Nie jestem pewny jak wróciłem do domu, nie wiedziałem nawet jak znalazłem się w samochodzie. Każdy mój ruch był wykonywany jak przez sen. Wiedziałem tylko jedno, w tamtym momencie byłem najszczęśliwszą osobą na świcie. Miałem ochotę rzygać tęczą i skakać po polanie pełnej kwiatów skąpanej w blasku słońca. Chciałem pójść do lasu i śpiewać razem z ptakami jak królewna Śnieżka... Co ja znowu gadam? Co ze mną robi ta dziewczyna? Czy to normalne, że fantazjuje o tym, że jestem Śnieżką Aaronem?
Moje szalone rozmyślania przerwała kłótnia, którą usłyszałem stając jeszcze w drzwiach wejściowych.
- Rachel, pozwól mi wyjaśnić...
- Nie mamo, jak mogłaś mi o tym nie powiedzieć, uważałaś, że nie zrozumiem tak więc mam dla ciebie informacje mam przeszło siedemset lat!
- Rachel...
- Nie mamo, jestem twoją córką, powinna byłaś mi zaufać i powiedzieć z kim się spotykasz, najlepiej nie odzywaj się do mnie, możesz udawać, że nie istnieje!- usłyszałem zatrzaskiwane drzwi od jej pokoju, stała przed nim Lena na policzkach widoczne były ślady jej krwawych łez. Położyłem jej rękę na ramieniu.
- Porozmawiam z nią- skinęła głową i ciągle płacząc udała się do salonu. Zapukałem do drzwi i nie czekając na odpowiedz wszedłem tam. Na łóżku siedziała Rachel, która także płakała.
- Jeśli ona cię tu przysłała to sobie daruj.
- Sam się przysłałem. Nigdy się nie kłóciłyście zgaduję, że chodziło o Luciana.
- Nawet nie wypowiadaj tego imienia- powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Gdzie Theo?
- Pojechał z Dominikiem i Scarlet na polowanie, wrócą później.
- Jak doszło do waszej kłótni?
- Wyjechałeś, Theo też, poszłam do niej chciałam normalnie porozmawiać, ale...
- Ale puściły ci nerwy.
- Dokładnie... Powiedziała, że go kocha Aaronie. Kocha kogoś kto należy do Głównej Rady i to jeszcze największego samotnika z nich wszystkich!
- Ciesz się, że to nie Arctulus.
- Wolałabym już jego zamiast Luciana jest zdecydowanie bardziej udanym bratem! Co z tego, że ma żonę i chyba córkę.
- Naprawdę wierzysz w tą całą legendę o Ewangelinie?
- W każdej legendzie jest chociaż odrobina prawdy- spojrzała na mnie.- Coś ty taki cały w skowronkach?
- Nieważne.
- Aaronie uśmiech nie schodzi ci z twarzy, co się stało? Aaron, może to mnie jakoś pocieszy- zrobiła oczy smutnego kotka, na co tylko westchnąłem.
- Pocałowałem Kat- chciałem powiedzieć to bez namiętnie, ale piszczałem jak nastolatka.
- Dopiero. Myślałam, że zrobiliście to już dawno temu- odparła szczerze zdziwiona.
- Wiesz a każdym razem ktoś nam przeszkadzał, wbiłem w nią oskarżycielskie spojrzenie.
- Hej! Odbyłam już swoją pokutę... więc jak było?
- RACHEL!
- No co!? To nie moja wina, że jestem ciekawa!
***
Rozmawiałem z Rachel aż do przyjazdu Theo, który najlepiej potrafił się nią zaopiekować. Natomiast ja udałem się do mojego królestwa przez które mam na myśli pokój.
Spojrzałem na łóżko i do moich myśli wkradła się wizja odrywanej głowy Camille w moim śnie, zaraz po tym przypomniałem sobie słowa Kathrine „W pudełku była głowa mojego opiekuna". Czy to może mieć jakiś związek, czy Andrean może tu być i polować na Kat? W każdym razie muszę ją ochronić, muszę go znaleźć, a jedyny sposób by to zrobić to udać się do krainy snów.
Stałem w jakimś zaułku, czekając na moją ofiarę. Usłyszałem kroki, zobaczyłem go był z nim ktoś jeszcze, kobieta. Kiedy przechodzili obok mnie wciągnąłem ich do zaułka. Mężczyznę rzuciłem na ceglaną ścianę, a kobietę przyciągnąłem do siebie i powiedziałem słodko:
- Nie znasz go, nigdy nie znałaś, między wami nic nie było, on nie istnieje, wracaj do domu i zadzwoń do swojego byłego chłopaka mówiąc, że się strasznie pomyliłaś i chcesz do niego wrócić. Idź.
Kobieta odeszła spokojnie nie zwracając na nic uwagi, odwróciłem się napotykając twarz mężczyzny.
- Wiedziałem, że to ty od samego początku.
- Więc dlaczego tego nie zgłosiłeś?
- Bo nie jesteś człowiekiem.
- Tak samo jak ty.
- Ja jestem nim przynajmniej w połowie, za to ty jesteś tylko pieprzoną bestią!- w jednej sekundzie znalazłem się obok niego i przyszpiliłem do ściany.
- Uważaj na słowa, Camille nie uważała na swoje czyny i zginęła, czekaj jak to szło... Mosto... Mov, a już wiem Movenos. Oczywiście nie zadziałało.
- To ty, to twoja wina, że Camille i Bianka nie żyją.
- Bianka nigdy nie była na mojej liście celów, chociaż wiem kto ją zabił.
- Dlaczego to robisz, dlaczego nas zabijasz?
- Do mamusi najłatwiej dotrzeć zabijając jej dzieci.
- Nie dasz rady zabić Lilith.
- Nie wiesz co potrafię, chociaż mogę ci to zaprezentować- odszedłem od niego, tak, że nie był nawet w zasięgu mojej ręki.- Alanie Barnej, zabić wszystkie wiedźmy- na te słowa jego głowa sama oderwała się od ciała i poszybowała w górę na dwa metry, kiedy zaczęła spadać na dół w mojej ręce znikąd pojawił się niebieski wachlarz, na każdym zgięciu był przedłużony i zakończony stalową końcówką z łatwością przeciął głowę na pół. Kiedy dwie połowy opadły na ziemię jego ciało zaczęło płonąć, tym samym ogniem, który zniszczył ciało Bianki.
Wyszedłem z zaułka, po mojej lewej stronie była jakaś wystawa sklepowa, odwróciłem się w jej stronę chcąc zobaczyć jak wyglądam. Spodziewałem się tego, że zobaczę w końcu twarz Andreana, ale nie spodziewałem się, że spojrzą na mnie niebieskie oczy Kathrine.
__________________________________________
W końcu to napisałam mimo wielu rozpraszaczy w postaci:
- Traileru do Zieleni Szmaragdu
- Yandere Simulator, który w końcu pobrałam
- 3 sezonu Arrowa, który okazał się świetnym serialem
- muzyki
-i innym zyliardom rzeczy o których zapomniałam.
WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM! :-*
( jakby się ktoś zastanawiał, jak wygląda ten wachlarz bo z mojego opisu nic nie wynika)
CZYTASZ
Kim ona jest?
VampireAaron od wielu lat jest samotny, jego życie jest jedną wielką rutyną, lecz wszystko się zmienia kiedy do miasteczka przyjeżdża Kathrine, która obróci jego świat do góry nogami. Kim jest ta dziewczyna, która jeździ Ferrari po małym miasteczku w Amery...