Rozdział 9

296 19 57
                                    

Leżałam na łóżku i płakałam w poduszkę. Tak się dzieje gdy nie umiem pochamować swojej złości. Mówię wszystko nie zgodę z prawdą. Cieszę się że mnie znalazły, a pod wpływem złości powiedziałam że żałuję że mnie znalazły... Przekręciłam prawdę...

Odkleiłam się od poduszki i usiadłam na brzegu łóżka. Otarłam łzy z oczu i spojrzałam na moje wspólne zdjęcie z dziewczynami. Odkąd tu mieszkam stały się one dla mnie jak siostry. Jak prawdziwa rodzina. A ja wszystko spieprzyłam. Wszystko.

~*~

Rano. Nie podniosłam się z łóżka nawet o centymetr. Wtulałam się w kołdrę przypominając sobie o wczorajszym dniu. Dlaczego jestem taka, a nie inna? Czy to przez to że prawdziwi rodzice mnie porzucili? Ale czy przez takie coś elf się zmienia i wyżywa na swojej nowej rodzinie? Czuje się oryginalna...

-Idziesz? - zapytała się mnie obojętnie Sam wchodząc do mojego pokoju.

-Gdzie? - zapytałam się jej.

Ta tylko wywróciła oczami i westchnęła.

-No nie wiem na przykład przejść się z nami? Jak nie to nie - powiedziała zamykając drzwi od mojego pokoju.

Fajnie że dała mi szansę na odpowiedź. Że taka chamska ona potrafi być to ja nie wiedziałam. No tylko że ja sama wcale nie jestem lepsza. (Właśnie się wydało że główna bohaterka jest gorszą pesymistką o de mnie, ale ciii xd)

Wywlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy z których wyjęłam ubrania. Ubrałam się, rzuciłam piżamę na łóżko chwyciłam małą torbę i wyszłam z chaty w celu pójścia kupienia sobie coś do jedzenia. Wiem że mamy lodówkę i tam coś pewnie jest, ale nie chodzi mi o zrobienie śniadania tylko... O przygotowaniu się na ucieczkę z Hyrule. Wiem że to dziwne, ale po prostj wszystko mnie już przerasta. Dziewczyny ciągle na mnie naciskają że to ja jestem tą córką, albo jeszcze Zelda ma do mnie problem i szkolenia kadetów, tu zbliża się koronacja, po prostu mam dość.

~*~

-To chyba wszystko - powiedziałam do siebie sprawdzając czy wszystko mam - broń jest, jedzenie jest, coś do spania jest, ciuchy jakieś są no to mogę ruszać.

Założyłam torbę na plecy, chwyciłam broń i wyszłam z chaty. Szybkim krokiem poszłam w kierunku stajni po swoją klacz. Wyprowadziłam ją z boksu i osiodłałam. Ściągnęłam torbę z pleców i założyłam na plecy miecz i tarczę. Torbę założyłam na boki konia (wiecie o co chodzi nie? Po prostu nie wiem jak to opisać). Wsiadłam na Lilie i wyszłam ze stajni.

-Nie po prostu to co wczoraj powiedziała mnie zdenerwowało.

Odwróciłam głowę w kierunku głosu. To Sam i reszta. Nie chce żeby mnie zobaczyli. Popędziłam Lilie do głosu i szybko wyruszyłam z pod chaty.

-Sam, uważaj! - krzyknął Jacob przyciągając dziewczynę do siebie.

Moje oczy momentalnie się powiększyły, a serce zaczęło mocniej bić. Gwałtownie zachamowałam.

-Co ty robisz, Wiki?! - krzyknął Jacob tuląc do siebie Sam - chciałaś ją zabić czy co?!

Ja tylko spojrzałam na nich i na resztę. Mój wzrok zatrzymał się na Linku. Zrobiło mi się smutno, a moje oczy się zaszkliły. Odwróciłam wzrok i ponownie popędziłam Lilie do galopu.

A tak dokładniej o co chodzi z dzisiejszym dniem i co robię? Uciekam z Hyrule i nie zamierzam wracać. Czasami mam wrażenie że jestem dla nich problemem. Wiedziałam że pewnego dnia będę musiała to zrobić. Czasami mam też wrażenie że jestem dla nich ciężarem chociaż gdyby tak było to by mi powiedziały, prawda? Nie powiedziały i nigdy nie okazały takich uczuć więc dlaczego ja uciekam? Boję się czegoś?

Nie zostawiaj mnie | The Legend of ZeldaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant