XIII. Another kiss and a villa (1 cześć)

579 55 1
                                    

Mam dzisiaj pecha. Cholernego pecha. Szybko zatrzasnęłam drzwi i pobiegłam na górę. Wcześniej w łazience zastałam siostrę z Lucas'em, całowali się siedząc na toalecie. Gdybym nie weszła doszło by do czegoś głębszego. (Sorki siostrzyczko, tak to do ciebie Maja ~ od autorki). Całkowicie ich olałam i poszłam dokończyć pakowanie. Muszę pożądanie wysprzątać pokój i zabrać wszystkie rzeczy bo już tu nie wrócimy.

Ciekawe jak się trzyma babcia. Nasza babcia ma Alzaichmera i pewnie nawet nie wie, że ma wnuczki.

-Kaja, nic nie widziałaś, okej?- wpadła zadyszana Maja.

-Spoko. Ty i Lucas to nie jedyne osoby, które się dziś całowały.

-Co?

-Nie ważne. - Machnąłam ręką i zamknęłam walizkę. -Idę się myć i spać, tobie też radzę.

-Okej.

Wykonałam wieczorne czynności, a następnie nastawiłam budzik na szóstą, ponieważ po spaniu trzeba dopracować ostatnie drobiazgi. Położyłam się do łóżka, a w tym czasie Maja poszła się myć.

***

-Kaja, może pogadamy?

-Okej, a o czym? -Odpowiedziałam odkładając telefon.

-Czemu ludzie uważają mnie za tą głupszą i impulsywniejszą, a to jest zupełnie odwrotnie. Sorry, ale taka prawda.

-Wiem, ale ja to rozumiem, też uważam, że ty jesteś mądrzejsza, a ja impulsywniejsza. Gdyby ludzie nas lepiej znali nie uważali by tak. -Odpowiedziałam żucając do siostry poduszką, a ona mi ją odrzucała.

Gadałyśmy jeszcze na inne tematy. Po jakim czasie zapadłam w sen.

***

Obudził mnie wkurzający i głośny dźwięk dzwonka, który wył mi nad uchem.

Podniosłam się z łóżka i ubrałam w czarne dżinsy i bluzę Moro Jake Paul. Zeszłam na dół, a tam panował rumor. Wszyscy biegali, a przy drzwiach stało z pięćdziesiąt walizek. Naprawdę. W domu był już Logan, Mark, George i jeszcze paru innych, których znałam z widzenia i wymienienia paru zdań.

Przywitałam się ze wszystkimi i postanowiłam pomóc Nick'owi i Kade'owi, w blokowaniu komputerów i wszystkiego innego. Na stole w biurze leżała walizka z bardzo dużą ilością przegrudek. Dowiedziałam się, że to na laptopy, a Kade będzie miał to przy sobie.

- Okej drużyno. Czas ruszać. -Powiedział Jake stojąc na blacie w kuchni. Wszyscy się zebrali i zaczęli ciągnąć po jednej walizce. Z tego co zauważyłam nikt nie patrzał, kogo walizkę bierze. Na podjedzie stał autobus szkolny Logan'a, a za kierownicą siedział tata blondynów.

Zapakowaliśmy wszystko do autobusu, a następnie do niego wsiedliśmy. W drodze na lotnisko ludzie się dziwnie patrzyli. No okej, chyba rozumiem, w końcu w autobusie dla dzieci jedzie prawie trzydziestu młodych dorosłych, którzy zachowują się jak w zoo. Po dotarciu na parking, napadł nas tłum fanów.

-Skąd oni wiedzieli, że tu będziemy? -zadałam ciche pytanie Mai, a ona pokazała na farbowanego blondyna, który gadał do kamery. -Aha, nieważne.

Podeszłam do chłopaka i pociągnęłam go na stronę.

-Jake, słuchaj jak chcesz coś nagrywać to spoko, ale pamiętaj, że ja z siostrą się wycofałyśmy więc postaraj się nic o nas nie wspominać i jak tylko się da unikać naszych twarzy na twoich filmach. Proszę.- Szepnęłam na końcu.

-To dla nas naprawdę ważne. -Zza pleców chłopaka odezwała się Maja, a blondyn podskoczył ze strachu. -Chcemy mieć dużą przerwę i spróbować żyć, choć w pewnym stopniu normalnie, więc tak jak mówiła Kaja, proszę nie pokazuj nas nigdzie. -Skończyła i odeszła, a ja za nią.

Life In Team 10Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang