3. Rozdział 11

238 31 27
                                    


   Nie wiedziałem co mam czuć, było tego o wiele za dużo, miałem wrażenie, że widziałem tylko ich, trzymających się za ręce z iskierkami szczęścia tańczącymi w ich oczach.

Miałem wrażenie, że się duszę, że pomału zaczynam umierać.

Zobaczyłem niebieskie oczy, usłyszałem śmiech, poczułem jej dłoń na moim policzku, jej kciuk sunął po mojej dolnej wardze, zmuszając mnie do uchylenia ust. Nie chciałem już poczuć niczego więcej, wiedziałem, ze wtedy złamałbym się kompletnie w każdy możliwy sposób, bez możliwości powrotu.

Nie mogłem po sobie nic pokazać, nie mogłem pozwolić aby zauważyli, musiałem zamknąć oczy i odetchnąć, spróbować walczyć z gulą w gardle i oczami, które zaczęły robić się wilgotne.

- Mogę już stąd iść?- zapytałem.

Ewangelina próbowała coś ze mnie wyczytać, nie była jednak w stanie przebić się przez kamienny wyraz mojej twarzy.

- Aaronie...

- Tak słyszałem, jest dla niej szansa, jednak ostatnim czego chce jest mówienie o Kat w tym miejscu, zresztą powinniście poinformować innych o swoim odkryciu.

- Ale...

- On ma racje Ewangelino, to nie jest dobre miejsce aby o tym mówić, ale wierz mi ja też pragnę teraz tego co ty- złożył pocałunek na wierzchu jej dłoni.- Zapraszam za mną panie Sanders.

Starałem się nie przewrócić oczami, kiedy Gabriel poprowadził nas do ślepej uliczki, jednak zanim zdążyłem rzucić jakąś kąśliwą uwagą, Gabriel przycisnął dłoń do ściany, tak jak ostatnio, a nas owiało chłodne powietrze i jasne światło słońca.

- Gdzie my jesteśmy?- zasłoniłem oczy przed światłem, które po spędzonym czasie w tunelach oślepiało całkowicie.

- U podnóża szczytu świata, głównej siedziby aniołów, ludzie znają jednak to miejsce jako Mount Everest.

- Wyjaśnicie mi w jaki sposób przenieśliście mnie do Nepalu?- na wspomnienie czerwone nieba i pustyni, przebiegł mnie zimny dreszcz.

- Winna- Ewangelina spuściła wzrok- wybacz, że nie zostałeś o tym poinformowany, ale nie znałeś tego miejsca, a nam zależało na czasie, a jakby na to nie patrzeć, jestem Wielkim Demonem i mogę przenosić przez piekło kogo chcę i kiedy chcę, ale i tak nie lubię używać tej zdolności... Skazywanie kogoś na przejście piekła, brrr, horror. Och i wybacz, że to zrobiłam to już się nie powtórzy.

- Świetnie, miło wiedzieć- irytacja w moim głosie była wręcz namacalna.

- Naprawdę przepraszam...

- Nie musisz mnie przepraszać Ewangelino, jednak chcę wrócić, przemyśleć wszystko.

Rodzice mojej żony spojrzeli na siebie i zgodnie pokiwali głowami.

- Dobrze, powiesz mojemu ojcu, że niedługo wrócę i będziemy mogli zacząć planować?

- Jasne- powiedziałem nie słuchając zupełnie co do mnie powiedziała.

- Tutaj jesteś, Lena wszczęła niezły alarm po tym jak zniknąłeś.

Stałem w samym środku pałacowej szklarni, zapach roślin uderzył w moje nozdrza, szybciej niż głos Nicolausa.

- Wszystko dobrze?

- Byłeś przyjacielem mojego ojca, prawda?- odwróciłem się do niego, już na pierwszy rzut oka widać było, że jest bardzo zdenerwowany.

Kim ona jest?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz