na ląd. Muszę mu wierdzielić - powiedziałam.

On tylko kiwnął głową. Podłyneliśmy do lądu i na niego weszliśmy.

-Uprawiać to można rzodkiewki w ogródku mamy! - krzyknęłam w stronę Jacoba.

-Łoooooo...! Jak ci ciśnie! - krzyknęła Yas.

-Jak kurde po maśle - powiedział Jacob.

-Nie tej kurde, nutelli - powiedziałam.

Wszyscy spojrzeli na mnie jak na debila.

-Czasami jak coś powiesz to jest to poważnie bez sensu - powiedział Link.

-Spostrzegawczość widzę ci dopisuje - powiedziałam w jego kierunku i się uśmiechnęłam złośliwie.

-Haha, bardzo śmieszne - powiedział udając obrażonego.

Zaczęliśmy wracać na górę wodospadu. Link szedł na czele wiecznie udając obrażonego. Ja rozmawiałam z Yas, Dylanem, Sam i Jacobem.

-Poczekajcie tu chwilę - powiedziałam do nich.

Podbiegłam do Linka i wskoczyła mu na plecy. On złapał moje nogi żebym nie spadła i tak se ze mną szedł.

-Czyli co? Jednak nie masz focha? - zapytałam się go.

-Nie, nie mam. A czemu miałbym mieć? Na taką osobę jak ty trudno jest się gniewać - odpowiedział mi Link.

Poczułam że robię się czerwona.

-A dziękuję.

-A proszę.

-Zakochana para! Zakochana para! - słyszałam z tyłu pozostałą czwórkę.

Link się zatrzymał i odwrócił w ich stronę.

-Czy my wam wyglądamy na zakochanych? - zapytał się ich.

-Tak - odpowiedziała mu reszta w tym samym czasie.

-Ehh... - znowu się odwrócił tym razem przodem do drogi na górę wodospadu i tak dalej szedł ze mną na barana.

~*~

-No to do jutra - powiedzieli chłopacy i znikneli za drzewami.

-Pora wracać. Jest późno, a na jutro musimy być przygotowane, w końcu jutro zaczynamy szkolić tych nowych - powiedziała Yas.

-Mhm. Jedźmy już - powiedziałam gdy spakowałam ostatnią rzecz jaką miałyśmy ze sobą.

Wsiadłyśmy na swoje konie i ruszyłyśmy truchtem do domu.

~*~

-A słyszałyście o tym zaginięciu 4 lata temu? - zapytała się nas Sam.

-Jak miałyśmy o tym nie słyszeć skoro mówiło o nim wtedy całe Hyrule - powiedziała Yas.

-Jakie zaginięcie? Przecież pewnie już dawno by znaleźli tego kto zaginął, a tym bardziej nikt już o tym nie mówi - powiedziałam.

-Ponieważ Zelda jest taką krową że kazała przerwać poszukiwania i że to nic nie da. W sumie to jej ojciec kazał to zrobić, ale co tam - powiedziała Sam.

-A tak wogóle to oni chcą jej szukać starszej siostry Zeldy?

Nie zostawiaj mnie | The Legend of ZeldaWhere stories live. Discover now