X. Mom... Dad... We love you... (1 cześć)

622 53 18
                                    

Po chwili z biura wyszło całe stado chłopaków, albo małp, to można nazwać jak kto chce. Zapomniałam jeszcze dodać, że podczas gdy oni siedzieli w biurze, to my zdarzyłyśmy się ubrać.

-A teraz czas na ogłoszenie wyników. -Powiedział Tristan do jakiegoś kawałka drewna, który miał imitować mikrofon.

-To była bardzo trudna decyzja, ponieważ ciężko jest rozróżnić bliźniaczki i je ocenić inaczej. -Odezwał się jeden z jury, czyli Jake.

-Piąte miejsce zdobywa numer pięć! Brawo. -Krzyknął Tristan. Moja siostra wyszła na środek i się ukłoniła. Widziałam jak Emilio raz patrzył na mnie, a raz na Maję. -Czwarte miejsce należy do pani z numerem jeden. - Wszyscy spojrzeli na brunetkę, która w tym czasie kichała. -Zapraszamy Tessa'e na środek. -Dziewczyna stanęła obok Mai i również się ukłoniła. -A teraz podium... Trzecie miejsce zdobywa...

-Numer trzy! -Prowadzącemu przerwał Aj.

-Ej, właśnie chciałem to powiedzieć. -Odburknął Tristian żucając w Aj swoim "mikrofonem".

Ja wyszłam na środek i stanęłam obok Tessa'y i Mai. Wzrok Emilio'a znów był raz na mnie, a raz na Mai. Chciał wiedzieć, która to która. Odsłoniłam włosy z policzków i pokazałam mu mój kącik oka, na którym nie było pieprzyka. Chłopak chyba zrozumiał i pokiwał głową ze zrozumieniem. W czasie, którym my "rozmawialiśmy telepatycznie", obok mnie pojawiła się Alissa, co oznaczało, że Erika zdobyła pierwsze miejsce.

-BRAWO! -Wszyscy krzyknęli, a dziewczyna skakała i się cieszyła. W tym czasie Jake wstał od stołu i przerzucił Erikę przez bark i zaczął z nią biegać. Wybiegli na dwór, a Jake krzycząc i nie patrząc co robi, potknął się o podwinetą sztuczną trawę i razem z dziewczyną wylądowali w basenie.

Pobiegliśmy za nimi, a Alissa pognała po ręczniki. Chociaż jestem tutaj krótko to mówiąc szczerze zakochałam się w tym miejscu i ludziach.

Po wyciągnięciu Eriki i Jake'a z wody udałyśmy się z dziewczynami, w końcu, na dach. Była wspaniała pogoda, a słońce nam dopisywało. Wszystkie rozłożyłyśmy się w różnych miejscach, na ręcznikach. Ja wraz z Eriką położyłyśmy się obok okna sufitowego. Ja leżałam na plecach, a Erika na brzuchu, Mai, Alissa'y i Tessa'y nie widziałam. Założyłam słuchawki i zaczęłam żyć chwilą.

Leżałam tak dopóki nie poczułam, że coś po mnie chodzi, otworzyłam oczy i zobaczyłam wielkiego pająka na moim brzuchu. Zerwałam się na nogi i zaczęłam biegać i krzyczeć jak opętana. Po chwili się skapnęłam, że nie mam stanika, znaczy mam, tylko sznurki są poodcinane i wszystko mi widać. Jake, Chantony i Martinez'y śmiali się i nagrywali mnie. Erika do mnie podbiegła i zasłaniła mnie sobą, a Tessa przyniosła mi jakiś ręcznik. Pająk, który mnie wystraszył był plastikowy.

No super, gorzej być chyba nie może.

Owinęłam się ręcznikiem i zeszłam po drabinie, wymijące idiotów. Udałam się do swojego pokoju, a za mną zobaczyłam Maję.

-To Martinez'i powinni jechać na tą wymianę... -Zaczęłam. - Chwila, skoro my jesteśmy tutaj to, albo Ivan i Emilio, albo Lucas i Marcus, powinni być w Polsce. O co chodzi?- Odwróciłam się do siostry i zrobiłam zdziwioną minę.

-Ee... Ja, nie mam pojęcia. Idę zapytać się Nick'a, albo Jake'a, oni powinni coś wiedzieć.

-Idę z Tobą. -Odpowiedziałam zakładając koszulkę.

-JAKE!!!- Krzyknęła Maja.

-Tu jestem!

Udałyśmy się do chłopaka, a ja szłam z tyłu starając się unikać wzroku innych.

-Jake, mamy pytanie. Jeżeli my tu jesteśmy to, albo bliźniaki Martinez, albo bliźniaki Dobre, powinni być teraz w Polsce? -Brunetka zadała pytanie.

-Serio?! Nam powiedzieli, że wy przyjedziecie do nas z powodu straty rodziców. Byłyście szczęśliwe dlatego my nic nie przypominaliśmy.

-Jakiej straty rodziców? Przecież oni są w domu.- Tym razem ja się odezwałam. -Maja, zadzwoń do taty.

-Jasne. -Odpowiedziała i żuciła się biegiem w stronę schodów do naszego pokoju.

-Emmm... Chciałem cię przeprosić za to na dachu. To był głupi pomysł.

-Masz stu procentową rację. -Odpowiedziałam i założyłam ręce na piersi.

-Kaja... Nikt nie odbiera. -Usłyszałam siostrę.

-To zadzwoń do mamy. - Wykręciła numer do mamy i dała głośno mówiący. Z głośnika odezwał się męski głos, mówiący po polsku.

- Hallo.

- Dzień dobry, z tej strony Maja Smith. Skąd ma Pan ten telefon?

- Alex Ferguson z policji. Czy to komórka pani znajomego?

- Tak, mojej mamy. Czy mogę z nią rozmawiać?

- Niestety mam złe wiadomość. Logan, Emilia i Przemek Smith, nie żyją. Zostali zamordowani trzy dni temu. Niestety nie mogę przekazać więcej informacji. Proszę się udać na komisariat.

-A-aale jak to... -w oczach siostry widziałam łzy, a sama padłam na kolana i ukryłam twarz w dłoniach. - Jesteśmy teraz z siostrą w Los Angeles. Gdzie mamy się udać?

- Proszę idźcie na policję z Los Angeles, mają tam wszystkie informacje. A teraz do widzenia i życzę powodzenia. Bardzo wam współczuję.

Mężczyzna się rozłączył. Jake stał nad nami i nic nie rozumiał.

- Co się stało?

- Nasi rodzice zostali zamordowani. - Wychlipałam i przytuliłam siostrę.

- O matko...- chłopak złapał się za usta. Ja z Mają rozbeczałyśmy się jak małe dzieci. Jake szybko przyciągnął nas do siebie i przytulił. W biurze siedział również Nick i Kade, którzy poszli w ślady Jake'a.

Chłopaki zaprowadzili nas do pokoju, a następnie zawołali Tessa'e, Alissa'e i Erikę. Po przybyciu dziewczyn, usiadłyśmy na moim łóżku i próbowałyśmy im wszystko opowiedzieć.

- Czyli po prostu ktoś was oszukał... Wy byłyście pewne, że to wymiana. My mieliśmy inną wersję. - Alissa zaczęła składać wszystko do kupy.

Po paru godzinnym płaczu, usnęłam i chyba Maja też.

______________________________

O matko, ja rycze. Kto się spodziewał takiego obrotu sprawy? O kurcze, lubiłam Przemka. Teraz w komentarzach wstawiamy znicz dla rodziny Smith.

[*] żegnajcie przyjaciele.

Bardzo smutny rozdział. Ale dalej zapraszam do ⭐gwiazdkowania⭐ i komentowania. Do zobaczenia. ;(

Ps. Rozdział krótszy niż zwykle, ale tak musiało być.

~Edicion~

Life In Team 10Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz