Rozdział 24 cz.2

1K 94 12
                                    

   Scarlet skończyła opowiadać swoją bajeczkę, to co usłyszałem wręcz sprawiło, że nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.

- Nie mogłaś wymyśleć czegoś lepszego?

- Aaronie, to prawda!

- Więc mam ci uwierzyć, że przez ten cały czas byłaś w domu, a nie mogliśmy cię zobaczyć bo byłaś niewidzialna. Nie, jakoś to do mnie nie przemawia.

- Naprawdę byłam niewidzialna!- krzyknęła z desperacją Scarlet.

- To mi to udowodnij!- spojrzała na mnie cała wściekła, lecz już po chwili zniknęła.

- Super- powiedział Theo, który jako jedyny nie patrzył się na tą scenę oniemiały. Chwilę później pojawiła się z uśmiechem na twarzy.

- I co braciszku teraz mi wierzysz?- przewróciłem tylko oczami.

- Jak to jest, tak zniknąć?- spytała Lena

- Nic się nie czuje, masz wrażenie, że ciągle wszyscy cię widzą, ale nie jest to takie kolorowe jak się wydaje. Nikt cię nie słyszy, nie możesz niczym rzucić aby przykuć uwagę, jesteś całkowicie niematerialna.

- Przechodzenie przez ściany też się zalicza?

- Tak, przez większość ścian można przejść... znaczy przez wszystkie- dodała szybko.

- „Przez większość"?- zapytałem.

- Przejęzyczyłam się.

- Jakoś w to niewierze „przez większość"- drążyłem temat.

- Dobrze, wygrałeś Aaronie. Przez większość, przez bramę do posiadłości twojej dziewczyny jakoś nie mogłam przejść!

- Scarlet! Coś ty chciała zrobić?!

- Może znaleźć coś co oświeci cię, że ta pieprzona szmata nie jest normalna!- gdyby nie przytrzymali mnie Theo i Dominik rzuciłbym się na nią i chyba bym ją zabił. Ostrzegałem ją, że jeśli jeszcze raz tak ją nazwie to zabiję.

- Wyprowadźcie go stąd!- krzyknęła Rachel, od razu zostałem wyciągnięty na zewnątrz jak najdalej od mojej siostry.

Zabrali mnie w głąb lasu, nie ułatwiałem im drogi, bez przerwy się wyrywałem. Musiałem ją ukarać, zniszczyć. Nie wiem kiedy się zatrzymaliśmy, próbowałem im się wydostać, jednak bez skutecznie.

- Uspokój się!

- Łatwo ci mówić Theo, co ty byś zrobił gdyby ktoś obraził Rachel, gdyby ktoś ją śledził, tak jak moja siostra śledziła Kathrine, jak byś zareagował? - nie musiał odpowiadać na to pytanie, odpowiedź była wyraźnie widoczna w jego oczach.

Zostaliśmy w lesie jeszcze przez piętnaście minut, spędziliśmy je siedząc w absolutnej ciszy, co chwilę patrzyłem na zegarek, który wskazywał pierwszą w nocy.

- Aaronie...

- Nawet nie zaczynaj Rachel, nie zamierzam jej przepraszać- powiedziałem kiedy tylko znalazła się w zasięgu mojego wzroku.

- Czy ktoś tu w ogóle mówi o przepraszaniu? Prawdę mówiąc sama chciałam oderwać jej głowę, ale to nadal jest twoja siostra, przynajmniej porozmawiajcie ze sobą...

- To już nie jest moja siostra. Z tym kimś nie mam już nic wspólnego.

***

   Wróciliśmy do domu nad szóstą rano, ku mojemu zadowoleniu, jak i uldze innych, nigdzie nie było Scarlet. Od razu udałem się do swojego pokoju, zrobiłem rzecz, której nie spodziewałem się po samym sobie. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i od razu wybrałem numer, który mnie interesował. Czekałem dwa sygnały, aż odezwał się znajomy głos.

Kim ona jest?Where stories live. Discover now